Od kilku dni znów mamy słońce. Wprawdzie poranki i wieczory chłodne, oznaka zbliżającej się jesieni, ale dni są ciepłe. Nic, tylko robić zakupy na bielskim rynku.
A warto, bo jak ktoś nie jest jaroszem (temu w zasadzie jest to obojętne) najlepsze wędliny w mieście dostać można właśnie na rynku, od lokalnych masarzy. Takiej kiełbasy w sklepie nie uświadczysz choćby człowiek nie wiem jak się starał i szukał.
Wiedzą o tym nie tylko ludzie, także osy, które namiętnie krążą wokół takich stoisk. I jest coś na rzeczy w powiedzeniu, że osa leci do dobrego (w znaczeniu smacznego). Może to być i kiełbasa i np. piwo. Z muchami to wiadomo, że jest inaczej.
Taniej niż w sklepie na rynku można kupić np. kawę i to często marek , których nasze sieci nie oferują, czy to kawy włoskie, czy niemieckie. Dzisiaj na stoisku z niemiecką chemią, była np. kawa po 5 zł za opakowanie 250 gram.
Średnie ceny pomidorów wciąż w normie 4-6 zł za kilogram, ale można znaleźć też taniej, trochę słabsze. Sprzedawcy gotowi są je sprzedać po 3,5 zł za kilogram, a nawet zejść do 2, 5 złotego.
Jest trochę narzekań na stan wyjątkowy na wschodniej granicy. Dotyczy to przede wszystkim sprzedawców, którzy swój towar oferują turystom w Białowieży. Stan wyjątkowy wprowadzony, handlować w Białowieży nie można, turystów, ze zrozumiałych względów, również nie ma.
(ms)