Udanie rundę wiosenną w grupie III podlaskiej A klasy rozpoczęli piłkarze rezerw bielskiego Tura. W sobotę rozgromili na wyjeździe Pioniera Brańsk aż 5:1, przy znaczącym udziale rewelacyjnego 15-latka Pawła Popika.
REKLAMA
Przypomnijmy, Pionier przystępował do meczu 13. kolejki zachęcony wizją odzyskania fotela lidera po ponad pół roku. Wszystko dzięki zwycięstwu w Wysokiem Mazowieckiem z Ruchem II (2:0), potknięciu Żubra Drohiczyn (3:4) z rezerwami Tura na boisku w Pilikach oraz przełożeniu kolejnego meczu drużyny znad Buga na późniejszy termin. Brańszczanie stanęli przed szansą wyjścia na prowadzenie jednym punktem w tabeli. By jednak tego dokonać, musieli na własnym boisku... „pomścić" Żubra, ponieważ gościli u siebie właśnie Tura II.
Podopieczni Pawła Bierżyna ostrzyli sobie zęby na kolejną drużynę z czołówki i jak się okazało, wiosenne porządki (weryfikacja najwyżej notowanych zespołów A klasy) idą im znakomicie. Przez większość pierwszej połowy meczu nic nie zapowiadało jednak w Brańsku kolejnego zwycięstwa drużyny rozgrywającej swoje domowe mecze w Pilikach. Punktem zwrotnym meczu okazał się rzut wolny wykonywany przez Pawła Popika. Zawodnik, który zaledwie kilka dni temu skończył 15 lat, wykorzystał złe ustawienie brańskiego muru i senność bramkarza Dawida Jakoniuka, który tylko obserwował jak dość lekko uderzona futbolówka zmierza do jego bramki.
Gol na 2:0 był ostatnią akcją pierwszej odsłony meczu. Po rzucie rożnym zamieszanie w polu karnym wykorzystał popularny „Messi", czyli Dawid Nowakowski, tym razem nie dając golkiperowi gospodarzy żadnych szans.
Po przerwie przemoknięci brańscy kibice oczekiwali, że ich ulubieńcy wyjdą z szatni uskrzydleni cennymi wskazówkami trenera Piotra Pawluczuka. Niestety, było jeszcze gorzej niż przez pierwsze 45 minut. Po inteligentnym podaniu w uliczkę Nowakowskiego, które zgubiło Rafała Chrosta i Adama Bobla, na 3:0 ładną podcinką podwyższył Paweł Popik. Absolutny debiutant w seniorskich rozgrywkach, który jeszcze tydzień temu nie mógł nawet zagrać w oficjalnym meczu, zachował się tutaj jak piłkarski profesor. Po tym golu trener Paweł Bierżyn nie ustawał w motywacji swoich zawodników, zachęcając ich do zadania kolejnego ciosu.
I tak wkrótce się stało. Na 4:0 podwyższył Dawid Nowakowski. Zawodnik Tura otrzymał dośrodkowanie z prawego skrzydła i z około 14. metra uderzył z pierwszej piłki w środek bramki. Gol ten po raz kolejny obciążył konto Dawida Jakoniuka. Z pewnością nie był to najlepszy występ bramkarza Pioniera, choć jego błędy i tak nie uchroniłyby UKS-u od porażki. W początkowej fazie akcji zawodnicy Pioniera zgłaszali zagranie wyprostowaną nogą na Mateuszu Niewińskim. Stopklatka potwierdza, że mieli rację.
Dramatyczną sytuację próbował ratować Marcin Michalski, który w 67. minucie najlepiej odnalazł się w szesnastce gości po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Zawadzkiego i strąceniu piłki przez Mateusza Niewińskiego. Popularny „Misiek" jest jednym z niewielu graczy Pioniera, których można pochwalić za sobotni występ.
Wśród brańszczan oburzenie budziły kolejne decyzje arbitra m.in. o przyznaniu rzutu karnego po zagraniu ręką Dawida Puchalskiego stojącego w murze. Powtórki jednak pokazały, że była to słuszna interpretacja przepisów, ponieważ ręka była wysunięta poza obrys ciała. Zawodnik zasłaniał twarz, piłka trafiła go w łokieć. Do futbolówki ustawionej na 11. metrze podszedł Maciej Karanowski, ale uderzył bardzo niecelnie, obok słupka.
REKLAMA
Ewidentnym błędem sędziów było jednak zachowanie w jednej z kolejnych akcji, kiedy „Messi" zderzył się przypadkowo z Mateuszem Niewińskim. Zawodnik Tura, utykając padł na murawę, co zlekceważył najpierw sędzia liniowy, a następnie zawodnicy Pioniera mający w pamięci niedawną nakładkę, po której stracili gola. Z racji, że nie pojawił się ani gwizdek arbitra, ani tzw. gest Garrinchy, to jeden z bielszczan postanowił sam przerwać akcję. Jak nietrudno się domyślić, poprzez faul i to brutalny, ponieważ Łukasza Popiołka nie interesowała piłka, ale nogi Pawła Zawadzkiego. To zagranie sędzia już raczył zauważyć, a większość zawodników ruszyła w swoim kierunku, by powstałe zamieszanie wyjaśnić. Co ciekawe, najwięcej temperamentu wykazali bramkarze, którzy przybiegli na środek boiska i starli się ze sobą, za co wraz z faulującym zostali ukarani żółtymi kartkami. Z kolei w ostrą wymianę zdań weszli kapitan Pioniera Jacek Żoch i trener Tura Paweł Bierżyn. Nie zabrakło nawet wspomnień z dawnych lat i wspólnej gry w piłkę.
Wynik na 5:1 ustalił golem bezpośrednio z rzutu rożnego, kompletując przy tym hat trick Paweł Popik. Istnieje jeszcze możliwość, że sędziowie uznają tę bramkę za samobójcze trafienie Jacka Żocha, który bez powodzenia próbował wyręczać Dawida Jakoniuka. Popik okazał się katem „Pepika", czyli trenera, u którego zdobywał piłkarskie szlify, gdy ten pracował jeszcze w bielskiej szkółce piłkarskiej Brylant. Warto dodać, że swoje debiuty zaliczyli także inni jego byli podopieczni - Jakub Jakimiuk i Miłosz Lubiński.
Podobnych efektów pracy Pawluczuka życzą sobie brańscy kibice, którzy są zawiedzeni postawą swojej drużyny. A „Pepik" na młodych lubi stawiać - komplet zmian w Pionierze stanowili młodzieżowcy, w tym dwóch 16-letnich debiutantów - Wojciech Łuczaj (również jeden z wychowanków Pawluczuka) oraz bramkarz Maciej Osmólski.
- Staram się dawać szanse gry młodym zawodnikom. Warto podejmować takie decyzje, zwłaszcza przy tak wysokim, niekorzystnym wyniku, gdy w końcówce trudno mówić o presji. Porażka jest bardzo bolesna i zapewniam, że szybko z drużyną wyciągniemy z niej wnioski. W tym meczu nie można powiedzieć, byśmy grali do końca, ale w przypadku całego sezonu będzie już inaczej - komentuje Piotr Pawluczuk.
Upadek „twierdzy Brańsk"
Pionier kolejny raz w tym sezonie stracił na własnym boisku co najmniej 5 bramek (jesienią 4:6 z rezerwami Cresovii), więc trudno mówić o „twierdzy Brańsk", a przecież w kampanii 2021/2022 gospodarze przegrali przy Armii Krajowej tylko raz i to w ostatnim meczu, na dodatek ze zwycięzcą ligi (0:2 z Bocianem Boćki).
Można powiedzieć, że przed tygodniem wszyscy zagrali pod Pioniera (porażki całej czołowej trójki), natomiast 13. kolejka okazała się grą czołówki pod nieobecnego lidera z Drohiczyna. Swoje mecze przegrali po raz drugi wiosną także Ruch II Wysokie Mazowieckie (0:2 u siebie z Husarem Nurzec) oraz Olimpia II Zambrów (1:2 na wyjeździe z Unią Ciechanowiec). Dzięki dwóm wiosennym wygranym, pomiędzy tę dwójkę - na 4. miejsce - wskoczył Husar Nurzec, z którym brańszczanie zagrają ostatni mecz w sezonie.
W kolejnym meczu Pionier zmierzy się w niedzielę w Narwi z tamtejszą Iskrą, z kolei w Czeremsze Kolejarz podejmie Żubra.
Kamil Pietraszko