W tym wyjątkowym dniu 29 lutego, który jak wiemy jest raz na cztery lata, bielski rynek nie mógł narzekać na brak klientów. Dosyć ciepło, jak na tą porę roku, aura sprzyjała spacerom, a niektórych być może skłaniała do zakupów.
REKLAMA
Koniec miesiąca dla wielu oznacza pustkę w portfelu, ale nie u wszystkich. Jak mawia jeden ze sprzedawców, dla niego początek, środek miesiąca to w zasadzie to samo - sprzedaje kilka słoików z miodem i idzie do domu.
Nadpodaż miodu jest spora, ale nie oznacza to, ze ich sprzedawcy rezygnują, większość z nich to emeryci i renciści, którzy sobie dorabiają, a właściwie to spędzają czas nie świeżym powietrzu i rozwijają się towarzysko. Inni sprzedawcy na emeryturę muszą jeszcze trochę popracować i liczy się każdy grosz.
Strategiczny towar na razie bez zmian. 20 złotych trzeba zapłacić za kilogram jajek. Średnia cena jabłek to 4 zł, ale te słabsze były sprzedawane po 2 z i 3 zł za kilogram. Słoiki z marynowanymi grzybami były dosyć drogie, bo kosztowały 20 a nawet 30 złotych. Za mały słoik tartego chrzanu sprzedawca życzył sobie 5 zł, ale przeciętnie trzeba było zapłacić 10-12 złotych.
Ciekawie wyglądały woskowe baranki. Kosztowały 6 zł za sztukę. Sezon się kończy, ale za damską kurtkę zimową trzeba było u Romów zapłacić - 100 złotych. Na stoisku z niemiecka chemią gdzie jest prawie wszystko z wyjątkiem trutki na szczury zapowiedziano, że wkrótce będzie dostawa pysznych energetyków niemieckich z guaraną po złotówce.
opr. (ms)
Bielski rynek 29 kwietnia 2024 r. (Bielsk.eu):