Na sesji rady miasta w Brańsku najwięcej emocji, ale i zamieszania wywołała petycja skierowana przez Wojciecha Wasilewskiego do przewodniczącego rady. Było też o przebudowie ul Boćkowskiej, która będzie jednak miała 6 metrów szerokości. Do wymiany zdań doszło też przy okazji obchodów jubileuszu praw miejskich i kwestii wygaszania mandatu radnemu Prześniakowi.
REKLAMA
Kłopotliwe sąsiedztwo tartaku i składowiska żwiru
Petycja Wojciecha Wasilewskiego dotyczyła uciążliwości, jakie dla okolicznych mieszkańców powoduje tartak i składowisko żwiru. Autor petycji zwracał się do rady miasta z prośbą o interwencję w tej sprawie. Jak podkreślał, mieszkańcy skarżą się na hałas, jaki powodują maszyny tartaku i kruszarka na składowisku żwiru. Na to nakłada się jeszcze hałas i spaliny emitowane przez auta jeżdżące do tych firm oraz pył. oraz z pobliskiej krajówki.
Komisje rady miasta uznały, że rada nie jest organem władnym do rozpatrzenia tej petycji i zarekomendowały projekt uchwały, który uznawałby ją za bezzasadną. Radny Wasilewski po długich rozmowach z prawnikiem zaproponował kilka poprawek, które czyniły petycję jednak zasadną. Część z nich radni w głosowaniu przyjęli, część odrzucili. Ostatecznie stanęło na tym, że rada przekieruje petycję do organów, które są uprawnione do stwierdzenia naruszenia norm hałasu czy innych uciążliwości i ewentualnie podejmowanie w związku z tym określonych działań.
Jak tłumaczył prawnik na tym etapie rada czy ogólnie miasto nie mogą podjąć żadnych kroków, bo nikt formalnie nie stwierdził, że jakiekolwiek normy zostały naruszone. Jak dodał, gdyby przeprowadzono badania i rzeczywiście wykazały one przekroczenie norm, choćby hałasu, to miasto mogłoby naciskać na przedsiębiorców, by uciążliwość te ograniczyli, czy to ekranami, czy siatkami zabezpieczającymi, czy też ograniczając godziny pracy. Wyjaśnił jednak, że wprowadzenie wspomnianych ograniczeń godzin działalności mogłoby przełożyć się na obciążenie miasta kosztami, choćby z tytułu mniejszych podatków. Jak dodał, organami władnym do podjęcia stosownych kroków są jednak starostwo powiatowe, inspektorat ochrony środowiska czy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Sam temat i problem nie budził większych kontrowersji zamieszanie i wydłużenie się dyskusji wywołane było raczej pewnym formalnym zamieszaniem dotyczącym tego, jakie rada ma przyjąć stanowisko i jakie to da efekty. Jedni radni pytali, czy bez żadnych uchwał burmistrz lub sam autor petycji nie może powiadomić stosownych organów. Jak stwierdził prawnik, mogą, ale rada też ma obowiązek jakoś otrzymaną petycję rozpatrzyć.
Z kolei radny Prześniak stwierdził, że warto byłoby zorganizować spotkanie z przedsiębiorcami i ustalić z nimi jakieś dogodne dla obu stron rozwiązanie problemu. Zauważył, że interwencja starostwa czy innych organów może spowodować duże straty przedsiębiorców, a w praktyce niewiele ulżyć mieszkańcom.
Ostatecznie jednak uchwałę o przekazaniu petycji do odpowiednich organów przyjęto 6 radnych było za jeden przeciw, siedmiu wstrzymało się od głosu.
Ul. Boćkowska będzie szersza
Dość długą dyskusję wywołała ulica Boćkowska. Choć i tu problemu nie ma. Miasto z oszczędności w ramach przebudowy planowało zwęzić ją o pół metra. Mieszkańcy złożyli jednak petycję, iż chcą 6-metrową. POfpisało się pod nią ponad 80 osób. Odbyło się nawet spotkanie w tej sprawie. Po spotkaniu burmistrz postanowił zrobić tak, jak mieszkańcy chcą.
Burmistrz przyznał, że podczas rozmów pojawiały się różne rozwiązania. Przypomniał, że miasto musi przy przebudowie drogi brać pod uwagę obowiązujące wymogi. By uniknąć kosztów, planowano drogę o szerokości 5,5 m. Na prośbę mieszkańców postanowił zmienić szerokość do 6 metrów. Zaznaczył jednak, że będzie to się wiązało z większymi kosztami i koniecznością wchodzenia na prywatne posesje oraz przenoszenia ogrodzeń.
Mimo że sprawa została załatwiona i to po myśli mieszkańców, dyskusja na ten temat kilkakrotnie powracała na sesji.
Radny Prześniak podziękował burmistrzowi za przychylenie się do prośby mieszkańców, ale za to przewodniczącego rady nazwał hamulcowym w tym temacie. To z kolei wywołało oburzenie przewodniczącego, który za hamulcowego się nie uważał, a jak stwierdził, jedynie mówił o pewnych wymogach projektowych, które trzeba brać pod uwagę.
Burmistrz pojednawczo zaczął podkreślać, że drogi budowane są dla mieszkańców, a nie im na złość, dlatego, mimo że planowano tańsze wersje inwestycji, po naleganiach mieszkańców realizowana będzie droższa.
- Temat jest już zamknięty, nie ma i nie było potrzeby wywoływania wokół niego wojenek czy robienia sztucznych problemów - stwierdził Eugeniusz Koczewski, burmistrz Brańska.
Jeden z mieszkańców wyjaśniał, że ich petycja nie miała na celu wywoływania wojenek, a właśnie dobro ogółu. Burmistrz zwrócił mu jednak uwagę, że w petycji nie wszystko było napisane prawidłowo. Stwierdzono w niej na przykład, że planowana droga miała mieć 5 metrów, a tymczasem od początku zapowiadano 5,5 metra. Pół metra to nie duża róznica - stwierdził mieszkaniec, ale właśnie o poszerzenie o pół metra mieszkańcy walczyli.
Jeden mieszkaniec zwrócił też uwagę na zjazd do kapliczki, ale ten temat za bardzo się nie rozwinął, bo chodziło już o drogę powiatową. Burmistrz wdał się jedynie w dyskusję z owym mieszkańcem na temat tego, czy przejazd ten pozwala na wyminięcie się dwóch pojazdów, czy nie.
Podczas sesji poruszono też kilka innych tematów.
Zielona granica
Radny Prześniak odniósł się do koncertu solidarności ze służbami mundurowymi służącymi na granicy w Mielniku i do głośnego ostatnio filmu "Zielona Granica". Sugerował nawet przyjęcie uchwały potępiającej ten film, ale jakoś temat ten nie został podchwycony.
Z kolei radny Prześniak został skrytykowany przez przewodniczącego rady za nazwanie go hamulcowym, ale też za robienie partyzantki. Tym nazwał podkopywanie autorytetu burmistrza czy też organizowanie drugiego po miejskim jubileuszu miasta Brańsk. Przewodniczący w imieniu swoim i burmistrza wyjaśnił, że nie wzięli udziału w tej imprezie, bo nie zostali na nią zaproszeni. A pojawił się na niej nawet Jacek Sasin. Prześniak odpowiedział, że żadnej partyzantki nie uprawia, a organizatorem imprezy nie był on a Muzeum Podlaskie.
Pismo od wojewody o mandacie radnego
On też miał żal i do przewodniczącego i do burmistrza. Ale nie o wspomnianą imprezę. A o pismo od wojewody, w którym poinformowano o zarządzeniu zastępczym, które pozbawiało Prześniaka mandatu. Nie wiedzieć czemu zarządzanie to przysłano do urzędu, a do samego zainteresowanego już nie. Zostało ono odczytane na sesji, ale nikt pisma tego Prześniakowi nie przekazał.
- A było przecież zaadresowane na moje nazwisko - mówił radny.
Przedstawicielka urzędu tłumaczyła, że nie wynikało to ze złej woli, a co najwyżej pomyłki. Przewodniczący przyznał, że pisma tego nawet nie oglądał. A jak tłumaczył Prześniak sprawa jest poważna, bo od zarządzenia wojewody przysługuje mu odwołanie w okresie 30 dni od doręczenia. Jeśli uznać doręczenie do urzędu za skuteczne, czas ten mijał, a radny nie miał pisma, od którego miał się odwoływać.
Do sprawy odniósł się prawnik, tłumacząc, że biuro wojewody pismo takie powinno wysłać na adres radnego, ewentualnie poprosić miasto o przekazanie dokumentu lub wskazanie adresu, na jaki należy go wysłać. Jeśli radny nie otrzymał pisma, prawnie można uważać, że nie zostało mu doręczone, więc owe 30 dni jeszcze nie powinno być naliczane.
Radny odpowiedział, że biuro wojewody przekazało mu odmienną interpretację i dostarczenie pisma do urzędu uznało za skuteczne. W pewnym momencie rozmowa zeszła na to czy radny się odwołał od zarządzenia wojewody, czy nie. Jeśli nie, a termin na odwołanie minął, to właściwie nie powinien brać udziału w sesji, bo nie jest już radnym. Prześniak najpierw nie chciał odpowiadać na takie pytanie, później zapewnił, że sprawa wygaszenia jego mandatu jeszcze jest rozpatrywana, więc formalnie pozostaje radnym.
REKLAMA
Szkoła i przedszkole w Brańsku mają czym się cieszyć
Na sesji o przygotowaniu do roku szkolnego mówili dyrektorzy szkoły i przedszkola.
Dyrektor szkoły wspomniał, że w Brańsku odbyła się wojewódzka inauguracja roku szkolnego z udziałem wiceministra edukacji i znamienitych gości. Mówił też o postępach w remoncie i termomodernizacji szkoły. A także o planach przebudowy palcu zabaw i utworzenia parku kieszonkowego.
Pochwalił się także stanem uczniów. W podstawówce uczy się 280 dzieci, liceum ma 19 uczniów, a szkoła branżowa - 13
Z kolei dyrektor przedszkola chwaliła się już zakończonym remontem oraz udanym naborem do najmniejszej grupy. W przedszkolu utworzono aż dwa oddziały najmłodszych roczników. Przez to zerówkę przekazano do szkoły. Dyrektor pytana była o koszty funkcjonowania pompy ciepła, która ogrzewa przedszkolne pomieszczenia. Na takie rozliczenia - jak przyznała - jeszcze za wcześnie. Miarodajne podsumowanie będzie można zrobić po sezonie grzewczym, ale już teraz pochwaliła działanie systemu recyrkulacji powietrza.
Przy okazji z radością wspomniano o podpisanej umowie na budowę klubu malucha, który znajdzie się w sąsiedztwie przedszkola. Powstanie takiej placówki odciąży przedszkole od najmłodszych dzieci, a zapewniając opiekę nad maluchami poniżej 3 roku życia, umożliwi rodzicom choćby pójście do pracy.
Sesja mimo pewnych zawirowań i zapędzaniu się w dyskusjach (to skutecznie ukracał przewodniczący) przebiegała sprawnie. Trwała około 2 godzin.
(azda)