Chłop pańszczyźniany, mimo że jego status był upośledzony wobec szlachty, to niewolnikiem raczej nie był. Mógł posiadać swój prywatny majątek i na własny rachunek prowadzić też działalność gospodarczą. Nie można go było też sprzedać bez ziemi.
REKLAMA
Sam stan chłopski był też wewnątrz zróżnicowany: byli kmiecie posiadający duże gospodarstwa, zagrodnicy - posiadający dom i zagrodę, ale nie mający ziemi oraz komornicy, mieszkający kątem u bogatszych gospodarzy i pracujący dla nich.
Sytuacja chłopów zależała też od tego, czy zamieszkiwali wieś prywatną szlachcica, magnata, Kościoła czy też wieś królewską. W tym ostatnim wypadku mieli możliwość odwoływania się do wyższych instancji np. do komisarzy królewskich. Tym niemniej konfliktów nie brakowało. O kilku z nich - dotyczących królewskiej wsi Bujnowo - można przeczytać np. na stronie internetowej gminy Wyszki, gdzie opisane są dzieje poszczególnych miejscowości.
Bujnowo było wsią królewską, zamieszkałą przez chłopów, dawniej wyznania prawosławnego, później unickiego, którzy jeszcze w okresie międzywojennym stanowili tam większość. Należało do królewskiego starostwa brańskiego. Pierwsza wzmianka o Bujnowie pojawia się w dokumencie z 1550 roku lokującym szpital w Brańsku. Dokument ten wspomina o odbudowanym folwarku Bonów (zapewne nazwa nadana na cześć królowej Bony Sforzy, małżonki króla Zygmunta I Starego), który miał obowiązek wspomagać szpital. Kilka lat później w 1558 roku w związku z przejęciem starostwa brańskiego przez Krzysztofa Olędzkiego sporządzono inwentarz tych dóbr.
Na przełomie XVI i XVII wieku mieszkańcy wsi popadli w konflikt z ówczesnym dzierżawcą starostwa Janem Leśniowolskim. Ów chcąc zwiększyć swoje dochody nakładał na chłopów nowe obowiązki, o których nie było mowy w przywilejach wystawionych przez kancelarię królewską. Dzierżawcy pomagała jego żona, która opornych chłopów kazała osadzać w więzieniu.
REKLAMA
Na początku 1599 roku chłopi z Bujnowa odwołali się do sądów królewskich. Sąd referendarski przyznał im rację i nakazał starościnie zostawić ich „w pokoju od więzienia i gwałtów”. Jednak ani pan, ani pani Leśniowolska nie zamierzali tego respektować. Mieszkańcy Bujnowa i innych wsi starostwa, znów udali się do sądu. Tym razem sąd na miejsce przysłał specjalną komisję, którą starościna przekupiła i wyrok z sierpnia 1599 roku przyznawał już jej rację. Zwiększono wymiar pańszczyzny i czynszów oraz zobowiązano chłopów do różnych dodatkowych powinności. 31 sierpnia 1599 roku Jan Leśniowolski zawarł z mieszczanami Brańska oraz chłopami ze starostwa brańskiego umowę, co do powinności mieszczańskich i chłopskich. Pańszczyzna w Bujnowie wzrosła z 4 do 10 dni w roku.
Trzydzieści lat później konflikt rozgorzał na nowo. 1622 roku starostą i dzierżawcą został Adam Leśniowolski. W 1635 roku do sądu wpłynęła skarga Adama Leśniowolskiego na swoich chłopów, którzy „pańszczyzny nie odrabiają, czynszów nie oddają, a na koniec, iż się z posłuszeństwa i poddaństwa wyłamują i na sługi urodzonego starosty targają”. Adam Leśniowolski zaczął wymagać od chłopów pańszczyzny w wymiarze jednego dnia w tygodniu, co wobec 10 dni rocznie do tej pory było pięciokrotnym wzrostem. Dodatkowo starosta nakazywał kupowanie pewnych produktów tylko w podległych mu włościach. Próbował też osłabić opór chłopski, zamykając opornych w więzieniu i zabierając im chudobę. W odpowiedzi chłopi atakowali ludzi starosty. Dlatego ten złożył na nich skargę w sądzie. Adam Leśniowolski domagał się również pomocy wojskowej dla stłumienia buntu.
Do wyjaśnienia sprawy powołano komisję, która przyznała rację staroście. Chłopi nie uznali wyroku i sami wnieśli skargę na starostę. Nowa rozprawa odbyła się w 1637 roku. Tymczasem Leśniowolski zebrał grupę młodych szlachciców z okolic Nowych Piekut i Jabłoni i rozpoczął terroryzowanie chłopów. Np. gdy pewien młynarz odmawiał pracy pańszczyźnianej, pokazując przywileje królewskie, ludzie starosty siłą mu odebrali dokumenty i zmusili do pracy. Chłopi nie pozostali bierni, uzbrojeni sami napadali na ludzi starosty. Sądy referendarskie w tym czasie wielokrotnie zajmowały się starostwem brańskim. Skargi składały jedna i druga strona, a starosta poczynał sobie coraz śmielej. Jego ludzie więzili chłopów i na rynku w Brańsku rózgami sieczono buntowników.
Konflikt trwał nadal. Do oporu przyłączyli się też chłopi z innych wsi królewskich np. z Oleksina. Gromady chłopskie same decydowały o podatkach i wymiarze pańszczyzny, a kiedy ludzie starosty próbowali interweniować na którejś wsi, to uzbrojeni zmuszali "dworskich" do ucieczki. Trzeba było ogłosić pospolite ruszenie szlachty, aby stłumić opór. Przywódcy buntu zostali skazani na półroczną pracę w kajdanach we dworze brańskim.
Konflikty wybuchały też w latach późniejszych. W 1653 roku nowym starostą brańskim został Bogusław Radziwiłł (do 1669), znany z kart „Potopu” Henryka Sienkiewicza. Największą uciążliwością był obowiązek dostarczania podwód przez chłopów, zmuszano do tego również wybrańców, czyli chłopów zwolnionych z tego obowiązku przywilejem królewskim. Chłopi skarżyli się na to lustratorom królewskim w 1664 roku. Mówili oni, że „przeciwko prawom z każdej chałupy na podwodę nurską wyganiają”. Chłopi mieli tu obowiązek dwa razy w roku dostarczenia podwód nad Bug i Narew z włóki ziemi, jednak już w 1654 roku Bogusław Radziwiłł uzyskał w Warszawie pozwolenie na obowiązek dostarczenia kolejnych 18 podwód rocznie do Warszawy i Królewca. Było to duże obciążenie, ponieważ dni stracone na podwody nie były potrącane z dni obowiązkowych pańszczyzny.
W 1669 roku starostą brańskim został Benedykt Olszewski. Zaczął on domagać się jeszcze większych danin i powinności, w tym również od wybrańców, czyli chłopów, którzy byli zwolnieni od wszelkich powinności, w zamian za służbę w królewskiej piechocie. Olszewski konfiskował majątki opornych wybrańców, jednak ci wnieśli protest do sądu i sąd przyznał im rację.
W drugiej połowie XVIII wieku starostami brańskimi zostali Starzeńscy, klienci Branickich. Za ich czasów również grunty zabierano wybrańcom, ale też do folwarków włączano także łąki, do tej pory wspólnie użytkowane przez całe wsie. Dodatkowo zakazano chłopom korzystania z lasów królewskich. Starzeńscy wprowadzili też kolejne obciążenia. Każda gromada wiejska musiała dostarczyć odpowiednią ilość mężczyzn do pracy przy spławie zboża za niskie stawki. Za niewykonanie zadania lub zbiegostwo karę ponosiła cała gromada wiejska. Pojawił się też przymus propinacji, czyli nakaz kupowania alkoholu w dworskiej karczmie. Chłopi królewscy ze starostwa mieli prawo ważenia piwa i pędzenia wódki na własne potrzeby z okazji różnych ważnych wydarzeń. Starzeńscy nie chcieli tego przestrzegać. Sądy zostały zasypane skargami na ich poczynania. Sprawy ciągnęły się przez kilkanaście lat i z reguły stawały po stronie Starzeńskich. Wciąż dochodziło do starć między służbą starosty i chłopami. Do tego doszły sprawy nowych pomiarów gruntów. W wyniku czego chłopom zabierano grunty lub też domagano się zwiększonych powinności.
Opr. (ms)