Lipiec to sezon urlopowy, więc być może dlatego dzisiaj na bielskim rynku nie pojawił się sprzedawca kawy i ciastek. Z takiego obrotu sprawy niewątpliwie zadowoleni byli sprzedawcy z innego stoiska z podobnym towarem. Ich obroty dzisiaj były zdecydowanie wyższe i praktycznie do godz. 10.00. wyprzedali większość towaru.
REKLAMA
Na szczęście kawę oferował też sprzedawca niemieckiej chemii. Były to mniej znane na naszym rynku kawy opatrzone niemieckimi i angielskimi napisami. Na szczęście dla tych, którzy nie władają obydwoma zachodnimi językami, na opakowaniu była instrukcja obrazkowa, taka trochę "dla idiotów", albo ludzi niepiśmiennych. W czytelny sposób za pomocą piktogramów można było odczytać czy kawa jest mocna, czy nie bardzo i czy jest kwaśna albo i nie. Poza tym cenowo nie odbiegała od kaw znanych nam z Polski marek, czyli 16 zł za 500 gramowe opakowanie.
Pojawiły się też borówki z Podbiela, jeszcze stosunkowo drogie, bo w cenie 35 zł za kilogram, ale jak zapewnia "licencjonowany" sprzedawca, który ponoć ma monopol na ich sprzedaż na bielskim rynku, są wyjątkowe.
Tanie truskawki się skończyły. Średnio za kilogram na bielskim rynku trzeba było zapłacić 16 zł. A czereśnie wciąż tanieją. Można je nabyć od 12 zł, a przeważnie ich cena kształtuje się w granicach 14-15 zł.
Pomidory można kupić średnio za około 7 zł za kilogram, ale jak ktoś nie jest wybredny, to i takie za 3,50 zł też się znajdą.
Poza tym jak zwykle, wielu kierowców pcha się przez rynek, chcąc koniecznie przebijać się przez tłum ludzi. Dochodzi do spięć, czasem aktów agresji, najczęściej werbalnej.
Opr. (ms)
Bielski rynek 6 lipca 2023 (Bielsk.eu):