Na wtorkowej sesji radni podjęli uchwałę o wsparciu finansowym pływalni miejskiej Wodnik kwotą 286 tys. złotych. Pieniądze te były bardzo potrzebne, ponieważ bez nich pracownicy zostaliby bez wypłat już w listopadzie.
REKLAMA
Dotacja dla pływalni
Sprawę trudności finansowych Miejskiej Pływalni Wodnik zgłaszał już dyrektor tej placówki Jan Bartoszuk na poprzedniej sesji. Wówczas była mowa o kwocie około 300 tys. złotych potrzebnych do zamknięcia roku.
- Trudna sytuacja finansowa nie dotyczy tylko naszej pływalni - tłumaczył na wtorkowej sesji dyrektor Jan Bartoszuk. - Podobna sytuacja była w Hajnówce (tam pływalnia dostała dotację). Organizujemy więcej wydarzeń, ale tym samym rosną nam tez koszty, Jeżeli nie dostaniemy dotacji, to nie zrealizujemy zadań.
Dyrektor tłumaczył, że problemy finansowe pływalni są skutkiem pandemii, kiedy pływalnia była zamknięta i nie była w stanie świadczyć swoich usług.
Radni przyznawali, że też zostali postawieni pod ścianą.
- Jeżeli się nie zgodzimy, to w listopadzie pracownicy zostaną bez pensji - powiedział radny Piotr Wawulski.
Inni radni m.in. Bogusław Mrozkowiak domagali się od dyrektora pływalni oraz burmistrza przedstawienia programu naprawczego. Krzysztof Grygoruk mówił o potrzebie remontu niektórych pomieszczeń m.in. sauny.
- Zdaję sobie sprawę, że dotacja zabezpieczy potrzeby pływalni do końca roku, Dyrektor problemy finansowe zgłaszał już pod koniec września. Podjąłem decyzję, aby zaktualizować dane. Dyrektor miał inne wyliczenia, ja inne. Co do restrukturyzacji pływalni to wolałem się wstrzymać. Przed nami, wiosną, kolejne wybory i nie widzę sensu, aby ewentualnemu nowemu burmistrzowi zostawić "kukułcze jajo" - stwierdził burmistrz.
Przyznał też, że praktycznie wszystkie pływalnie miejskie, w całym, kraju to instytucje deficytowe. Może poza jakimiś hotelowymi basenami w dużych miastach. Aby pływalnia nie była deficytowa, to bilet musiałby kosztować prawie 40 zł. To jednak też nie rozwiązałoby problemu, bo wtedy praktycznie nikt by z niej nie korzystał
Część radnych była wciąż sceptyczna. Piotr Ostaszewski stwierdził nawet, że dotacja wygląda jak "makijaż dla trupa".
- Chciałbym, aby została przeprowadzona analiza dla pływalni - co się bardziej opłaca? Czy pływalnie z MOSiR-em, czy nie tędy droga? - pytał radny Ostaszewski.
Już wcześniej w kuluarach pojawiały się różne pomysły związane z bielską pływalnią. M.in. zmianę jej statusu i formy działania. Obecnie pływalnia, jako zakład budżetowy, musi w dużej mierze utrzymywać się z własnych przychodów, a jednocześnie jest całkowicie zależna od miasta. Samodzielnie nie może nawet ubiegać się o dotacje. Dla przykładu MOSiR jest jednostką budżetową, która jest w całości przez miasto utrzymywana. Były pomysły, by z pływalni także zrobić jednostkę budżetową lub po prostu połączyć ją z MOSiR-em. Były to jednak tylko rozważania. Żadnych kroków w tym kierunku jednak nie podjęto. Nie znamy nawet analiz, czy takie zmiany byłby korzystne.
Dyrektor Bartoszuk tłumaczył, ze nie zwiększał zatrudnienia na Wodniku, a koszty osobowe wzrosły w związku z tym, że trzeba było zapłacić kolejnym instruktorom i ratownikom, kiedy na pływalni pojawiły się nowe grupy.
Ostatecznie za dotacją dla pływalni głosowało dwudziestu radnych. Jeden, Bogusław Mrozkowiak, był przeciw.
Dziura budżetowa i wyższe podatki
Na sesji radni przegłosowali zaproponowane przez burmistrza zmiany w budżecie, które w efekcie zwiększą deficyt miasta do 14 milionów złotych oraz nadali nazwę drodze wewnętrznej. W tym ostatnim przypadku kontrowersji nie było, gdyż nazwa, ulica Ładna, spodobała się większości.
Uchwalono też nowe podatki stawku od nieruchomości. Wzrosną one od 1 stycznia o 8,2 proc., czyli mniej więcej tyle ile wynosi obecnie wskaźnik inflacji. Według wyliczeń służb burmistrza podwyżka ta ma przynieść miastu rocznie około 1,2 ml złotych więcej.
Część radnych postulowała natomiast, aby takie sprawy jak podwyżki od nieruchomości konsultować z przedsiębiorcami, aby ich nie "zarżnąć".
Burmistrz tłumaczył, że każdy przedsiębiorca może zwrócić się do Urzędu Miasta, jeżeli ma poważne trudności gospodarcze z wnioskiem o umorzenie, odłożenie lub rozłożenie na raty podatku. Zaznaczył też , ze liczne puste lokale w centrum to także wynik zmiany sposobu prowadzenia biznesu, gdyż wiele małych firm rezygnuje wynajmowania lokali na rzecz prowadzenia biznesu w internecie i często prowadzą go we własnych domach.
O taki sam wskaźnik 8,2 proc. wzrosną stawki podatków od środków transportu.
Niepotwierdzona awaria w MPEC
W wolnych wnioskach burmistrz, odpowiadając na pytania radnych, stwierdził, że z jego informacji wynika, iż remont ulicy Orlańskiej nie jest zagrożony. W przyszłym roku zostaną rozpisane przetargi na rozbudowę SP nr 2 i przedszkola samorządowego nr 3 oraz stwierdził, że nie posiada informacji na temat awarii w MPEC-u. Kilku radnych podzieliło się na sesji niepotwierdzoną informacją, że w MPEC-u doszło do awarii, gdyż do ogrzewania tamtejszego pieca użyto nie miału węglowego, a peletu.
Oświetlenie na przejściach dla pieszych
Poruszono też sprawę oświetlenia przy Piłsudskiego. Z wyjaśnień burmistrza wynika, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza ulicą Piłsudskiego, ma doświetlić te przejścia. Fundusze na to już są, ale przetargów na realizację jeszcze nie ogłoszono. Indagowany przez wiceprzewodniczącą Iwonę Kołos burmistrz zapewnił, że sala obrad, w której odbywają się sesje, też zostanie wkrótce odnowiona.
Brak kasy na remonty szkół i przedszkoli
Na początku sesji rozmawiano z kolei o oświacie. Dyrektorzy szkół i przedszkoli zgłosili właśnie swoje zapotrzebowania na inwestycje i remonty. Burmistrz poprosił o ich "okrojenie", bo na wszystko miasta nie stać. Przy okazji tego punktu radny Mrozkowiak domagał się głębszej analizy potrzeb szkół. Ale nie skonkretyzował, co te analizy miałyby przedstawiać. Gdy Andrzej Roszczenko, przewodniczący rady, a jednocześnie wieloletni nauczyciel i dyrektor, napomknął, że warto by w analizie znalazły się też wydatki miasta na oświatę, Mrozkowiak, stwierdził, że zbyt wiele informacji rozmaże ważne szczegóły. Radny Wawulski z kolei sugerował, by burmistrz spotykał się z dyrektorami i omawiał planowane inwestycje. Trzeba jednak przyznać, ze burmistrz Borowski, dość szczegółowo opowiadał o poszczególnych remontach.
Niska średnia z egzaminu ósmoklasisty
Radna Kruk z kolei napomknęła, że bielskim szkołom dość słabo wypadł egzamin ósmoklasistów. Jego średnia jest poniżej średniej krajowej i wojewódzkiej. Wywiązała się dość długa dyskusja o tym, że to może być efekt pandemii, ale także o tym, że wyniki nauczania trzeba oceniać nie tylko na podstawie jednorazowego egzaminu, ale także w oparciu o analizę wzrostu kompetencji i wiedzy ucznia w trakcie nauki. O takich analizach w swojej szkole dość obrazowo mówił Mirosław Chomaniuk, dyrektor Dwójki.
Cała sesja, jak na bielską radę, przebiegała dość sprawnie. Obrady zakończono przed godz. 15.
(ms, azda)