Trochę pustawo dziś było na bielskim rynku. Oczywiście jak na czwartek. Z rana jeszcze ślisko, a później zimnica i wilgoć dawały o sobie znać i sprzedawcom i kupującym.
Zwłaszcza, jak stoisko rozkłada się o piątej nad ranem, to po kilku godzinach nieprzyjemna wilgoć przenika wszystkie członki, nawet jak człowiek stoi w grubej puchowej kurtce.
Kupujących niewielu, sprzedających też trochę mniej. Kilku nawet nie dojechało dziś na bielski rynek. Skalkulowali widocznie, że kokosów tak czy siak dzisiaj nie zarobią. Tym niemniej można było zaczepić oko o kilka rzeczy.
Np. na stoisku ze słodyczami ciekawie wyglądała świąteczna torba słodyczy za 20 zł. Było w niej wszystko, co trzeba pod choinkę: czekolada, kilka rodzajów cukierków, batony, a nawet czipsy. Do tego już odpowiednio ładnie zapakowane. Tylko kupić i położyć pod choinkę, albo wręczyć bezpośrednio dziecku, kiedy wreszcie zrozumiało, że Święty Mikołaj to taka legenda, a prezenty i tak kupują najczęściej rodzice.
Z innych spraw warto poruszyć też kwestię papieru toaletowego. Coraz częściej wybieramy ten biały, bo jest bardziej miękki i pachnący, a niewiele osób sobie zdaje z tego sprawę, że często taki papier jest nasączony chlorem, do tego często nie chce się rozpuścić w wodzie do końca i zatyka nam przewody kanalizacyjne i wtedy mamy kłopot. Tak więc kupując świadomie i to miejmy na uwadze.
(ms)
Na bielskim rynku w czwartek 9 grudnia: