W piątek, 15 lipca przy Mauzoleum Ofiarom Barbarzyństwa na cmentarzu przy ul. Wojska Polskiego odbyły się uroczystości upamiętniające 79. rocznicę zbrodni niemieckiej w Lesie Pilickim.
Po powitaniu uczestników i złożeniu kwiatów na grobach pomordowanych bielszczan odprawiono mszę. Następnie uczestnicy uroczystości przejechali do Lasu Pilickiego, gdzie odbyła się wspólna modlitwa i złożono kwiaty pod Krzyżem Modlitewnej Pamięci.
W uroczystościach wzięli udział wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski, wicestarosta bielski Piotr Bożko, miasto reprezentowali prezydium rady miasta (Andrzej Roszczenko, Iwona Kołos i Romuald Margański) i urzędnicy, gminę - zastępca wójta Anatol Filipiuk i przewodniczący rady Stanisław Olszewski. Kwiaty składy także delegacje licznych instytucji m.in. sądu, firmy Suempol oraz szkół, które na uroczystości przybyły wraz z pocztami sztandarowymi. Jako radni oddzielnie kwiaty składali Tomasz Hruniewicki, Emil Falkowski oraz ponownie Iwona Kołos. Nie zabrakło także przedstawicieli służb mundurowych straży pożarnej, policji, straży granicznej, nadleśnictwa.
Jak co roku w uroczystościach uczestniczyła także rodzina Piotrowskich, którzy w Lesie Pilickim 79 lat temu stracili bliskich.
Na cmentarzu odbyła się msza w obrządku rzymsko-katolickim. W miejscu mordu modlitwę za zmarłych zmówił także prawosławny ksiądz mitrat Jan Szmydki. Jest to także zwyczaj, który kultywowany jest od lat.
W Osuszku przemawiał wicestarosta Piotr Bożko.
Mówił on o tym, że w miejscu tym zginęli sąsiedzi naszych dziadków, którzy mieli rodziny, dzieci, bliskich. Zabijali ich żołnierze, którzy także mieli swoje rodziny, dzieci. Jak zwracał uwagę, ten fakt jest szczególnie trudny do zrozumienia. Nawiązując do wojny w sąsiedniej Ukrainie, z żalem zauważył, że ludzkość nie wyciągnęła wniosków z tragedii II wojny światowej. Podziękował jednak zgromadzonym za ich obecność i za to, że pamiętają i kultywują pamięć o tragedii sprzed 79 lat.
Wcześniej podczas uroczystości na cmentarzu o tragicznej historii mordu w lesie Pilickim przy okazji kazania mówił ksiądz. On również wspomniał o ataku Rosji na Ukrainę i potrzebie pomocy zaatakowanym. Nazwał to patriotyzmem i pośrednią formą służenia swojej ojczyźnie. Dodał, że ojczyźnie służyć można także modlitwą.
79 lat temu - 15 lipca 1943 roku Niemcy aresztowali kilkudziesięciu mieszkańców Bielska Podlaskiego. Wśród nich byli księża, nauczyciele, lekarze, inżynierowie i urzędnicy oraz siedemnaścioro dzieci. Wszystkich wywieziono na uroczysko i zabito strzałem z bliskiej odległości. Tam też zakopano ciała. Najmłodszą ofiarą oddziału SS była zaledwie 14-miesieczna Basia Moryc. W 1945 r. ekshumowano ciała i przewieziono je na bielski cmentarz.
Niemcy rozstrzelali w pobliskim Lesie Pilickim przedstawicieli polskiej inteligencji. Wśród nich znaleźli się księża, lekarze, urzędnicy wraz z rodzinami, w sumie 49 lub 50 osób. Była to druga masowa zbrodnia niemieckiego okupanta. Jesienią 1942 r. zlikwidowano bielskie getto. Wówczas kilka tysięcy Żydów z Bielska i okolicy zostało wywiezionych do obozu zagłady w Treblince i tam zamordowanych. Jutro kolejna rocznica bielskiego mordu.
Bezpośrednią przyczyną pacyfikacji w Bielsku Podlaskim, jak ustaliła w latach 70. XX wieku prokuratura niemiecka w Stuttgarcie, było zabicie przez polskie podziemie kilkunastu Niemców (pracowników administracji, policji, Wehrmachtu) oraz trzech kolaborujących z Niemcami Polaków. Niemcy zaplanowali w całym okręgu Białystok akcje odwetowe, które miały uderzyć w inteligencję polską, a pośrednio także w struktury Armii Krajowej.
Wśród aresztowanych znalazł się na nich m.in. wiceburmistrz i wieloletni przedwojenny burmistrza miasta Alfons Erdman. Spis zatwierdził niemiecki burmistrz Bielska Reinhardt oraz dowódca policji Franz Paul Lampe.
Ustalono - jak podaje historyk Damian Siebieszuk - że oddziałem egzekucyjnym dowodził Szef Wydziału Żandarmerii w Siemiatyczach porucznik Wilhelm Dommersdorf. Docelowym miejscem egzekucji był Las Pilicki zwany "Osuszkiem", gdzie już wcześniej Niemcy dokonywali rozstrzeliwań.
Ofiary były rozstrzeliwane kolejno, w kilku - może trzech - grupach. Prawdopodobnie - podaje Siebieszuk - całą akcją kierował Ulrich Renner, który często nadzorował inne egzekucje w powiecie bielskim. Wszyscy zamordowani 15 lipca 1943 r. byli wyznania katolickiego, większość należała do Armii Krajowej, współpracowała z nią lub legitymowała się walką o niepodległość Polski.
Egzekucję wykonało ośmiu lub dziewięciu żandarmów. Egzekucja została zakończona do południa. Tego samego dnia w Bielsku pojawiły się ogłoszenia dotyczące akcji likwidacyjnej w trzech językach: niemieckim, polskim i białoruskim.
Po zakończeniu egzekucji, biorący w niej udział Niemcy udali się do hotelu Ostpreusenhoff (dzisiaj okolice budynku Urzędu Skarbowego) przy ul. Mickiewicza ( w 1943 r. Hindenburgstrasse) na libację alkoholową. Z ustaleń historyków wiadomo, że 15 lipca zatrzymano o świcie znacznie więcej osób niż później rozstrzelano. Np. Rajmunda Burzyńskiego z rodziną - matką Wiktorią i bratem Michałem. Według niektórych zeznań zatrzymano blisko 100 osób. Po aresztowaniu skrupulatnie sprawdzono i ustalono ich tożsamość oraz sprawdzono listy, w rezultacie niektórych z zatrzymanych wypuszczono.
Szczątki ofiar zostały ekshumowane w dniach 13-14 lipca 1945 r., zaś 15 lipca przewieziono je furmankami, w trumnach na cmentarz katolicki przy ul.Wojska Polskiego i tam pochowano. Tego samego roku zbudowano też na cmentarzu pomnik "Ofiarom Barbarzyństwa 15 VII 1943 roku", przy którym co roku odbywają się rocznicowe obchody. W latach 60-tych na miejscu straceń w "Osuszku" stanął pomnik "Ofiarom Barbarzyństwa hitlerowskiego 1942- 44".
W czerwcu 1999 roku, zamordowany w Lesie Pilickim ks. Antoni Beszta-Borowski został beatyfikowany przez Jana Pawła II, zaś w kwietniu 2009 roku Rada Miasta przyznała 49 zabitym osobom honorowe obywatelstwo miasta Bielsk Podlaski.
Zdjęcia z uroczystości upamiętniających 79. rocznicę zbrodni w Lesie Pilickim (Bielsk.eu)
opr. (ms, azda)