Po wczorajszej burzy śnieżniej, dzisiaj nad bielskim rynkiem zaświeciło trochę słońca. W tym według niektórych przewodników "nie najładniejszym " mieście wstał kolejny normalny dzień. Bielszczanie ruszyli na zakupy.
REKLAMA
Pączków na samym rynku nie sprzedają, można je za to bez problemu dostać w okolicznych sieciówkach czy piekarniach. Są za to inne towary, które przyciągają kupujących.
Ceny jajek nie uległy zmianie i można je było kupić po 20 zł za kilogram. Jabłka po 4-4,5 zł za kilogram. Miodu i świeczek też nie brakuje. Dzisiaj endecje się odwróciły. Kolejki po mięso jakby większe niż za rybą, a zwykle bywa odwrotnie. Sporym wzięciem, chyba nawet większym niż zwykle cieszyły się sery.
Bielszczanie byli dzisiaj raczej hojni, zawodowy "żebrzący: miał chyba udaną dniówkę. Po rynku kręciło się też kilku sprzedawców "noży" mówiących z obcym akcentem. a
Komplet pościeli można było nabyć za złotych 20 złotych, a ciepły koc za 120 zł.
Kilku sprzedawców nieobecnych przez kilka tygodni znów dojechało i rozstawiło swoje stoiska. Wśród sadowników też poruszenie, czy dołączyć do rolniczych protestów czy tez nie. Gdzieniegdzie więc dołączają , a w innym miejscu nie. Fakt, jutro na DK 19 mogą być problemy z przejazdem. Rolnicy zapowiedzieli przejazd przez Boćki i Orlę, mogą się też pojawić blokady przy moście na Bugu.
Jeżeli ktoś jest mniej zorientowany, to protesty dotyczą sprzeciwu wobec polityki rolnej Unii Europejskiej oraz ogólnie tzw. "Zielonemu Ładowi", który najmocniej dotknął branżę rolniczą, ale której skutki odczuwamy poniekąd wszyscy w postaci np. podwyżek za energię.
(ms)
Bielski rynek 8 lutego (Bielsk.eu):