Wczorajsza sesja rady miasta w Bielsku Podlaskim upłynęła na rozgrzebywaniu różnego rodzaju skarg i wzajemnych pretensji.
Radni "odwalili dniówkę" dyskutowali niemal równe 8 godzin. Dyskutowali dużo, namiętnie i emocjonalnie, ale owocność tej dyskusji była podobna do tej z żartu o operatorze taczki, który jest tak zapracowany, że nie ma czasu załadować.
Głosowania i dyskusje podczas sesji właściwie w żaden sensowny sposób nie przekładają się na życie mieszkańców Bielska. Częściowo wynikało to z programu sesji, a częściowo z zaangażowania jej uczestników (radnych, burmistrza) w tematy, które właściwie nic nie zmieniają...
Godziny te upłynęły na wzajemnych kłótniach i rozpatrywaniu skarg.
Co z remontami ulic?
Z sesji można było wynieść dwie-trzy ciekawe informacje odnośnie remontów ulic.
Jedna dotyczy ul. Kopernika. Jak poinformował burmistrz, po zmianach w budżecie przebudowa tej ulicy zostanie rozbita na dwa lata. Jeszcze w tym orku powinny powstać parkingi naprzeciw urzędu, a w kolejnym wymieniona siec wodno-kanalizacyjna i nawierzchnia. Na razie stan jest taki, że przetarg na realizację tej inwestycji miasto unieważniło, bo oferta, która wpłynęła, o ponad milion przekraczała zarezerwowaną w budżecie kwotę. Jak jednak dodał burmistrz, od potencjalnych oferentów wpływały zapytania o możliwość przedłużenia terminu realizacji całej inwestycji do wiosny przyszłego roku. Za zgodą radnych część tej inwestycji przerzucono do przyszłorocznego budżetu i jest nadzieja, że ofert będzie więcej i będą one tańsze.
Podczas sesji kilkakrotnie była przywoływana ulica Bohaterów Września, na którą ogłaszano już sporo przetargów. W ostatnim wykonawca zaproponował cenę o 1,4 mln zł wyższą niż kwota, za którą zadanie zrealizować miał wykonawca, który był wyłoniony wcześniej. Ulicę tę rozkopano już cztery lata temu, jest ostatnią czekająca na dokończenie w ramach wielkiego projektu przebudowy sieci wodno-kanalizacyjnej w Bielsku. Projekt ten właściwie już powinien być rozliczany, ale miasto wystąpiło do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o zgodę na o przedłużenie terminu rozliczenia otrzymanej wielomilionowej dotacji.
- Nie chcę przed czasem powiedzieć, ze taka zgodę dostaliśmy, ale uważam, że możemy na to liczyć - stwierdził burmistrz podczas sesji.
Przy okazji radni skrytykowali i realizację ul. Bohaterów Września i ogólnie realizację przebudowy sieci wodno-kanalizacyjnej, a wiceburmistrz nazwała tę inwestycję udaną...
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Cieszcie się, że miasto wykonuje swoje zadania - stwierdziął wiceburmistrz. - Jest to z korzyścią dla nas wszystkich. Nie róbcie tu uszczypliwości.
Zakończył się też przetarg na zrobienie zaułka ul. Słowackiego. Oferty , które wpłynęły są niższe niż planoana na tę inwestycję kwota.
O ulicach tych rozmawiano m.in. przy okazji zmian w budżecie.
Wzrośnie podatek od nieruchomości
W ramach zmian podniesiono też podatek od nieruchomości. Radny Stanisław Charyton pytał, dlaczego aż o 15 proc., zaznaczając, że mieszkańcy w przyszłym roku nie wzbogaca się o tyle.
W odpowiedzi burmistrz zaznaczył, że płaca minimalna wzrośnie o 20 proc., inflacja to ponad 16 proc., a nowe stawki podatku nie tylko mieszczą się w dopuszczalnych widełkach, ale są sporo niższe od maksymalnych. W praktyce właściciel 50-metrowego mieszkania po podwyżkach zapłaci około 5 zł rocznie więcej, więc te 15 proc. nie powinno być tak dotkliwe.
Przy okazji burmistrz zwrócił uwagę, iż według wyliczeń, Bielsk otrzyma o 27 mln zł mniej z tytułu podatków PIT i CIT, musi więc szukać innych oszczędności i dochodów.
Pływalni Miejskiej Wodnik brakuje pieniędzy
Radni trochę dyskutowali o również trudnej sytuacji finansowej pływalni miejskiej. Ta może pochwalić się dobrą frekwencją, bo odwiedza ja sporo gości. Są to jednak przede wszystkim dzieci, które mają zniżkowe bilety. Przez to w dobie podwyżek budżet pływalni się nie spina, a jest to jednostka, która statutowo musi zarobić na co najmniej 50 proc. kosztów utrzymania. W strategii miasta na przyszły rok wpisano nawet, iż pływalnia jest zagrożona zamknięciem. Oczywiście to ostateczność, a rozpatrywane są różne scenariusze, choćby podniesienie cen.
- Pojawiła się też propozycja połączenia MOSiR i pływalni - mówił na sesji radny Krzysztof Grodzki, ale raczej przestrzegał przed tą koncepcją. Zauważył, że teraz pływalnia jako zakład budżetowy, musi pokryć 50 proc. swoich kosztów, jeśli zostanie połączona z MOSiR, ten wymóg zniknie i jeszcze bardziej będzie obciążać budżet miasta.
(Nie)zagrożone gwary i mniejszości
Jednak w punkcie obrad dotyczącym strategii miasta radni mniej uwagi poświęcili sytuacji pływalni, planom budowy zalewu, czy przebudowy stadionu (w strategii wszystko to się znalazło), a więcej zagrożonej lokalnej gwarze i tożsamości mniejszości narodowych. W strategii pojawił się zapis, iż są one zagrożone i należy podjąć działania, by je chronić.
Radny Tomasz Hryniewicki zwrócił uwagę, że w Bielsku zagrożenia dla używania gwary czy mniejszości nie widzi. Jak stwierdził, gwarą można swobodnie posługiwać się na ulicy, sam zresztą ją wielokrotnie słyszał, poznał i rozumie. Do mniejszości białoruskiej, ukraińskiej, prawosławnej kierowanych jest mnóstwo imprez i wydarzeń. Jest też szereg prężnie działających organizacji kultywujących kulturę mniejszości. W szkołach nauczany jest język ukraiński i białoruski. Zdaniem radnego te wszystkie pozytywne przykłady świadczą o tym, że mniejszość w Bielsku nie jest zagrożona, a wręcz przykładnie wspierana. Wtórowali mu tez inni radni, twierdząc, że nawet jeśli gwara zanika to naturalny proces, a miasto powinno skupić się na innych zadaniach.
Generalnie nie pojawiły się głosy, że jakiejkolwiek mniejszości w Bielsku jest źle.
Burmistrz i wiceburmistrz tłumaczyli, że w zapisie tym nie chodziło o stwierdzenie, że mniejszości narodowe czy religijne są w Bielsku w jakikolwiek sposób dyskryminowane, a właśnie wskazanie na to, że ulegają one procesom asymilacji i że warto je wspierać. Bronić tej bielskiej wielokulturowości, bo jest ona bardzo cennym atutem miasta. Poza tym wiele wpisów w strategii umieszczono także pod kątem ewentualnych starań o dofinansowanie. Zapis o mniejszości i gwarze daje dodatkowe punkty organizacjom mniejszościowym z Bielska w staraniu się o różnego rodzaju dotacje i wsparcie ich działań. Z tego samego powodu w strategii wspomina się zalew czy stadion.
Ogólnie radni nawet opozycyjni chwalili opracowanie strategii. Przypominali przy okazji mnóstwo błędów w poprzedniej, której nie przyjęli i trzeba było przygotować nową lepszą.
- Ta może nie jest idealna i kilka rzeczy można poprawić, ale w porównaniu z tamtą jest bardzo dobra - mówili.
Ostatecznie została przyjęta.
Bielsk dołączy do PROT
Jednym z punktów sesji było przystąpienie Bielska do Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
Przy tym punkcie radni zwrócili uwagę, że na stacjach benzynowych pojawiły się ulotki zachwalające Bielsk, ale jak zwrócił uwagę Krzysztof Grygoruk - nieaktualne. Część wymienionych w nich lokali nie działa już pod wskazanymi adresami. Wypomnieli też, iż z popularnym fastfoodem też można się dogadać, ale to kwestia chęci, bo korporacja czasem zgadza się na współprace, tylko trzeba zapukać do odpowiednich drzwi.
Krzysztof Grodzki zaproponowała nawet , zeby w ramach promocji miasta zrobić Dni Ducha Puszczy, na wzó Dni Ziemniaka, Truskawki czy innych organizowanych w róznych miejscowościach.
Skargi na PK i dyrektora
Podczas sesji radni znów musieli zająć się szeregiem skarg. Ponownie na tapetę trafiła skarga na rzekomo zawyżoną cenę wynajmu sali pogrzebowej Przedsiębiorstwa Komunalnego oraz na niepodłączenie mieszkańca do sieci wodno-kanalizacyjnej. To również w sprawie PK. Radni o szczegóły tych skarg dopytywali na poprzedniej sesji i na komisjach. Tym razem, mimo jego gotowości, do wiceprezesa PK pytań żadnych nie mieli. Przegłosowali jedynie przekazanie tych spraw odpowiednio do rady nadzorczej i sądu, bo i tego właśnie procedury wymagały.
- Niech tam sobie wyjaśniają, kto ma rację - mówili między sobą.
Również nieroztrząsana była skarga na dyrektora Szkoły Podstawowej nr 2. Skargę uznano za bezzasadną.
Burmistrz po męsku lub nie będzie się sądził z radą o wotum
Najwięcej emocji i najdłuższą dyskusję wywołała skarga burmistrza na radę miasta, która w głosowaniu nie przyznała mu wotum zaufania. Zresztą, jak zauważył radny Tomasz Sulima, można mieć deja vu, bo w poprzednim roku rada również podjęła taką decyzję i burmistrz również ja zaskarżył, i wóczas w sądzie wygrał.
Procedura jest taka, że burmistrz od decyzji rady odwołuje się do sądu administracyjnego, ale za pośrednictwem rady. A radni podobnie jak w przypadku innych skarg muszą przegłosować jej przekazanie do sądu.
Tu jednak nie obyło się bez dyskusji.
Radni opozycyjni wydawali się zaskoczeni postawą burmistrza, choć właściwie mozna było się jej spodziewać. Nawet określili ją jako niemęską, ponieważ "po męsku powinien brak wotum zaufania przyjąć na klatę", a wręcz - tego słowa nie użyli - się pokajać. Zamiast pokajania się mówili o okazaniu woli współpracy.
Burmistrz z kolei ripostował, iż odwołuje się od decyzji rady zgodnie z przysługującym mu prawem, bo decyzja rady jest dla niego krzywdząca. Rok temu wygrał, więc i teraz nie zamierza odpuszczać. Do męskiej postawy w swoich wypowiedziach nie nawiązywał, ale trudno brakiem takiej postawy nazwać walczenie o swoje racje. Wręcz przeciwnie brakiem męstwa jest uległość i poddanie się. A odnośnie wol współpracy, stwierdził, że woli takiej nie ma ze strony radnych opozycji, którzy skupiają się tylko na dowaleniu burmistrzowi.
- Walcie, ja jeszcze wiele wytrzymam - mówił.
No i "nawalanie" się było. Słownie nawalali się radni, burmistrz, wiceburmistrz.
Tomasz Hryniewicki mówił o tym, że rada ma prawo dać czerwoną kartkę burmistrzowi. Ten ripostował, że on ma prawo się z tym nie zgadzać, a o tym kto w tym sporze ma rację decyduje sąd. Radni opozycyjni długo nie mogli po męsku wziąć po męsku skargi burmistrza na klatę. Skłoniła ich do tego kobieta, a właściwie radca prawna, która wyjaśniła, że rada owszem może swobodnie podejmować decyzje i wyrażać opinie, ale musi podporządkować się przepisom. Jeśli burmistrz kieruje skargę do sądu, to rada musi ją do sądu przekazać, choć odbywa się to w drodze głosowania. W sądzie oczywiście radni mogą bronić swojej decyzji.
Rok temu, burmistrz w skardze zarzucił radzie brak merytorycznego uzasadnienia dla braku wotum zaufania. Wówczas radni również w dyskusji na sesji się oburzali, ale nie przygotowali żadnej formalnej odpowiedzi. Reprezentujacy ich przd sądem pzewodniczący rady w sądzie stwierdził, że nie ma żadnego stanowiska rady do przekazania i właściwie na tym się rozprawa zakończyła. Sąd przyjął argumnetację burmistrza.
Tym razem radni się nieco zmobilizowali. Choć widać było, że nie wyciągnęli nauki z poprzedniej skargi, bo nie przygotowali żadnej odpowiedzi, tylko omawiali ją dopiero na sesji . Ostatecznie, po serii porad radczyni, zdecydowali, że przed sądem będzie ich reprezentować nie popierający burmistrza przewodniczący Andrzej Roszczenko, a wiceprzewodnicząca Iwona Kołos. Przygotowali także odpowiedź na skargę, w której podtrzymali swoją decyzję o nie przyznaniu wotum zaufania, a w uzasadnieniu napisali, że burmistrz nie wywiązał się z większości powierzonych mu zadań. Dodali, że opinie rady popiera znaczna cześć mieszkańców. W piśmie nie podali jednak ani jednego zadania, którego burmistrz nie wykonał. Gdy burmistrz poprosił, by mu je wymienili, radny Hryniewicki zaczłą mówić o nieodśnieżonych drogach zimą, o nieremontowanych ulicach etc. Wymienia jednak problemy, z jakimi mieszkąńcy i miasto się borykały. Problemy, o które owszem obwiniano burmistrzaczy urząd. Nie były to jednak formalne zadanie, które formalnie wykonywał burmistrz.
- Rzeczywiście merytoryczne uwagi - stwierzdził z sarkazmem burmistrz, podkreślajac wcześniej, że większość to ponad 50 proc.
Radca prawna stwierdziła, że uzasadnienie rady może być dowolne, ale rzeczywiście wskazane jest, by były tam merytoryczne argumenty.
Bardziej trafnymi argumentami w tej kwestii wydają się: nie dopilnowanie kwestii własności działek na ul. Bohaterów Września, co doprowadziło do wyłączenia tej ulicy z realizacji, a później przełożyło się na zwiększenie się kosztu inwestycji ( o tym wspominano, ale w innej częsci sesji), opieszałość urzędu przy akceptacji dokumentacji na przebudowę ul. Jagiellońskiej, co spowodowało opóźnienie prac na tej i innych ulicach, nieuwzględnienie wymiany wodociągu w ul. Dubicze, czy niewykonanie projektów z budżetu obywatelskiego np. urządzęń do ćwiczeń, o które również w innej części upominał się radny Grygoruk.
Ostetecznie w głosowaniu odpowiedź na skargę wraz z uzasadnieniem została przyjęta, ale nie jednogłośnie (12 - za, 8 - przeciw 1 - wstrzymał się)
Burmistrz podkreślił, że do złożenia skargi zmusiła go postawa radnych. Poza tym ma w tym interes, bo jeśli dwukrotnie nie otzryma wotum zaufania, to rada może wnioskować o referendum o jego odwołanie.
- Nie chcę też, by mi wytykano na ulicy, że takiego wotum nie otrzymałem - dodał
Piotr Wawulski, który staje się liderem opozycji, głośno stwierzdził, że brak wotum zaufania jest tylko wyrazem niezadowolenia z działań burmistrza, ale nikt referendum zwoływać nie zamierza.
W ferworze emocjonalnej dyskusji zaczęto nawet wypominać burmistrzowi i wiceburmistrz ich krytyczna postawę wobec poprzedniego burmistrza Świętej Pamięci Eugeniusza Berezowca. Porównywać inwestycje wtedy i teraz. Burmistrz zwrócił uwagę, że owszem spory prowadził, ale zawsze był za przyznaniem absolutorium swemu poprzednikowi (wotum zaufania nie było).
Zgodnie z przepisami przytaczanymi podczas sesji powodem nie udzielenia wotum zaufania może być niewykonane budżetu (chodzi o rok 2021), a jego wykonanie w Bielsku pozytywnie oceniło Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Ostatecznie spór miedzy radą a burmistrzem rozstrzygnie sąd. Tym razem radni zapowiadają jednak męską czy tez niemęską (zależy jak na to patrzeć) postawę i będą bronić swojej decyzji odnośnie negatywnej oceny pracy burmistrza.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Burmistrz Bielska Jarosław Borowski znów pozwał radę. Zaskarżył nieudzielenie mu wotum zaufania
(azda)
Zdjęcia z wrześniowej sesji rady miasta (Bielsk.eu)