W nowy rok 2023 — rok pięknego jubileuszu stulecia klubu — kibice piłkarskiego Tura wchodzą w dobrych humorach. Postarali się o nie zawodnicy, którzy w rundzie jesiennej błysnęli wysoką formą.
Tur wygrał swój jedyny mecz pucharowy (4:1) w Sokółce z tamtejszym Sokołem i awansował do wiosennych gier pucharowych. Zaimponował też dzielną walką w IV lidze, która wydawała się być trudniejsza od zeszłorocznej, a jednak sprawiła mniej kłopotów naszym zawodnikom.
Podlaska ekstraklasa
Oceniając rozgrywki IV ligi można powiedzieć, że spełniły się nasze marzenia — nareszcie mamy mocną "ekstraklasę podlaską". Wyżej grają tylko trzy zespoły: Jagiellonia Białystok i jej rezerwy, czyli zespoły klubu, który trudno porównywać do jakiejkolwiek regionalnej konkurencji, a także trzecioligowa Olimpia Zambrów — beniaminek, który wygrał poprzedni sezon IV ligi. Tymczasem do naszych rozgrywek trafiły nawet wycofane z II ligi Wigry Suwałki. Można więc uczciwie przyznać, że w rywalizacji czwartoligowców biorą udział najmocniejsze drużyny z całego województwa.
I po rundzie jesiennej Tur zajmuje w niej trzecie miejsce! To oczywiście trochę naciągane odniesienie, ale oceniając dokonania naszych piłkarzy zadajmy sobie proste pytanie — kto z nas jest jednym z trzech najlepszych fachowców w województwie w swojej dziedzinie? No, powiedzmy, że jednym z pięciu, biorąc pod uwagę Jagiellonię i Olimpię. A Tur jest! I za to piłkarzom i trenerowi Pawłowi Bierżynowi należy się szacunek.
Czołówka tabeli IV ligi podlaskiej po rundzie jesiennej sezonu 2022/23
1. ŁKS Łomża 17 40 13-1-3 57-16
2. Ruch Wysokie Mazowieckie 16 36 12-0-4 49-19
3. Tur Bielsk Podlaski 16 35 11-2-3 36-22
4. KS Wasilków 16 33 10-3-3 42-21
5. Wigry Suwałki 17 33 10-3-4 52-34
Czy to znaczy, że wszystko udało się idealnie? Oczywiście, że nie. Wystarczy spojrzeć w statystyki, które publikujemy poniżej (przygotowane na podstawie danych klubowych), by zauważyć, że zdarzały się też potknięcia.
Tur przegrał trzy mecze. W Łomży (0:3) miejscowy ŁKS był od nas sportowo mocniejszy. To zresztą na dziś główny kandydat do wygrania rozgrywek i wywalczenia awansu. W Łomży od lat nie ukrywają trzecioligowych aspiracji, ale ciągle brakuje im konsekwencji i spokoju w dojściu do mety raz obraną drogą. A kto drogi zmienia i skraca...
W Mońkach (0:2) zawsze gra się nam trudno, bo Promień to zespół waleczny i świetnie przygotowany fizycznie, co zwykle w starciu z innymi rywalami jest atutem Tura. Na dodatek tym razem nasza drużyna pojechała do Moniek w bardzo osłabionym składzie. Brak ośmiu podstawowych zawodników byłby zabójczy nawet dla największych światowych potęg futbolowych, a co mówić o amatorskim klubie czwartej ligi?
Najbardziej żal tej trzeciej porażki — 2:4 na własnym boisku z Wigrami Suwałki. Oczywiście, Wigry to wielka firma, która niedawno walczyła nawet o awans do ekstraklasy! Ale co było a nie jest... Po mocnej drużynie została tylko nazwa. I silna linia ofensywna, której gwiazdą jest wychowanek Tura i trenera Bierżyna — Marcin Fiedorowicz. I to właśnie Fiedorek "wygrał" z nami ten mecz, strzelając trzy gole, a przy czwartym asystując. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mogliśmy chociaż w części temu zapobiec, a i w ofensywie poradzić sobie lepiej, bo obrona Wigier tej jesieni nie należała do najmocniejszych.
Nie jesteśmy Barceloną
Ale osiągnęliśmy też imponujące wyniki. Już na starcie sezonu pokonaliśmy 3:1 spadkowicza z III ligi — Wissę Szczuczyn, a po chwili poprawiliśmy 1:0 w Grajewie z zawsze groźną Warmią. Pokonaliśmy też 2:1 na własnym boisku wicelidera z Wysokiego Mazowieckiego, a także 1:0 mocny personalnie zespół z Wasilkowa. W każdej z tych gier mogliśmy stracić punkty i przyjęlibyśmy to ze zrozumieniem, a jednak odprawiliśmy silnych rywali z kwitkiem.
Ze statystyk widać, że nieźle wychodziło nam bronienie — 22 stracone gole to czwarty wynik w lidze — chociaż przypłaciliśmy waleczną postawę dużą liczbą żółtych kartek. Za to już w strzelaniu było trochę słabiej — 36 bramek to dopiero szóste osiągnięcie w lidze, sporo słabsze od 57 trafień łomżan czy 52 suwalczan.
Naszym najlepszym strzelcem był 31-letni Karol Kosiński, zdobywca 13 goli w 15 meczach. Karol wrócił na środek ataku, gdzie grał zazwyczaj w parze z którymś z pomocników lub skrzydłowych. Trener Bierżyn, po wielu latach eksperymentów, powrócił do ustawienia, w którym w pierwszej linii grało dwóch zawodników (najczęściej było ono zbliżone do zwyczajowego 1-4-4-2). Trochę także dlatego, że nie miał do dyspozycji żadnej klasycznej "dziewiątki". Z ostatnich lat pamiętamy w tej roli Krzysztofa Cudowskiego, nieco wcześniej Łukasza Pawluczuka i Krystiana Tomaszewskiego, a sięgając głębiej w zakamarki pamięci: Michała Martyniuka, Pawła Surynowicza, Jerzego Pieczyńskiego czy Marka Maksimowicza. Dziś takiego "Haalanda" w zespole nie mamy.
Ale nie narzekajmy na gole, bo sensem gry ligowej jest zdobywanie punktów, a te zbieraliśmy bardzo sprawnie. Trener Bierżyn pracuje z drużyną już ósmy rok, co w polskim futbolu jest nie lada osiągnięciem. I widać, jak na przestrzeni lat zbiera doświadczenie i staje się coraz bardziej pragmatycznym szkoleniowcem. Bo prawdziwą sztuką w życiu jest skuteczność — brawa należą się za pokonywanie przeciwników, którzy mają mocniejszą kadrę, bogatszą sakiewkę i lepsze zaplecze organizacyjne, a nie udawanie w amatorskiej lidze Barcelony i zbieranie efektownych oklepów. A że zawsze znajdą się krytykanci? W narodzie malkontentów, którzy nie potrafią docenić pierwszego od 36 lat wyjścia z grupy na mundialu, nic nas już chyba nie zdziwi...
Rotacja w bramce
Wracając na nasze podwórko — statystyki rundy jesiennej pokazują, że wśród jedenastu najdłużej występujących na boisku zawodników nie ma żadnego bramkarza. To nietypowa sytuacja, a wynika ona z tego, że podstawowego na starcie 19-letniego Damiana Plisiuka zmienił z konieczności w połowie rundy wypożyczony z Jagiellonii 17-letni Mateusz Danielczyk, w międzyczasie wpuszczając między słupki na dwa mecze 24-letniego Marcina Drozdowskiego. Dorobek meczowy podzieliło więc między siebie aż trzech golkiperów.
Danielczyk (810 minut gry) z Plisiukiem (540 min.) wyrabiali też w większości meczów połowę "przepisu młodzieżowca". Jednak i tak często w składzie Tura znajdowało się co najmniej trzech (z wymaganych dwóch) zawodników poniżej 21. roku życia. W polu zazwyczaj byli to obrońca Damian Onacik (978 min.) i skrzydłowy Marcin Bazylewski (819 min.), którzy zdecydowaną większość swoich występów zaczynali w wyjściowej jedenastce. Spory udział w grze mieli też wchodzący zazwyczaj z ławki: wahadłowy Szymon Baran (366 min.), ofensywny pomocnik Jakub Troc (343 min.) i defensywny pomocnik Dawid Koc (169 min.).
Defensywę mieliśmy solidną i stabilną. Bracia Krystian i Rafał Kulikowscy na jej bokach, drugi strzelec zespołu Jacek Dzienis i najmłodszy z trójki Kosińskich Piotr — na środku, a do tego wszechstronny Onacik. Tu wszystko grało.
Rozsypane klocki
W drugiej linii i w ataku o stabilizację było znacznie trudniej z powodu wysypu kontuzji. To chyba podstawowy problem, z jakim tej jesieni borykał się nasz szkoleniowiec. Trudno było wskazać mecz, w którym mogliśmy zagrać nominalnie najsilniejszym składem.
Już przed ligą wypadł pozyskany latem z trzecioligowego Znicza Biała Piska Mateusz Jambrzycki, w pierwszym meczu pożegnał się na całą rundę z graniem dopiero wracający po kontuzji Łukasz Popiołek, a potem było coraz gorzej. Odnawiający się uraz spowodował, że jeden z naszych liderów Paweł Łochnicki zagrał tylko 441 minut, co zapewne nie zdarzyło się od kilkunastu lat. Pamiętamy, jak karetka zabierała z boiska Andrzeja Kosińskiego, w drugiej połowie rundy wpadł na dłużej ze składu Patryk Niemczynowicz. Trener co tydzień musiał szukać rozsypanych klocków i ciągle mu ich w pudełku brakowało.
W tej sytuacji musieliśmy liczyć nie tylko na młodzież, ale też na doświadczonych zawodników, którzy wracali do gry po dłuższych przerwach. 26-letni Popiołek skończył niefortunnie z kontuzją już w pierwszym starciu, ale jego rówieśnik Daniel Daniłowski zagrał w 7 spotkaniach i nawet zdobył gola, a prawdziwym "wejściem smoka" okazał się powrót 25-letniego Michała Walczuka, który — gdy tylko pozwalała mu na to sytuacja zawodowa — wspomagał kolegów swoją mądrością boiskową. Zagrał w 11 meczach, strzelił 3 gole, a przy kilku kolejnych zaliczył asysty. Oby nadal dopisywało mu zdrowie i chęci do gry, bo przecież sportowo jeszcze przez lata może być podporą naszej drużyny.
Idzie młodość
To na koniec jeszcze słowo o naszych potencjalnych "talentach". Jesienią w IV lidze zadebiutowali białostoczanie: Baran i Koc, a także ełczanin Danielczyk (wszyscy rocznik 2005). Pewną pozycję w zespole mają nasi wychowankowie: Plisiuk (2003) oraz Bazylewski, Onacik i Troc (wszyscy 2004). Symbolicznie po dwa krótkie występy w pierwszym zespole zaliczyli: Dawid Nowakowski (2004) i debiutujący Olaf Wysocki (2007). Utalentowany i grający już wiosną w IV lidze Maksymilian Tchórzewski (2007) poszedł na wypożyczenie do zespołów juniorskich Delty Warszawa, a kilku wychowanków bielskich klubów (Tura i Brylantu) terminuje w szkółkach białostockich.
Kolejni chłopcy z roczników 2006-2008 występowali jesienią w zespole rezerw Tura: Damian Dolina Sulima, Bartosz Gulewicz, Oskar Niewiński i Szymon Trzyna. Tur II zajął ósme miejsce (na 12 drużyn) w najniższej seniorskiej lidze w naszym województwie, a nasza młodzież przekonała się, że przeskok do "dorosłej" piłki bywa bolesny. Oby nie okazało się, iż młodość jest jedynym atutem kolejnego pokolenia naszych "talentów"...
Tur Bielsk Podlaski, jesień 2022
łącznie — 17 meczów: 12 zwycięstw, 2 remisy, 3 porażki; bramki: 40-23
IV liga — 3. miejsce; 16 meczów: 11 zwycięstw, 2 remisy, 3 porażki; 35 punktów, bramki: 36-22
dom — 2. miejsce; 9 meczów: 7 zwycięstw, 1 remis, 1 porażka; 22 punkty, bramki: 25-11
wyjazd — 5. miejsce; 7 meczów: 4 zwycięstwa, 1 remis, 2 porażki; 13 punktów, bramki: 11-11
Puchar Polski — awans do 1/8 finału na szczeblu okręgu; 1 mecz: wygrana 4:1 z Sokołem w Sokółce
trener — Paweł Bierżyn (cała runda)
Strzelcy 40 bramek (2,35 gol na mecz): 13 - K. Kosiński (9 dom + 4 wyjazd), 5 - Dzienis (3+2), Stypułkowski (3+2), 4 - Niemczynowicz (3+1), 3 - Walczuk (1+2), 2 - A. Kosiński (2+0), P. Kosiński (1+1), R. Kulikowski (1+1), 1 - Daniłowski (0+1), Jambrzycki (0+1), Lewczuk (1+0).
W 17 meczach zagrało 24 piłkarzy (w tym 18 wychowanków i 9 młodzieżowców): 17 meczów (w tym 16 w wyjściowej jedenastce) - Krystian Kulikowski, 16 (16) - Jacek Dzienis, Patryk Stypułkowski, 16 (12) - Rafał Kulikowski, 15 (15) - Karol Kosiński, 15 (14) - Andrzej Lewczuk, 14 (12) - Piotr Kosiński, 13 (11) - Damian Onacik (mł.), 12 (12) - Patryk Niemczynowicz, 12 (4) - Jakub Troc (mł.), 12 (2) - Szymon Baran (mł.), 11 (10) - Marcin Bazylewski (mł.), Andrzej Kosiński, 11 (7) - Michał Walczuk, 10 (5) - Paweł Łochnicki, 9 (9) - Mateusz Danielczyk (mł.), 9 (2) - Dawid Koc (mł.), 7 (4) - Mateusz Jambrzycki, 7 (1) - Daniel Daniłowski, 6 (6) - Damian Plisiuk (mł.), 2 (2) - Marcin Drozdowski, 2 (0) - Dawid Nowakowski (mł.), Olaf Wysocki (mł.), 1 (1) - Łukasz Popiołek.
Najdłużej grali: 1440 minut - Dzienis, 1411 - Stypułkowski, 1331 - K. Kosiński, 1297 - K. Kulikowski, 1220 - Lewczuk, 1090 - P. Kosiński, 1066 - Niemczynowicz, 1056 - R. Kulikowski, 978 - Onacik, 917 - A. Kosiński, 819 - Bazylewski.
Najkrócej występowali: 15 minut - Nowakowski, 33 - Wysocki, 41 - Popiołek, 117 - Daniłowski, 169 - Koc, 180 - Drozdowski.
Czerwone kartki (2): Lewczuk, P. Kosiński (obie za drugie żółte).
Żółte kartki (44): 6 - Dzienis, K. Kosiński, 5 - Lewczuk, Stypułkowski, 4 - P. Kosiński, 3 - K. Kulikowski, Niemczynowicz, Onacik, 2 - Jambrzycki, R. Kulikowski, 1 - Baran, Danielczyk, A. Kosiński, Troc, Walczuk.
(jan)