W miarę słoneczny poranek ściągnął na bielski rynek nie tylko kupujących. Także część sprzedawców spoza miasta, którzy zimą raczej niechętnie przyjeżdżali do Bielska znów wróciła i rozłożyła swój towar.
Na rynku raczej nie widać ostatnio galopującej inflacji. Kilo jajek wiejskich kosztowało 20 zł, tyle co przed tygodniem, albo dwoma i jeszcze wcześniej. Jabłka można było kupić po 2,5 - 3 zł za kilogram. Kubek czosnku - 7 zł. Ich cena nie zmienia się od dłuższego czasu.
500-gramowe opakowanie kaw mielonych Tchibo (żółtej) i Pedros można było dostać za 13 zł. To też od 2-3 miesięcy nie widać zmiany.
Na rynku pojawiło się też więcej, zawsze budzących zainteresowanie, sprzedawców drobiazgu. Wśród ich towaru nowością była latarka świecąca z dwóch stron. Ładowana na promienie słoneczne, ewentualnie kabel USB. Kosztowała 20 zł.
Także miód pszczeli trzyma cenę. Za słoik trzeba zapłacić 50 zł. Tyle samo kosztują np. damskie jeansy.
Pojawił się też nowy sprzedawca plecionych koszyków. Najtańsze były po 25 zł, te droższe i większe kosztowały 40 zł, a największy aż 80 zł.
(ms)
Bielski rynek we czwartek 16 lutego: