Dlaczego brańszczanie głosują tak chętnie na PiS? Co zapewnia nam emocje? Co jest naszym towarem eksportowym? O życiu tutejszych emerytów słów kilka. Zapraszamy do lektury piątej części naszego alfabetu - pora na literę E.
EDUKACJA
Coś na ten ważny temat wypada napisać. Sam przeszedłem w Brańsku cały „szlak bojowy” od zerówki do matury w tutejszym liceum. Takich osób jest tutaj dość dużo i bardzo dobrze, że choć w Brańsku bardzo ciężko teraz przyjść na świat, bo nie mamy porodówki, to przynajmniej można mieć związanych z nim kilka wpisów w życiorysie. Mi np. na tym zawsze bardzo zależało, żeby ten Brańsk wszędzie błyszczał w papierach, ale są i tacy, którzy chyba wpisują go do CV z absolutnego przymusu, wstydząc się małomiasteczkowego czy też wiejskiego pochodzenia. Nigdy tego nie rozumiałem i nie zrozumiem, choć zawsze jednak „mniej gorzej” jest się po cichu wstydzić niż krytykować z wyższością małą rodzinną miejscowość tylko dlatego, że w większym mieście lub innym państwie dana osoba lepiej się odnalazła, może nawet odniosła tam sukces. Moim zdaniem trzeba doceniać wszystkie doświadczenia życiowe – spotkanych ludzi, miejscowości w których się mieszkało czy też tylko uczyło i pracowało. Każde nas czegoś uczy. Żadnego elementu życiorysu nie powinno się ukrywać – są po prostu tzw. mądrości etapu.
Sam mogę z czystym sumieniem napisać, że brańskich nauczycieli po prostu lubię i z żadnym pedagogiem nie miałem tzw. kosy ani w czasach szkolnych, ani teraz, bo też nierzadko rozmawiamy, a z niektórymi nawet się współpracuje. A nie byłem ani prymusem, ani skarżypytą! Po prostu sobie nie przypominam naprawdę złych doświadczeń, ale wiem, że zdarzają się też narzekania – jedni na poziom nauczania się żalą, a jeszcze inni na faworyzowanie jednych uczniów kosztem drugich. Serio nie doświadczyłem czegoś takiego, ani nie byłem świadkiem kary lub zemsty nauczyciela na uczniu za jakieś „niewyrównane rachunki” z rodzicem czy rodzeństwem. O takich przypadkach słyszałem kilka razy na przestrzeni wielu lat, a więc incydentalnie. Z windowaniem jednych kosztem drugim spotkałem się osobiście dopiero na studiach i to tak bardzo wyraźnie, w szkole nie, choć pewnie się też to komuś przytrafiło. Trudno w końcu znaleźć nauczyciela, a nawet jakiegokolwiek człowieka, który nie ma swoich ulubieńców. Zawsze ktoś nam bardziej przypadnie do gustu, a ktoś inny mniej – to chyba normalne.
(Za)Uważam, że rodzice przywiązują zbyt wielką wagę do stopni uzyskiwanych przez ich dzieci w szkole. Tak jest wszędzie, bo mamy w Polsce kult dobrze wyglądającego papierka, a nie wiedzy praktycznej. Nie mówię tu jednak o mocno przecenianym „chłopskim rozumie”, bo używanie go w stopniu zaawansowanym kończy się zawsze kompromitacją każdego jego piewcy, a sam zresztą nie chcę na takiego wyjść, pisząc swoje opinie. Oczywiście – podstawy też trzeba mieć, choćby były bardzo nudne.
Do tej pory twierdzę też, że najważniejszy jest samorozwój i nawet najlepszy nauczyciel nie da ci tej wiedzy, o którą sam z zaciekawieniem sięgniesz np. czytając wybraną przez siebie książkę. Niektórzy po prostu oczekują od nauczycieli, że wbiją ich dzieciom wiedzę do głowy, a przecież tak to nie działa – to proces bardziej złożony. Dlatego też najbardziej cenię tych nauczycieli, którzy nieco zbaczają z podstawy programowej, stawiając na przekazanie wiedzy istotnej, a nie zapisanej w podręcznikach (niestety czasami wiedza istotna i podręcznikowa się rozbiegają). W Brańsku też tacy kreatywni nauczyciele są i robią dobrą robotę.
W pięściarstwie - które jest wg mnie odzwierciedleniem życia - są takie dwa święte powiedzenia: „rekord nie boksuje”, co odnosząc to do edukacji oznacza, że czerwony pasek w szkole nie jest gwarancją sukcesu w czasie kariery zawodowej. Podobnie z zasadą, że "styl robi walkę" - czyli, że zwycięstwo z jednym zawodnikiem nie oznacza, że innego przeciwnika, rzekomo na podobnym poziomie też się spokojnie pokona. Z pozoru myśli się, że coś jest proste jak 2+2=4, a potem okazuje się, że pewne zależności, pojedyncze aspekty mocno utrudniają zadanie, utrudniają możliwość odniesienia sukcesu. Matematyka jest sprawiedliwa, ale życie już nie.
Wszystkim brańskim nauczycielom i uczniom życzę samych sukcesów. Zadowolenia jedni z drugich. Rodzinnej atmosfery w szkole - takiej, jakiej sam doświadczyłem jako uczeń. I żeby było w niej też jak najmniej niepotrzebnych akcentów pozaedukacyjnych (KMWTW).
EKSPORT
Z pozoru to słowo powinno kojarzyć się z wielkimi miastami, gdzie znajdują się wielkie zakłady produkujące towary, które mniej lub bardziej odlegli odbiorcy chcą nabyć. Brańsk jest zaprzeczeniem tej tezy, bo z naszego miasta wyjeżdżają naprawdę przeróżne towary i to w ogromnej ilości. Dla mieszkańców powinien być to powód do wielkiej dumy.
Brańsk eksportuje przede wszystkim elementy zniczowe, bo tego typu zakładów jest u nas najwięcej. Można chyba spokojnie przyjąć, że jeden na kilka lub kilkanaście zniczy dostępnych na polskim rynku został wyprodukowany w Brańsku. Jeśli ktoś posiada dokładne dane w tej kwestii, proszę o taką informację – będzie to bardzo przydatna ciekawostka.
Kolejna gruba gałąź brańskiego przemysłu to tartaki. Zakłady przetwórstwa drzewnego wysyłają swoje materiały m.in. do Niemiec. Takie dostawy również są prowadzone na ogromną skalę.
W regionie uznaną markę mają sklepy firmowe naszych zakładów mięsnych, z kolei boxy przygotowane przez restaurację Ziemia Brańska Gospoda docierają drogą wysyłkową do znanych osób takich jak Magda Gessler (to jedna z jej ulubionych restauracji po „Kuchennych rewolucjach”) czy ostatnio Patrycja Markowska. Wokalistka nie dość, że wspomniała publicznie nazwę restauracji, to powiedziała również, gdzie się ona znajduje. W tym jednak przypadku w sumie nazwa mówi już sama za siebie i łatwo się domyślić lokalizacji.
No właśnie. Nazwy. To może jedyny kamyczek do ogródka naszych zdolnych przedsiębiorców – to oczywiście naturalne, że w nazwach firm promują oni swoje nazwiska, bo trzeba zadbać o dobrą reputację dla potomków, którzy przejmą ich biznesy, ale w przypadku tych, używających nazw własnych nie zaszkodziłoby z kolei umieścić tam np. czegoś związanego z Brańskiem. Czasami uznane firmy najlepiej promują swoje miejscowości (np. Bytom, Tyskie, Łomża), a czasami firma jest wręcz jedynym skojarzeniem laika dla danej miejscowości (Tymbark, Pudliszki).
ELEKTORAT
Mieszkańcy miasta w czasie wyborów parlamentarnych i prezydenckich w XXI wieku najczęściej w większości opowiadają się za obozem Prawa i Sprawiedliwości. Przykłady z ostatnich głosowań w 2019 i 2020 roku:
PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ - 1 233 głosy - 70,66%
POLSKIE STRONNICTWO LUDOWE - 175 - 10,03%
KOALICJA OBYWATELSKA - 165 - 9,46%
KONFEDERACJA - 79 - 4,53%
SOJUSZ LEWICY DEMOKRATYCZNEJ - 56 - 3,21%
Andrzej DUDA - 72,83% (1 316 głosów)
Szymon HOŁOWNIA - 9,13% (165 głosów)
Co ciekawe, z kolei żaden z ostatnich burmistrzów tutaj wybieranych nie deklarował swojej przynależności do jednej z największych partii. Byli oni wystawiani przez lokalne komitety wyborcze. U nas wybory samorządowe pokazują, że jakakolwiek etykieta partyjna nie ma znaczenia i nie jest gwarancją sukcesu – to za mała miejscowość by głosować według głównego nurtu polityki, dlatego wybiera się kluczem głosowania przede wszystkim na konkretnego człowieka.
Tylko wśród radnych są członkowie i jawni sympatycy PiS-u (zresztą funkcjonuje u nas brańskie koło partii). Inne partie parlamentarne – przynajmniej na razie - nie mają tu racji bytu, w sensie chęci zrzeszania się sympatyków, no chyba że PSL, gdyż ruch ludowy był w Brańsku niegdyś silnie rozwinięty i są tego pozostałości po dziś dzień.
Co decyduje o tłumnym głosowaniu na polityków Prawa i Sprawiedliwości? Chodzi zapewne o dominujący w jej programie konserwatyzm światopoglądowy, a co za tym idzie poparcie idei postsolidarnościowej przez mieszkańców, którzy niegdyś wspierali też licznie Lecha Wałęsę czy też AWS.
Co tu dużo mówić – mieszkańcy interesujący się polityką na bieżąco i głosują na PiS, bo program tej partii zgadza się z ich światopoglądem, przekonaniami na różne kwestie. Nie brakuje jednak i takich brańszczan, którzy sugerują się zdaniem rodziny, sąsiadów czy bliskiego tej partii Kościoła – ktoś nieco ich naprowadza do wyboru tej partii. Nie oceniam tej postawy, bo wiem, że wiele osób nie interesuje się polityką, więc przed pójściem do urny wręcz musi sugerować się opinią ważnych dla siebie osób. Oby tylko nie głosować tak, a nie inaczej (nieważne na jaką partię), jedynie z powodu tego, że w miejscowości jest określona tendencja, nastrój – własny rozum i wolna wola to przecież kluczowe przymioty niezależnie myślącego i postępującego człowieka.
Są i też oczywiście i tacy, którym dana partia u władzy po prostu się opłaca ze względów prywatnych – takie postawy były, są i będą się pojawiały w przypadku każdej z partii, będącej u steru w kraju czy w regionie.
EMERYCI
[Drodzy Czytelnicy, proszę mi wybaczyć, że przy tym haśle napiszę o sobie więcej niż zwykle, choć oczywiście jeszcze nie jestem emerytem. Po prostu nie mam wyjścia.]
Emeryci, czyli najczęściej seniorzy. Ludzie 60+ w przypadku pań i 65+ wśród panów. Jakie życie wiodą w Brańsku? Niemal na na pewno wygodniejsze niż mieszkańcy większości okolicznych wsi, do których często nawet nie przyjedzie autobus PKS-u – wiadomo, połączenia siadają. U nas a to lekarz, a to sklep lub kościół pod nosem i jakoś się żyje.
Młodsi seniorzy często dalej pracują, póki starczy sił, ale gdy zaczyna ich brakować, to nierzadko można usłyszeć o ich zamiarach ucieczki do np. Białegostoku, gdzie wystarczy wynająć lub kupić mieszkanie i już zima, a co za tym idzie, palenie w piecu ma się z głowy. Poza tym ich dzieci to często ci, którzy z Brańska wyemigrowali, tak więc i wnuczkowie byliby na miejscu do spotkania i do ich przypilnowania.
W celu walki z wykluczeniem społecznym, w mniejszych miejscowościach zaczęły niedawno masowo powstawać tzw. Kluby Seniora. W Brańsku też i tak się składa, że znam ten temat od środka – przez prawie rok byłem kierownikiem klubu, dlatego podkreślam, że to co teraz napiszę nie będzie w tym przypadku opinią bezstronnego obserwatora. Tutaj ta sprawa trochę mnie dotyczy osobiście, dlatego napiszę o tym z wszystkim z własnej perspektywy, choć też na podstawie docierających do mnie głosów. Obiektywnie być nie może, dlatego postaram się przynajmniej opisać mój punkt widzenia sprawiedliwie (to chyba lepsze określenie). Na pewno nie wyznaję głupiej zasady, że o poprzednim miejscu pracy należy wypowiadać się... źle lub w ogóle.
U nas prowadzenie klubu seniora od strony organizacyjnej i finansowej powierzono pracownikom socjalnym. Z perspektywy czasu (nie tylko na tzw. chłopski rozum) uważam, że powinna być to działka kultury, bo klubowicze spotykają się przede wszystkim w poszukiwaniu atrakcji dla ducha, a dopiero potem dla ciała. Chcą imprez z dobrą muzyką, chcą ciekawych, kreatywnych zajęć.
Opieka społeczna niemal z zasady troszczy się jednak przede wszystkim o podstawowe potrzeby ciała i to często te będące w dużym deficycie. MOK unosi się bardziej ku górze, ale zejdźmy szybko na ziemię i pierwszy z brzegu argument – po prostu kultura może dysponować swobodnie swoimi wykonawcami (działającymi przy MOK), a MOPS w kwestiach artystycznych ma związane ręce. Oni od tego na co dzień nie są, a więc i wiele nie wskórają. MOK z kolei już to kiedyś przerabiał i sporo fajnych imprez dla seniorów zorganizował.
W czasie realizacji projektu unijnego pieniędzy jest pod dostatkiem, starcza praktycznie na wszystko, ale potem jest okres przejściowy, czas posuchy i środki na działanie klubu ma zapewniać miasto. Miasto, którego władze ostatnio na każdym kroku powtarzają, że potrzeba oszczędności. Zgadzam się – ogółem lepiej być oszczędnym. Ja tam bym jednak wolał oszczędzać na rzeczach – nie na ludziach.
Dlatego by spuentować ten temat napiszę tylko to, co muszę napisać, gdyż jestem to winny moim byłym podopiecznym, o których zawsze starałem się dbać. Do całej reszty dotyczącej działalności klubu absolutnie nie chcę się mieszać, to już nie moja sprawa. Całemu klubowi życzę dobrze, a szczególnie wesołych świąt!
A z tego co do mnie dociera, wynika że Brański Klub Seniora „Pogodni” najwidoczniej potrzebuje większej ilości środków finansowych, tak aby dalej móc poprawnie funkcjonować – aby od strony bytowej inicjatywa ta nie wisiała na włosku, wręcz na poziomie minimalnym jak podobno ma to miejsce teraz. Jak mawiał słynny elektryk: "nie o takie Polskie walczyłem".
Na pewno nikogo nie ciągnę za język i nie zaczepiam – spotykając seniorów na mieście, pytam tylko czy wszyscy moi byli podopieczni są zdrowi, ale i niektórzy czasami mi się żalą – nie mam na to wpływu, ale słucham. Wysłuchuję i analizuję – jak z każdym innym tematem, który dotyczy Brańska. Tyle, że przy tamtych kwestiach mam nieograniczoną lub większą swobodę działania – nie czuję moralnej blokady, że o czymś mi nie wypada napisać. A tutaj? Jest mi naprawdę niezręcznie się za to brać.
Dlatego z tych i kilku innych powodów, po zakończeniu projektu i odejściu z tej pracy nic na ten temat nie pisałem, zachowując zrozumiałą, należytą powściągliwość. Nie byłem też od tego momentu w klubie, nie wpraszam się tam, jak też nikt mnie tam (poza seniorami) nie zaprasza (i nikt też nie musi – nie jestem wielką personą).
Tak się składa, że widzę go, gdy przebywam u rodziców, a więc z okna rodzinnego domu (mogę tam wręcz jak to się mówi - dorzucić kamieniem, heh oby tylko nie trafiając w okno). Do seniorów mam naprawdę duży sentyment, więc trudno ich słowa zlekceważyć, przemilczeć. Oczywiście biorę pod uwagę, że zapewne są też i tacy klubowicze - ci z którymi nie rozmawiałem – którym wszystko pasuje i nie widzą żadnych problemów. Takiego hurraoptymizmu nie zauważyłem jednak u nikogo, bo każdy zgłasza jakieś potrzeby.
Życzę więc wspólnocie klubu, by z jego budżetem zaczęło się w końcu dziać choć trochę lepiej, tak by Pani Jola - obecna pani kierownik, (szczerze wierzę że zarazem osoba lepsza od swojego poprzednika) - miała większą swobodę, komfort działania. Seniorzy są zadowoleni z jej pracy, ale z pustego to i Salomon nie naleje – kierownik po prostu powinien mieć do dyspozycji środki na rozkręcanie działalności klubu, żeby móc spokojnie działać, a nie ciągle zastanawiać się co dalej, bazować jedynie na własnej kreatywności i sprycie. W dalszej przyszłości życzę też odpowiadającym za BKS udanej realizacji kolejnego projektu unijnego.
Tyle – pozdrawiam serdecznie wszystkich brańskich seniorów, a szczególnie klubowiczów z Bindugi.
Foto: siedziba Brańskiego Klubu Seniora "Pogodni"
EMOCJE
Coś, co nasila się w miasteczku w czasie trwania i po zakończeniu kampanii wyborczej. Czasami emocje pojawiają się też na sesjach miejskiej rady, czyli tak jak w większości gmin w Polsce. Dzisiaj emocji jest już o wiele mniej niż kiedyś – najbardziej były one w miasteczku uwidocznione w pierwszej połowie lat 90., gdy nawet dzisiejsze osławione posiedzenia rady gminy Boćki nie umywają się do ostrości sporu politycznego występującego wówczas w Brańsku. Z tego co słyszałem, to nie brakowało używania głośnych puszek z kamykami, a nawet taczki (przynajmniej takiego pomysłu). Heh, no kiedyś sesje nie były nagrywane, to i więcej się działo zdarzeń absolutnie nieparlamentarnych. Czasy przemian są zawsze trudne dla wszystkich w je zaangażowanych.
Emocje niemal całkowicie ugasły z kolei na „brańskim Facebooku”, gdzie od ok. 2018 do 2020 roku toczyło się wiele dyskusji mieszkańców na różne tematy, choć najczęściej przed lub po wyborach. Co roku mieliśmy inne głosowanie – samorządowe, parlamentarne i prezydenckie. Widocznie wtedy niektórym zapala się lampka nad głową, skłaniająca do rozpoczęcia lub wzięcia udziału w dyskusji celem uświadamiania innych, że „moja racja jest mojsza niż twojsza”. Szkoda, że ciekawych dyskusji jest niewiele w latach niewyborczych. Widocznie jest tu tak jak z procesem parzenia kawy czy herbaty – zalewa się ją wodą, ale to za mało – odpowiedni smak napoju wydobywa się tylko wtedy, gdy temperatura wody jest odpowiednio podwyższona, gdy niemal wrze - wtedy zachodzi odpowiednia reakcja.
.EU
Domena internetowa, z której korzystają m.in. takie nazwy jak bielsk i bransk. Skorzystam z okazji i wyjaśnię teraz pewne nieścisłości nt. lokalnych mediów internetowych zajmujących się Brańskiem.
Portal Bielsk.eu, który właśnie czytasz, powstał jesienią 2019 roku i pisze o sprawach dotyczących całego powiatu bielskiego (obydwu miast i wszystkich gmin wiejskich), a od niedawna też hajnowskiego. Jest on – jak sami o sobie piszemy – apolityczny, niezależny i mający ambicję bycia obiektywnym. Mówię o tym dlatego, że czasami w Brańsku ktoś mnie pyta czy naszą internetową gazetę wydaje samorząd – np. starostwo powiatowe. Nie – nie jest to prawdą, bo jest to prywatna inicjatywa. To, że np. w okresie świątecznym pojawiają się tam życzenia od polityków to po prostu efekt działania wolnego rynku – reklamować może się tutaj praktycznie każdy – instytucje jak i prywatne firmy. Korzystanie z Bielsk.eu jest całkowicie darmowe, gdyż nie ma tutaj artykułów z płatnych dostępem (tzw. paywall), dlatego źródłem utrzymania portalu są tylko reklamy i ogłoszenia płatne.
Z kolei portal Bransk.eu, z którym czasami z racji podobnej nazwy bywamy myleni (zwłaszcza, że zdarzało się nam także kilka razy współpracować) ma już dłuższą historię. Jest to inicjatywa brańszczanina Rafała Korzeniewskiego we współpracy z innymi autorami, który skupia się tam przede wszystkim na mieście Brańsk – jest tam dużo odniesień do historii, ale pojawiają się też teksty interwencyjne np. przy zapalnych tematach. Prywatnie szanuję pracę wykonaną przez tę redakcję - nie uznajemy się za konkurencję, gdyż każdy portal działa w swoim kierunku, w swój specyficzny sposób. Prywatnie z Rafałem darzymy się sympatią – widzę, że Brańsk jest dla niego ważny i doceniam to, że sentyment do swojej rodzinnej miejscowości u niego pozostał.
ETYKA
Co do etyki brańszczan, to nie podobają mi się zachowania tych osób, które zarazem deklarują się jako bardzo wierzące, natomiast po wyjściu z kościoła, do którego regularnie uczęszczają, zajmują się namiętnie plotkami.
Nie mówię tutaj o pospolitym plotkowaniu – przecież praktycznie nikt nie jest z nas święty pod tym względem (ja też nie jestem), ale o wspominanym kiedyś wścibstwie, które w połączeniu z bujną wyobraźnią takiego człowieka może naprawdę zaszkodzić bliźniemu jakąś nieprzyjemną bujdą puszczoną w miejską przestrzeń.
O występującym również zjawisku „uprzejmie donoszę”, to nawet nie chcę wspominać, ale powinienem. U takiej silnie religijnej osoby, połączenie żarliwej modlitwy i późniejszego donosicielstwa musi ciekawie wyglądać. Heh, co ciekawie ci, którzy piszą donosy, znają doskonale paragrafy, natomiast nie potrafią się na koniec podpisać imieniem i nazwiskiem. Intrygujące – nie powiem...
Nie pisałbym o tych dwóch zjawiskach, gdybym każdego z nich nie doświadczył na własnej skórze i to dość wyraźnie. Wierzę jednak, a nawet jestem wręcz przekonany, że takie zachowania są tutaj jednak w mniejszości, że jak śpiewał Niemen: "ludzi dobrej woli jest więcej" i dominuje u nas etyka przez wielkie „E”, czyli obrazowo mówiąc – bycie dobrym człowiekiem, mieszkańcem, sąsiadem, pracownikiem.
EWENEMENT
Na koniec krótko. Ewenement - zjawisko, które występuje rzadko, najczęściej w pozytywnym świetle. W przypadku Brańska uważam, że czymś takim jest wysoka przedsiębiorczość naszych mieszkańców, o której po raz kolejny trudno nie wspomnieć (patrz --> EKSPORT)
Inny ewenement, tym razem historyczny, to liczba tutejszych Sprawiedliwych, czyli ludzi ratujących Żydów w czasie II wojny światowej. Jak na tak małe miasteczko, tak licznej grupy bohaterów odznaczonych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata nie ma chyba nigdzie na świecie (patrząc proporcjonalnie na liczbę ludności). Chwalebny fakt zbyt rzadko używany we wzmiankach na temat Brańska, ale my to zmienimy...
Kamil Pietraszko
CZYTAJ TEŻ: