Na wtorkowej sesji radni miejscy mieli okazję zapoznać się z raportem o wykonaniu Programu Ochrony Środowiska dla miasta Bielsk Podlaski za lata 2021-22. Nie wywołał on zachwytu radnych. Krytykowano go za zbytnią ogólnikowość i niewskazanie konkretnych działań na rzecz poprawy środowiska.
- Nasze miasto leży w niecce, w okresie zimowym mamy wprawdzie 10 czujników powietrza. Podobnie jest z zatruciem bielskich wód. Mieszkańcy zgłaszają, ale nic z tego nie wynika, w raporcie brakuje konkretów - mówiła na sesji wiceprzewodnicząca rady Iwona Kołos.
REKLAMA
- Po takim raporcie oczekiwałbym, aby wskazywał mechanizmy reakcji na rożne patologie, a tego nie ma. Był wyciek ścieków przy ul. Wyszyńskiego, ale sprawca nie został wykryty - dodał radny Piotr Wawulski.
W sumie skończyło się na dyskusji o ogólnikach, bo raport i tak nie podlegał głosowaniu. Kolejną ważną kwestią były zmiany w budżecie. T
A chodziło o dosyć poważną kwotę, bo do miasta wpłynęło około 6,9 mln złotych rządowej dotacji z tytułu uzupełnienia subwencji ogólnej. Będzie na co je wydać, gdyż lista potrzeb jest wielka. Dlatego radni nie mieli większych oporów, aby zaakceptować propozycje zmian w budżecie miasta. 17 głosowało za, trzech się wstrzymało, nikt nie był przeciw.
Przyjmuje się pieniądze chętnie i to nie dziwi. Mniej chętnie głosowali ostatnio za emisją obligacji na ponad 7 mln zł. Na poprzedniej regularnej sesji odrzucili tę propozycję, przyjęli dopiero na zwołanym nadzwyczajnym posiedzeniu.
Na sesji pojawiła się kolejny propozycja zmiany statutu miasta i zasad pracy rady. Jak podczas poprzednich sesji zgłosiła ją grupa radnych na czele z Bogusławem Mrozkowiakiem.
Tym razem chodzi o tzw. "Trybunę Obywatelską". Do tej poru głosu na sesji osobom spoza rady udzielał przewodniczący rady według własnego uznania. Trzeba było się zgłosić do przewodniczącego i po jego akceptacji czekać zwykle niemal do końca sesji aż do punktu wolne wnioski i tam właśnie mieszkańcy najczęściej mogli się wypowiedzieć.
Zgodnie z propozycją grupy radnych sytuacja będzie uregulowana nieco inaczej. Mieszkańcy, w sprawach ważnych dla miasta, którzy będą chcieli zabrać głos, będą mogli uczynić na początku sesji, w punkcie trzecim, który będzie nosił nazwę - Trybuna Obywatelska. Jednak czas ich wystąpień będzie ograniczony do 5 minut i zgodnie z propozycją na jednej sesji wystąpić może maksymalnie do pięciu mieszkańców.
Burmistrz miasta Jarosław Borowski nie krył wątpliwości. Jego zdaniem pojęcie "sprawy ważne dla miasta" jest dosyć szerokie i czy np. spór z sąsiadem o przysłowiową "miedzę" jest sprawą ważną dla miasta, czy też nie oraz kto miałby weryfikować to, czy ktoś jest mieszkańcem Bielska, czy tylko pod takiego się podszywa?
Zwracano też uwagę, że przyjęta na ubiegłej sesji uchwała o społecznych asystentach radnych budzi wątpliwości wojewody i prawdopodobnie zostanie uchylona. Tym niemniej wniosek grupy radnych przeszedł kilka redakcji, zasięgnięto też opinii radcy i poddano go pod głosowanie.
REKLAMA
11 radnych oddało głos za "Trybuna Obywatelską". Jeden radny był przeciw, a sześciu wstrzymało się od głosu. Tym samym od październikowej sesji będzie nowy stały punkt obrad i o ile będą chętni do zabrania głosu w sprawach "ważnych dla miasta", będą mogli wystąpić na początku sesji. No, chyba że urzędnicy wojewody zakwestionują i tą uchwałę. Choć akurat ta chyba już kontrowersji prawnych nie budzi.
W wolnych wnioskach wystąpił natomiast stary, nowy dyrektor pływalni "Wodnik" Jan Bartoszuk. Nowy dlatego, ze mimo złożenia rezygnacji i wypowiedzenia umowy, dwóch przeprowadzonych konkursów na to stanowisko, dalej jest dyrektorem. Choć właściwie jest bardziej stary, bo formalnie nie opuścił stanowiska, a po prostu wycofał rezygnację. Nagabywany przez radnych o to dlaczego złożył wypowiedzenie potwierdził, że w kwietniu br. kiedy je składał miał inne plany, a później po rozmowie z burmistrzem plany się zmieniły i wycofał wypowiedzenie.
Dyrektor Bartoszuk wspomniał, że miejska pływalnia Wodnik ma już 20 lat i nieubłaganie wymaga większego remontu. Przyznał też, że jako zakład budżetowy, który w połowie utrzymuje się z miejskiej dotacji, a w połowie musi wypracować zysk, jest na minusie. "Wodnikowi brakuje około 300 tysięcy złotych , aby zabezpieczyć jego funkcjonowanie do końca roku.
Bartoszuk przypomniał, że największe straty "Wodnik" poniósł podczas pandemii, kiedy był zamknięty i nie mógł świadczyć usług.
Teraz, mimo że więcej osób chce skorzystać z pływalni, wciąż do spłacenia pozostają zobowiązania i do końca roku może zabraknąć pieniędzy na funkcjonowanie. Zdaniem dyrektora taka forma jak zakład budżetowy jest w zasadzie przeżytkiem i tylko niewiele samorządów z niego korzysta na terenie całego kraju. W województwie podlaskim takie zakłady są to tylko pływalnie w Bielsku i Hajnówce. Obie mają problemy finansowe i potrzebują zastrzyku gotówki na bieżącą działalność.
Burmistrz Jarosław Borowski zauważył z kolei, że ceny na bielskim "Wodniku" są zbliżone do średnich wojewódzkich i trudno je dalej podnosić, gdyż pływalnia w ogóle może stracić klientów. Tym niemniej miasto szuka rozwiązań, być może systemowych dla pływalni "Wodnik".
W sprawach różnych dość długo poszczególni radni mówili o potrzebie remontu poszczególnych dróg, chodników etc.
Sesja trwała do późnego popołudnia, aczkolwiek zbyt wielu ważnych tematów na niej się nie pojawiło.
(ms)