Jeżozwierz, zanim został złapany, zwiedził praktycznie cały Bielsk. W momencie schwytania był bardzo niebezpieczny. Panie z TOZ Białystok (Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami) z akcji wyszły zakrwawione.
Jeżozwierz widziany był w różnych rejonach Bielska, m.in. przy moście Danuty Siedzikówny "Inki" obok Glazura (15 września), w parku Króla Aleksandra Jagiellończyka i przy przychodni Medica naprzeciw komendy straży pożarnej (21-23 września), w okolicach dworca, przy ul. Jagiellońskiej na wysokości Osiedla Północ (25 września).
Zwierzak upodobał sobie bielskie zabytki i obiekty sakralne, kręcił się niedaleko Łysej Górki, cerkwi przy ul. Jagiellońskiej, był też koło ratusza i bazyliki.
Ostatecznie komuś udało się go zauważyć na terenie plebanii przy bazylice i zagonić do piwnicy pod domem z izbą pamięci błogosławionego księdza Antoniego.
Jeżozwierz złapany został ostatniej nocy z (26 na 27 września). Na teren plebanii prawdopodobnie wszedł przez otwartą bramę. Ktoś zamknął go w piwnicy i zawiadomił policję oraz straż pożarną, a te służby zawiadomiły TOZ Białystok i plebanię. Jeżozwierza do piwnicy złapała przypadkowo przechodząca osoba. Na Facebooku pochwalił się tym młody bielszczanin — pan Daniel. Zrobił wszystko idealnie. Tak jak za naszym pośrednictwem zalecała Anna Jaroszewicz z TOZ Białystok.
CZYTAJ WIĘCEJ:
W centrum Bielska Podlaskiego grasuje jeżozwierz [WIDEO]
W parafialnej piwnicy są przechowywane jabłka i warzywa, więc roślinożerny jeżozwierz miał tam dobrze. Na tyle, że agresywnie zareagował na próbę zabrania go stamtąd.
Dziś wczesnym popołudniem po jeżozwierza przybyły dwie wolontariuszki TOZ. Bardzo dzielne wolontariuszki.
Jeżozwierz bowiem okazał się zadziwiająco groźnym zwierzęciem. Obie panie zamknęły się z nim w piwnicy i próbowały go złapać w specjalną klatkę. To była krwawa akcja. Niby niepozorny zwierzak zaczął skakać, miotać się, uciekać i strzelać kolcami. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy naukowcy, jeżozwierze jednak potrafią kolcami strzelać i to na spore odległości. A kolców tych długości 20-30 cm miał on na sobie mnóstwo.
- Kolce te latały, jak strzały na odległość kilku metrów - opowiada jedna z pań. - W pewnym momencie zauważyłem, że u koleżanki noga jest cała w kolcach jak kaktus. Spod nogawki zaczęła jej wyciekać krew.
- Specjalnie stawałam na skrzynkach, żeby kolce nie sięgały twarzy - mówi druga. - Nie spodziewałyśmy się, że będzie z nim taki problem. To pierwsza taka sytuacja.
Zwierzak narobił przy okazji sporo bałaganu w parafialnej piwnicy, ale ostatecznie został schwytany i opuścił ją w specjalnej klatce.
Mimo obrażeń dzielnym paniom udało się złapać jeżozwierza do transportera i zabrać go z plebanii.
Gdy transporter z kolczastym stworzeniem był zapakowany w samochodzie, pokazały nam długie i ostre kolce, które jedna z nich wyjęła z nogi. Na niektórych były jeszcze ślady krwi.
- Całe szczęście, że tak to się skończyło, proszę sobie wyobrazić, że takiego jeżozwierza wystraszyłoby małe dziecko i one zostało zaatakowane kolcami - komentuje pan Władysław pracujący na plebanii.
Jeżozwierze zazwyczaj nie są agresywne. Bez powodu nie atakują, zaczepione raczej uciekają, ale jak widać, gdy są w sytuacji bez wyjścia, potrafią być bardzo groźne. Do tego jest szybki, zwinny, no i ma kolce. Kolce te mu bardzo szybko odrastają.
Ciągle nie wiadomo skąd jeżozwierz znalazł się w Bielsku. W naszym klimacie zwierzęta te nie występują w naturze. Zresztą ten, gdyby nie został złapany, pewnie nie przeżyłby zimy. Ich naturalnym środowiskiem są tereny Afryki i południowej Azji, gdzie temperatury są raczej wysokie. W Polsce występują w zoo i prywatnych hodowlach. Jakiś rok temu w okolicach Strabli w gminie Wyszki odłowiono jeżozwierza, który uciekł z gospodarstwa agroturystycznego zza Białegostoku. Po schwytaniu wrócił do właścicieli.
Do TOZ nie zgłosił się jeszcze właściciel jeżozwierza z Bielska.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jeżozwierz szuka właściciela. Zwierz chodził po Strabli i strzelał kolcami [WIDEO]
Jeżozwierz już w domu. Uciekł kilka tygodni temu
(bisu)
Zdjęcia jeżozwierza i jego groźnych kolców (Bielsk.eu)