W siedzibie Caritas przy ul. Kościelnej w Bielsku Podlaskim prowadzone są zajęcia języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy, a właściwie uchodźczyń, bo właściwie same panie w nich uczestniczą.
Zajęcia odbywają się we wtorki i czwartki od godz. 16.30 do 18. Prowadzą je bielskie nauczycielki, m.in. Iwona Kołos.
- Już po paru zajęciach widać u Pań ogromny postęp. Zajęcia prowadze według podręcznika ministerialnego, ale też dopasowuję się do realiów i potrzeb - mówi Iwona Kołos. - Staram się nauczyć je podstawowych zwrotów i odpowiedniego akcentu. Wszystkim nam zależy na tym, by panie mogły jak najszybciej zacząć swobodnie się komunikować. To dla nich bardzo ważne, bo wiele z nich chce iść do pracy. Zresztą dzięki wsparciu pana Burmistrza i Pani Burmistrz udało się znaleźć prace dla kilku Pań. W ich imieniu dziękuję. Jedna pani jest lekarzem ginekologiem. Dziś akurat nie nie ma, ale już trwa tłumaczenie niezbędnych dokumentów i mam nadzieję, ze niedługo zacznie prace w bielskim szpitalu. Mamy też dwie pielęgniarki, jedna też wkrótce zacznie pracę. Oprócz tego jest pani, która jest cukiernikiem i piecze wspaniałe ciasta. Cukiernia, która ja zatrudni z pewnością będzie zadowolona.
Podczas lekcji widać było, że Ukrainki coraz lepiej radzą sobie z językiem polskim i przełamują opór przed mówieniem w obcym języku.
- Grupa obecnie liczy 12 osób, ale chcemy stworzyć oddzielną grupę dla młodzieży. Już mamy siedem zgłoszeń. Mamy już chętnych - mówi Iwona Kołos. - Grupa ta pewnie ruszy od przyszłego tygodnia. Zależy nam na tym, by grupy nie były zbyt liczne, bo wtedy łatwiej prowadzić rozmowy.
Osoby chętne do udziału w zajęciach cały czas mogą się zgłaszać. Wystarczy przyjść do siedziby Caritas w godzinach zajęć (wtorki i czwartki, godz. 16-18) i dopytać o szczegóły.
Jak usłyszeliśmy, jest problem ze znalezieniem wolontariuszy do prowadzenia zajęć. Nauczyciele robią to bowiem za darmo.
- Zapraszamy do współpracy osoby, które umieją i chcą podzielić się swoim pedagogicznym doświadczeniem - mówi Iwona Kołos. - Nie muszą to być osoby z wykształceniem polonistycznym. Wystarczą takie, które mają doświadczenie w prowadzeniu lekcji i chcą pomóc Ukrainkom znaleźć się w nowej rzeczywistości.
Lekcje są prowadzone w ciepłym i przytulnym pomieszczeniu, w którym jest tablica, a nawet rzutnik i ekran.
- Te zajęcia są bardzo dobre - mówi jedna z Ukrainek. - Uczę się tu polskiego, ale też wymieniam doświadczenia i rady z innymi Ukrainkami. Na przykład dowiedziałam się, że kilku młodych Ukraińców zaczęło uczęszczać do II Liceum, a ja i mój nastoletni syn zastanawiamy się właśnie, do której szkoły ma pójść. Proponowali mu nawet, żeby poszedł do 7 klasy podstawówki, ale mój syn nie chce, bo to jakby dwie klasy do tyłu, w porównaniu z poziomem, który miał w ukraińskiej szkole. Do ósmej klasy też nie może, bo zaraz musiałby zdawać egzaminy. Zgodnie z radą spróbujemy w II LO.
Systemy edukacji w Polsce i Ukrainie są bardzo różne, więc takie dylematy po prostu się zdarzają.
- A tak naprawdę mam nadzieję, ze szybko wrócimy do domu i mój syn będzie mógł uczyć się w ukraińskiej szkole - dodaje.
Ze smutkiem w głosie przyznaje jednak, ze nie wie kiedy ten powrót będzie możliwy.
Naukę języka polskiego prowadzi też parafia opatrzności w Dworku Smulskich.
(azda)
Zdjęcia zajęć w świetlicy Caritas (Bielsk.eu)