To na razie nie oficjalna, ale potwierdzona informacja, WIOŚ zakończył kontrolę związaną ze spuszczaniem ścieków z bielskiej mleczarni do rzeki. Jej wyniki nie pozostawiają wątpliwości. Nałożono nawet jeden mandat, co prawda niewielki, ale wkrótce mogą posypać się poważniejsze kary i konsekwencje.
REKLAMA
Kontrola WIOŚ wykazała, że oczyszczalnia ścieków przy mleczarni Laktopolu w Bielsku Podlaskim była użytkowana niezgodnie z decyzją środowiskową. Jej eksploatacja była niewłaściwa. W uproszczeniu puszczano przez nią zbyt dużo ścieków w porównaniu z jej wydolnością.
Sam wynik może nie być zaskoczeniem sugerowaliśmy już to w poprzednich artykułach. Zostało to jednak oficjalnie potwierdzone badaniami i wnikliwą kontrolą. I teraz można wyciągać z tego konsekwencje.
Jak się dowiedzieliśmy, protokół pokontrolny został już zaprezentowany prezesowi firmy. Nałożono też mandat osobie (pracownikowi Laktopolu) odpowiedzialnej za obsługę i nadzór oczyszczalni. Mandat ten wynosi tysiąc złotych.
To jednak nie koniec! Wszczęto postępowanie administracyjne w celu nałożenia kary na sam Laktopol. W tym przypadku w zależności od wyników postępowania widełki kary wynoszą od 5 tys. do miliona złotych.
I dalej to nie wszystko! WIOŚ przekaże ustalenia kontroli do starostwa ze wskazaniem, by w zezwoleniu zintegrowanym ograniczyło ono zezwolenie na ilość spuszczanych ścieków przez mleczarnię. A przypomnijmy, że starostwo prowadzi postępowanie, które może skończyć się wręcz cofnięciem takiej zgody. To z kolei wiązałoby się z całkowitym uniemożliwieniem działalności mleczarni.
To właśnie może być najsurowsza kara jaka spotka mleczarnię.
REKLAMA
WIOŚ ma uwagi także do samej decyzji środowiskowej, która kilkanaście lat temu wydało miasto. A właściwie nie samej decyzji, a jej realizacji.
Oczyszczalnia mleczarni działa na podstawie zgód i decyzji wydanych jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku. Określono maksymalną ilość spuszczanych ścieków do rzeki. Kilkanaście lat temu oczyszczalnia miała przejść modernizację, z jednej strony, by dopasować się do wymogów ochrony środowiska, z drugiej już wtedy myślano o powstaniu nowej proszkowni.
Realnie przeprowadzono jednak modernizację, która zmieniła technologię oczyszczania, ale znacząco zmniejszyła możliwości przerobowe oczyszczalni. Wcześniej przez oczyszczalnię mogło przepłynąć 1800 m3 ścieków, po modernizacji maksymalnie 1200 m3.
Prace modernizacyjne miały być kontynuowane, by możliwości przerobowe rozwinąć, tak by osiągnęły wartości wyjściowe, które ciągle były zapisane w decyzji środowiskowej i zezwoleniu zintegrowanym. Prac tych jednak nie wykonano. Dopóki nie powstała nowa proszkownia, oczyszczalnie nie była przeciążona.
Po uruchomieniu proszkowni, oczyszczalnia zaczęła jednak działać pełną parą i - jak kolokwialnie można ująć - przestała wyrabiać. Stąd śmierdzące zanieczyszczenia trafiały do bielskich rzek.
W dodatku obecna technologia oczyszczalni najlepiej sprawdza się w pracy ciągłej, gdzie średnie obciążenie ściekami wynosi 750 m3. Tymczasem proszkownia i oczyszczalnia pracują z przerwami, a jak produkcja jest uruchamiana, to od razu na maksymalnych możliwościach oczyszczalni.
- To jest tak, jakby wsiąść do samochodu po długiej przerwie, wcisnąć gaz do dechy i na dwójce gonić pełną parą. Tak daleko się nie zajedzie - komentuje osoba znająca sprawę.
Teraz Laktopol będzie stawiany pod ścianą, jeśli nie zmodernizuje oczyszczalni, mogą go spotkać kary, które mogą wiązać się z zamknięciem produkcji w Bielsku.
(azda)