Rozprawą sądową zakończyła się próba sprzedania działki przy ul. Jagiellońskiej przez Przedsiębiorstwo Komunalne.
W całym zamieszaniu nie chodzi o jakieś przekręty, czy jakikolwiek podejrzenie przestępstwa. Sprawą zajmie się sąd cywilny, bo chodzi o typowy spór cywilno-majątkowy.
Przedsiębiorstwo Komunalne w Bielsku Podlaskim 4 marca ogłosiło przetarg na sprzedaż ponad 1,3-hektarowej nieruchomości przy ul. Jagiellońskiej. Jest to działka położona blisko rzeki Białej znajdująca się za prywatnymi posesjami między cerkwią a ul. Kazimierzowską .
Przetarg ogłoszony przez PK spotkał się ze sprzeciwem właścicieli posesji. Ci zaczęli obawiać się, ze po sprzedaży stracą możliwość dojazdu do swoich działek znajdujących się nad rzeką, a za terenem należącym do PK.
Całe zamieszanie jest wynikiem, pewnego bałaganu związanego z wywłaszczeniem tych terenów lata temu. Kiedyś posesje przy ul. Jagiellońskiej ciągnęły się od ulicy aż do rzeki. W pewnym momencie zostały one wywłaszczone. Na ich tyłach powstały studnie głębinowe, które swojego czasu zasilały sieć wodociągową. Obecnie studnie te już nie funkcjonują. W latach 90. ubiegłego wieku właścicielom posesji udało się odzyskać część wywłaszczonych terenów, ale tych znajdujących się nad samą rzeką. Między posesjami a odzyskanymi działkami rozpościera się teren należący do Przedsiębiorstwa Komunalnego. Jedyną możliwością dotarcia do tych działek nad rzeką było przejechanie przez teren PK.
Póki był to teren PK i można było przez niego przejechać, nikomu to nie przeszkadzało. Teraz, gdy PK chce sprzedać tę nieruchomość, pojawiło się ryzyko, że właściciele stracą dostęp do swych nieruchomości nad samą rzeką.
Zaraz po ogłoszeniu przetargu spytaliśmy o ten problem prezesa PK Piotra Selwesiuka.
- Rozumiem niepokój właścicieli tych działek, ale niewiele mogę zrobić - mówi. - PK jako właściciel nieruchomości ma prawo ją sprzedawać, właściciele nieruchomości mogą dochodzić w sądzie swoich praw dotyczących wyznaczenia dojazdu do ich nieruchomości, czyli tzw. drogi koniecznej. Tu nie ma znaczenia czy właścicielem będzie PK, czy ktoś inny. O tym czy droga będzie przebiegała przez sprzedawana przez nas działkę, czy też przez inne nieruchomości zdecyduje sąd.
Jeszcze zanim o tym napisaliśmy, jego słowa się urzeczywistniły.
Do ogłoszonego przez miasto przetargu nikt się nie zgłosił. Nikt nie zaoferował ceny wywoławczej, która opiewa na bagatela 2 mln zł. Zanim PK ogłosiło kolejny przetarg, jeden z właścicieli posesji złożył pozew do sądu o wyznaczenie drogi koniecznej do swojej działki nad rzeką i dopóki sąd go nie rozstrzygnie, nieruchomości sprzedać nie można.
- Pozew dotyczy jednego właściciela i jednej nieruchomości, ale moim zdaniem trzeba sprawę rozwiązać kompleksowo i zapewnić dojazd wszystkim osobom, które mają swoje działki za nasza nieruchomością - mówi Selwesiuk. - Czekamy jednak na godne warunki. W pozwie najpierw zaproponowano nam bezpłatne oddanie części terenu pod drogę konieczną, później - 500 zł jednorazowej rekompensaty za uznanie wieczystego prawa do użytkowania drogi koniecznej. To śmieszna kwota, biorąc pod uwagę cenę 1 metra kwadratowego tej nieruchomości.
Ta przekracza 150 zł.
A trzeba pamiętać, że taka droga jest poważnym obciążeniem dla nieruchomosci i jest wpisywana w księgach wieczystych i akcie notarialnym. Ewentualny nabywca musiałby ja uwzględniać przy planowanych inwestycjach.
Selwesiuk sugeruje, że właściciele nieruchomości zainteresowani wytyczeniem drogi koniecznej powinni wspólnie taką drogę wytyczyć i solidarnie zapłacić PK za jej udostępnienie.
I z prezesem, i z niektórymi właścicielami posesji rozmawialiśmy też o innym rozwiązaniu tj. zamianie działek. Właściciele posesji mogliby oddać PK działki nad samą rzeką, a odebrać podobny obszar na tyłach swoich posesji. Wtedy i jedni i drudzy mieliby nieruchomości w jednym kawałku i żadne drogi konieczne nie byłyby potrzebne. Oczywiście tu wchodzi w grę przeliczane wartości działki tuż nad rzeką i tej na tyłach posesji oraz przeliczania ich powierzchni, ale to już kwestia szczegółowych ustaleń między stronami.
Nasi rozmówcy nie mówili nie na ten pomysł, ale też nie do końca byli do niego przekonani.
Wszyscy jednak byli zgodni, że kwestie te trzeba rozwiązać raz a dobrze.
Tereny, które chce sprzedać Przedsiębiorstwo Komunalne, przeznaczone są pod zabudowę. Mogą tu stanąć domy jednorodzinne lub bloki. Miejsce dość atrakcyjne, bo blisko centrum i w dodatku malowniczo położone nad rzeką, a także niezbyt blisko ruchliwych ulic.
Przedsiębiorstwo Komunalne nie jest deweloperem, więc nie jest zainteresowane budową tam osiedla domków jednorodzinnych. Na oku ma za to inną inwestycję ważną z punktu widzenia działalności komunalnej.
- Nie sprzedajemy tej działki, bo chcemy zarobić dwa miliony — tłumaczy Piotr Selwesiuk. - My potrzebujemy terenu do składowania i selektywnego zagospodarowania odpadów. Nasz plac jest za mały. Potrzebujemy przestrzeni do ustawienia maszyn, rozbierania i segregowania odpadów wielkogabarytowych i odpowiedniego gromadzenia poszczególnych frakcji odpadów. Nie chcemy tego robić na terenach przy ul. Jagiellońskiej, bo mieszkańcom raczej nie odpowiadałoby takie sąsiedztwo. Może ono być uciążliwe. Dlatego zdecydowaliśmy się sprzedać tę nieruchomość i za uzyskane pieniądze kupić inną na obrzeżach miasta.
Idealną nieruchomością byłyby tereny strefy ekonomicznej, w dawnym POM-ie lub jak ktoś woli na Kaczogrodzie.
Zanim jednak transakcja zostanie zrealizowana, trzeba sądownie dojść do porozumienia z właścicielami posesji i działek nad rzeką.
(azda)