Przed pandemią bywało lepiej, tzn. w maju rynek był ewidentnie większy. Dzisiaj widać, że mamy mniej ciekawe czasy i stoisk ewidentnie mniej, choć sprzedawcy nie narzekali na obroty. Ludzi było sporo, więcej niż przed tygodniem.
REKLAMA
Na rynku pojawiły się pierwsze ogórki gruntowe. Wśród nich te spod Hryniewicz. Cena jeszcze taka sobie, około 16 zł za kilogram. Były też pierwsze tegoroczne truskawki. Na razie są drogie, bo kosztują 30 zł za kilogram, ale można je nabyć w mniejszych opakowaniach.
Na innych stoiskach wciąż do nabycia minikuchenka gazowa, w zasadzie jeden palnik na nóżkach za 30 zł sztuka. Taki akurat nad butlę turystyczną i wypad. 1,50 zł trzeba było zapłacić za opakowanie kadzidełek. Niektóre mogą odstraszyć komary czy muchy, ale pluskwy już nie bardzo. Na to trzeba specjalistów.
Ciekawie wyglądały poduszki po 45 zł z napisem „Kochanej mamusi". 50 zł kosztowała torebka typu unisex, taka, którą mogą nosić kobiety oraz mężczyźni bez ujmy dla własnej dumy. Spragnieni mogli dziś nabyć energetyki produkcji niemieckiej po złotówce w puszkach. Czysta, dobra, niemiecka chemia. Tyle samo kosztował też napój niegazowany 0,75 litra o smaku jabłka z limonką zawierający śladowe ilości różnych wariantów witaminy B oraz magnez.
(ms)
Rynek w Bielsku 11 maja: