To wydarzenie bez precedensu. Zwołany dziś (27 maja) w Kijowie Sobór Biskupów Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego. Podjął kilka ważnych decyzji w związku z wojną, która ogarnęła Ukrainę. W swoim stanowisku odciął się m.in. nie tylko od stanowiska patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla w sprawie wojny, ale wypowiedział mu posłuszeństwo i ogłosił niezależność. Nie użyto przy tym słowa "autokefalia", które występuje choćby w pełnej nazwie Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce, ale ogłoszona niezależność, właściwie niczym od autokefalii się nie różni.
Stanowisko soboru wyrażono w kilku punktach. W pierwszym przywołano przykazanie "nie zabijaj" i stwierdzono, że wojna jest jego zaprzeczeniem. Wyrażono też współczucie, wszystkim tym, którzy zostali jej ofiarami. W drugim punkcie Sobór zwrócił się do władz Ukrainy, ale także Rosji z apelem o podjęcie działań, które powstrzymają przelewanie krwi. w trzecim Sobór odciął się od stanowiska patriarchy Cyryla w sprawie wojny.
Szczególnie ważne sformułowania padają w punkcie czwartym, w którym Sobór przyjmuje zmiany w swoim statucie i wprowadza pełne samostanowienie i niezależność Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi.
W dalszych punktach biskupi soboru zwracają uwagę na to, że wojna wielu wiernych zmusiła do opuszczenia kraju i swoich parafii, Jak podkreślono, działania wojenne poczyniły głęboką ranę na ciele Cerkwi. Wyrażono potrzebe otoczenia duchową opieką wiernych
W postanowieniu nawiązano także do podziału ukraińskiej Cerkwi, który nastąpił kilka lat temu.
Sobór wyraził żal, iż powołanie przez patriarchę Konstantynopola niezależnej Ukraińskiej Cerkwi spowodowało rozłam w prawosławiu na Ukrainie, ale mimo to wyraził gotowość do dialogu, pojednania. Nawet z Cerkwią rosyjską. Zaznaczono przy tym, że pojednanie nie może się odbywać na zasadzie siłowego przejmowania świątyń.
Symboliczną jest też zapowiedź samodzielnego wytwarzania Świętego Mira (święty olej), co czynią tylko autokefaliczne Cerkwie i to nie wszystkie.
Przypomnijmy, że niedawno (w 2019 r. roku) powołano niezależną od patriarchatu moskiewskiego Ukraińską Cerkiew Prawosławną. Jej zwierzchnika metropolitę Epifaniusza błogosławił patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I. Od tamtej pory w Ukrainie funkcjonują dwa dość silne Kościoły prawosławne, a decyzja ta podzieliła prawosławie w świecie. Wiele autokefalicznych Kościołów prawosławnych nie uznało nowej ukraińskiej Cerkwi. Wśród nich jest m.in. polska Cerkiew, której sobór uznał nową ukraińską Cerkiew i metropolitę Epifaniusza jako jej zwierzchnika, za niekanoniczne.
Teraz są dwie Autokefaliczne Ukraińskie Cerkwie Prawosławne, które w prawdopodobnie dość szybko się zjednoczą. Pytanie tylko, czy spotkają się z uznaniem i akceptacją innych Cerkwi w świecie. Obie silnie odcinają się od wpływów Moskwy. Wojnę i postawę patriarchatu moskiewskiego potępiło też wielu zwierzchników i sobory Autokefalicznych Kościołów Prawosławnych m.in. ten w Polsce.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Biskupi polskiej Cerkwi w sprawie wojny na Ukrainie: „Głos krwi twego brata woła do mnie z ziemi”
Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny jeszcze nie wyraził stanowiska w tej sprawie.
Jakiś wiek temu także polska Cerkiew zyskała autokefalię od Patriarchy Konstantynopola i również wówczas odcięła się od Cerkwi rosyjskiej. Podobnie jak obecnie w Ukrainie, uniezależnieniu się temu sprzyjały silnie władze państwowe. Do Konstantynopola wraz z metropolitą Epifaniuszem pojechał ówczesny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. O utworzenie autokefalicznej polskiej cerkwi zabiegały z kolei władze odrodzonego państwa polskiego. Nie obyło się to wówczas bez kontrowersji i sporów na poziomie najwyższych hierarchów Cerkwi, ale także w parafiach oraz wśród zwykłych duchownych i wiernych. Autokefalię od patriarchatu moskiewskiego polska Cerkiew otrzymała dopiero w 1948 roku.
A jak to wygląda z punktu widzenia wiernych?
Kroku takiego należało się spodziewać.
Biskupi ukraińscy nawet patriarchatu moskiewskiego potępiali agresję Rosji na Ukrainę. W otwarty sposób nie godzili się z licznymi wystąpieniami patriarchy Cyryla, który wojnę pochwalał i utożsamiał ją z wprowadzeniem tzw. ruskiego miru. Sytuacja taka w mocno zhierarchizowanej strukturze Kościoła nie mogła trwać. W strukturze takiej nie ma miejsca na nieposłuszeństwo i wystąpienia przeciw zwierzchnikom. Stąd krok ten wydaje się naturalny. Wcześniej pojawiały się głosy o ewentualne detronizacji patriarchy Cyryla, jako osoby, która łamie podstawowe wartości prawosławia. Trudno jednak sobie wyobrazić jak ta detronizacja miałaby przebiegać. Biskupi rosyjskiej Cerkwi podobnie zresztą jak i innych Kościołów prawosławnych, powoływani są przez sobór, ale w praktyce przez zwierzchnika Kościoła. Od zwierzchnika zależy też to, gdzie jaką posługę dany duchowny czy biskup pełni. Trudno w tej sytuacji spodziewać się, że biskupi powołani przez Cyryla wystąpią przeciw niemu i go zdetronizują. Mało tego jest on patriarchą jednym z kilku na świecie, choć nie najważniejszym - bo primus inter pares (z łac. pierwszy wśród równych) jest patriarcha Konstantynopola. Mimo to ranga patriarchy jest bardzo duża, a moskiewski ma jeszcze za sobą mocarstwową Rosję. Dzięki temu rosyjska Cerkiew ma polityczne i pewnie finansowe wsparcie ze strony władz kraju, a odwzajemnia to duchowym dla działań politycznych i nawet militarnych Putina.
(azda)