Przynależność do szlacheckiej wspólnoty obywateli ziemi bielskiej - jak tłumaczy dr Emil Kalinowski z Uniwersytetu Warszawskiego - definiuje pojęcie terrigena, co z łaciny oznacza „zrodzony z ziemi lub syn ziemi”. Jego przeciwieństwem był alienigena – „cudzoziemiec, przybysz lub obcy”.
Teoretycznie ziemianin musiał mieć choćby najmniejszą posiadłość na danej ziemi. Jednakże ze względu na dzieje osadnictwa szlacheckiego na Podlasiu i w ziemi bielskiej, gdzie w pewnym sensie niemal wszyscy byli przybyszami, początkowo trudno było odwoływać się do tego kryterium – podlaskiego urodzenia czy pochodzenia. W przywileju dla ziemi bielskiej z 1501 r. łacińskiemu terminowi terrigena w wersji ruskiej odpowiada właśnie określenie „ziemianin”, zastosowany w tym przypadku tylko do Polaków, a nie obejmujący Rusinów – bojarów. Co ciekawe, kilka lat później, w przywileju dla Radziwiłła z 1509 r. na „państwo rajgrodzko-goniądzkie” obie te grupy opisywano już jako „ziemian” (terrigenae), szlachtę polską dookreślając mianem „ziemian-szlachty” (terrigenae nobiles).
To drugie określenie wystąpiło także w przywileju dla szlachty drohickiej z 1516 r. W tymże dokumencie użyto bardziej precyzyjnego łacińskiego określenia na szlachcica pochodzącego z danej ziemi – indigena, tj. dosłownie „osoba żyjąca w miejscu urodzenia; tubylec, krajowiec”. Dopiero pod koniec pierwszej połowy XVI wieku zaczęto wśród szlachty bielskiej silniej akcentować zasiedziałość na Podlasiu. Miało na to wpływ zarówno zetknięcie się potomków wczesnych osadników, mieszkających tu już kilka pokoleń, z nową falą przybyszów, ściąganych tutaj przez Gasztołdów, Radziwiłłów, królową Bonę i Zygmunta Augusta.
Przyczyniły się do tego najpewniej również podnoszące się w tym czasie w Wielkim Księstwie Litewskim, głównie ze strony możnowładztwa, głosy przeciwko napływowi Koroniarzy i posiadaniu przez nich godności i majątków. Propolsko nastawieni Podlasianie kierowali się innymi pobudkami niż panowie litewscy, strzegący suwerenności swego państwa względem silniejszego partnera. Nowoprzybyli w ziemi bielskiej zajmowali zazwyczaj stanowiska w administracji dóbr możnowładczych i monarszych, dające przepustkę do urzędów i pomnażania bogactwa. „Miejscowi” zapewne patrzyli na to z zazdrością, bez względu na to, czy dany przybysz był z Korony, czy z innej części Wielkiego Księstwa. Widać to w oskarżeniach kierowanych przez posłów szlachty bielskiej pod adresem ówczesnego chorążego na sejmie wileńskim (1547). Pawłowi Zielepusze zarzucano m.in. „iż już tam w powiecie bielskim osiadłości mieć nie miał”. Podczas tegoż sejmu Zygmunt August przyznał ziemi bielskiej pełnię prawa polskiego według przywileju dla ziemi drohickiej z 1516 r., wprowadzającego wymóg osiadłości urzędników ziemskich i grodzkich. Taki przypadek miał miejsce, gdy pisarstwo ziemskie otrzymał z pominięciem procedur Wojciech Jasieński (1549). Jeszcze w styczniu 1566 r. wszyscy Podlasianie przyłączyli się do posłów ziemi mielnickiej, którzy prosili o osiadłego starostę jurydycznego, domagając się, aby urzędy grodzkie, podstarostwo, sądztwo, pisarstwo, ludziom osiadłym w powieciech dawane było.
Zasady te nie zawsze były z równą pieczołowitością przestrzegane, wiele zależało od osobistej postawy i opinii, społecznego szacunku otaczającego danego „przybysza” lub całą rodzinę. Nie miano zazwyczaj zastrzeżeń do osób faktycznie nabywających majątki (posiadłość) w ziemi bielskiej lub sąsiedztwie i tam mieszkających, interesujących się sprawami Podlasia. Po śmierci Wojciecha Jasieńskiego głosami szlachty wybrany został Tomasz Owsiany (1561), choć był rodem spod Łęczycy, a w przededniu wyboru posiadał dobra w ziemiach drohickiej i mielnickiej, nie zaś w bielskiej. Znany jako doświadczony zarządca starostw brańskiego (jurydycznego) i suraskiego, był on powszechnie szanowany i darzony zaufaniem. Kilkanaście lat później (1578-1579) zrzekł się stanowiska i forsował wraz z wojewodą podlaskim na swe miejsce syna, Adama Owsianego. Lecz wówczas szlachta ostro sprzeciwiła się temu, chociaż w tym czasie w podobny sposób dziedziczyli urząd po podkomorzym bielskim Teofilu Brzozowskim kolejno dwaj jego synowie – Sebastian i Krzysztof. Brzozowscy należeli jednak do „starych rodów” podlaskich, ponadto młody Owsiany miał silnego kontrkandydata w osobie dotychczasowego chorążego Jerzego Brzóski. Ostatecznie doszło do kompromisu – Brzóska uzyskał pisarstwo, a Adam Owsiany – chorążostwo po nim.
O fakcie pochodzenia spoza ziemi bielskiej zazwyczaj przypominano sobie przy okazji konfliktu o innym podłożu, wcześniej zaś nie zwracano zbytnio na to uwagi. Np. podstarości brański Jakub Górski, rodem z sąsiedniej ziemi wiskiej na Mazowszu, przez wiele lat mieszkał w ziemi bielskiej, wżeniwszy się w rodzinę Szumkowskich spod Bielska, piął się latami po szczeblach kariery urzędnika grodzkiego – został najpierw pisarzem, potem sędzią, wreszcie podstarościm. Dopiero spór z sędzią grodzkim, pochodzącym z miejscowego „starego rodu” Melchiorem Kostro zaowocował zarzucenie mu przez część szlachty, że Górski „będąc alienigena (obcy), to jest nie rodak tej tu ziemie, ale inszego województwa” sprawuje urząd niezgodnie z prawem, wedle którego powinni mieć „podstarościego w tej tu ziemi zrodzonego i osiadłego”. Przypadki tak zasadniczego stawiania sprawy były jednak rzadkie, a w XVII w. znaczna część szlacheckiej elity, także urzędniczej, w ziemi bielskiej była napływowa (jak Szczawińscy, Skaszewscy, Żelscy).
Idea szlacheckiej równości panującej w Polsce – słynne „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie” – była dla Podlasian atrakcyjna, zwłaszcza w porównaniu z „niewolstwem litewskim”. Zwracano też uwagę na „równe służenie wojny” i płacenie poborów, a zatem solidarne ponoszenie ciężarów na rzecz państwa, takie same obowiązki i odpowiedzialność za „pospolitą rzecz”. Wspólne było też dążenie do wolnego posiadania ziemi i nią dysponowania.
Jak pisał Andrzej Wyczański: „Solidarnie broniono swych interesów na zewnątrz, solidarnie zwalczano występnych wewnątrz grupy”. Gęsta sieć koligacji istniała wśród szlachty danego terenu, a także pomiędzy najbardziej wpływowymi miejscowymi rodami. Poprzez odpowiednie „wżenienie się” w którąś z tutejszych rodzin najłatwiej szybko integrowali się ze wspólnotą osiedlający się tutaj przybysze z innych części Rzeczypospolitej czy z innych państw. Rzadki przypadek mieszczanina brańskiego Macieja Tyczki w drugiej połowie XVI w. pokazuje, że związki rodzinne mogły przyczynić się nawet do przyjęcia plebejusza w skład stanu szlacheckiego.
Stan duchowny, choć niewątpliwie odrębny, składał się z osób wywodzących się z innych stanów. Kapłaństwo było popularną ścieżką kariery dla synów szlacheckich także w ziemi bielskiej, stąd nieraz probostwa obsadzane były przedstawicielami miejscowych rodów. Zdarzało się to zwłaszcza w przypadku parafii wiejskich, w których fundatoarmi (kolatorami) byli dziedzice drobnoszlacheccy, jak Kulesze, Jabłoń, Sokoły, Kobylin, Topczewo, Domanowo itd. Parafie miejskie były – w przypadku królewszczyzn – fundacji monarszej, toteż beneficja te dostawały się często w ręce zasłużonych dla dworu osób. Tak w XVI-XVII w. plebanami w Surażu byli m.in. Józef Jasieński, Piotr Poznanita, Jan Piotrowski, w Bielsku – Kasper Sadłocha Niżeński, w Tykocinie – Stanisław Fogelweder, w Goniądzu – Fryderyk Danigel i Paweł Giza.
W parafiach drobnoszlacheckich zdarzały się też spory kolatorskie, przybierały one niekiedy formę małych „wojen podjazdowych” i potrafiły ciągnąć się latami, trwale skłócając lokalne społeczności. Ważne z punktu widzenia szlachty były prowadzone przy kościołach parafialnych szkoły. W ziemi bielskiej nie było wielu zakonników – w Tykocinie od XV w. mieli swój klasztor bernardyni (p.w. Nawiedzenia NMP), natomiast w latach 1633-1638 powstał konwent karmelitów trzewiczkowych w Bielsku (pw. Matki Bożej z Góry Karmel). W tym drugim mieście od początku XVI w. funkcjonowało zgromadzenie czerńców prawosławnych przy cerkwi Nikolskiej (św. Mikołaja).
W XVI-XVII wieku w ziemi bielskiej było kilkanaście miast – w większości królewskich. Należały do nich Bielsk, Brańsk, Suraż, Knyszyn, Narew i Kleszczele. Miastami prywatnymi były z kolei Boćki, Orla, Jasionówka (miasto od 1642 r.) i Białystok (miasto od 1692 r.). Tykocin w latach 1543-1661 był królewszczyzną, zaś Goniądz i Rajgród w latach 1505-1571 znajdowały się w rękach prywatnych, potem należały do domeny monarszej. Nie były rzadkością przypadki spowinowacenia się rodzin szlacheckich i mieszczańskich. Wydawanie córek, sióstr czy bratanic za mieszczan uboższym szlachcicom przynosiło pewną korzyść, gdyż wiązało się z wypłaceniem im mniejszego posagu. Związki rodzinne i towarzyskie wśród mieszczaństwa ułatwiały szlachcie „interesy” w miastach. Warto również wspomnieć akcję patrycjatu najważniejszych miast ziemi bielskiej w 1569 r., Brańska i Bielska, kiedy to idąc zaprzykładem szlachty opowiedziały się one za przynależnością Podlasia do Koron.
Wszystko to sprawiało, że szlachta ziemi bielskiej dość przychylnie odnosiła się do stanu mieszczańskiego, co znajdowało odzwierciedlenie w uchwałach sejmikowych. Konfederacja podlaska uchwalona w 1587 r. wzięła miasta wszystkie w Podlasiu królewskie i Rzeczypospolitej tempore hoc interregni […] pod swą obronę, podobnie jak uchwała kapturowa ziemi bielskiej z 1632 r. Oczywiście, stosunki pomiędzy szlachtą a mieszczaństwem nie były wolne od pewnych zadrażnień. Kością niezgody bywało nietrzymanie się rzemieślników i kupców taks wojewodzińskich (cen urzędowych) lub też wymuszanie na szlachcicach opłat targowych – ich zdaniem – niesłusznych albo zawyżonych. Z drugiej zaś strony, szlachetnie urodzeni dopuszczali się rozmaitego typu „swawoleństw” w miastach, np. nie płacąc za kupione towary czy wywołując
burdy i bójki531. Po unii brzeskiej (1596) katolicka szlachta zaangażowała się w spór między grekokatolikami a dyzunitami, wspierając tych pierwszych. Antagonizm ów z czasem zyskał także charakter etniczny, gdyż prawosławnych utożsamiano z Rusinami. Szczególnie dawał on o sobie znać w miastach, gdzie znajdowały się świątynie obrządku wschodniego, o które walczono, nieraz dosłownie.
Pomimo tego, że szlachta w ziemi bielskiej stanowiła spory odsetek ludności, najliczniejszą jej grupą byli chłopi. Niemałe znaczenie dla relacji międzystanowych na tym odcinku miał fakt, że we wschodniej części omawianego terenu na podziały stanowe nakładały się religijne i etniczno-językowe. Albowiem w znacznej mierze miejscowi chłopi byli Rusinami, wyznawcami prawosławia. Stan włościański w ziemi bielskiej nie był jednolity. Nieco inne położenie mieli poddani szlacheccy i królewscy. Wśród tych ostatnich były też grupy o nieco innym statusie, jak ludność służebno-łowiecka we wsiach puszczańskich (osocznicy, strzelcy itd.) czy też wybrańcy, dla odróżnienia od zwykłych chłopów z królewszczyzn zwani w źródłach sądowych hajdukami (haidones).Inaczej wyglądało położenie kmieci, ogrodników, komorników, ludności przemysłowo-rzemieślniczej czy służebnej.
Drobna szlachta, tak tutaj liczna, poddanych miała niewielu, pojedynczych lub też nie posiadała ich wcale – to ostatnie zjawisko nasilało się wraz z pauperyzacją „szaraków” w XVII w. Dlatego też często w relacjach szlachty z chłopami z dóbr królewskich pojawiał się dodatkowy punkt zapalny w postaci sporów granicznych, o przysłowiową miedzę. Kontakty towarzyskie na linii szlachta – chłopi bynajmniej nie były rzadkie, co, podobnie jak na sąsiednim Mazowszu, wyrażało się dość charakterystycznie we wspólnym piciu. Picie razem pana feudalnego z jego poddanymi jeszcze w XVI w. było nierzadkim widokiem. Zdarzały się też małżeństwa mieszane, zwłaszcza wydawania za mężów niższego stanu niezbyt posażnych panien.
W Rzeczypospolitej szlacheckiej Żydzi stanowili odrębny stan539. Dużą wagę przywiązywano do ich odrębności religijnej, określając Żydów jako „niewiernych” w dokumentach polskojęzycznych, w łacińskich analogicznie – perfidus i infidelis. Zauważmy, że nie czyniono tak w wypadku muzułmańskich Tatarów, „uczciwych” (honestus) i „dzielnych” (strenuus). Pierwsze wzmianki o ludności wyznania mojżeszowego na terenie ziemi bielskiej pochodzą już z drugiej połowy XV w., lecz osadnictwo żydowskie na większą skalę rozwinęło się tu w następnych stuleciach. Niektóre miasta królewskie, jak np. Goniądz i Knyszyn, wystarały się o przywileje de non tolerandis Judeis, jednak „omijano” je osiedlając Żydów na gruntach starościńskich, wójtowskich czy w jurydykach cerkiewnych. Najliczniejsze skupiska ludności żydowskiej znajdowały się w Tykocinie, Orli i Boćkach, czyli w miastach prywatnych. Początki tykocińskiej gminy żydowskiej, jednej z najstarszych na Podlasiu, sięgają czasów Olbrachta Gasztołda (1522). W 1578 r. zapłacono pogłównego żydowskiego „z ziemi bielskiej i Brańska” 231 zł543. Powstałemu w tymże mieście kahałowi podlegała większość mniejszych gmin żydowskich w ziemi bielskiej.
Stosunki miejscowej szlachty z Żydami były dość ambiwalentne. Przy ogólnie poprawnych relacjach na co dzień i współpracy na polu ekonomicznym (na co np. skarżyli się poborcy podatkowi) utrzymywała się duża nieufność o podłożu kulturowo-religijnym. Żydzi byli cenieni jako kupcy, rzemieślnicy (zwłaszcza krawcy) oraz arendarze karczem i młynów. Jednocześnie bardzo źle widziano ich jako dzierżawców i poborców wszelkiego rodzaju podatków i myt, co uwidoczniło się już w dobie sejmu unijnego w Lublinie w żądaniach zniesienia z Podlasian „angarii żydowskich”. Szczególnie nie podobało się szlachcie trzymanie przez Żydów chrześcijańskiej służby, lecz – paradoksalnie – zwykle nie podejmowano żadnych zdecydowanych kroków przeciwko tej praktyce. Pewne napięcia we wzajemnych relacjach powodowała też kwestia pogłównego żydowskiego, przy czym szlachta – która dążyła, aby jak najwięcej „wycisnąć” z „niewiernych” – oskarżała Żydów o zaniżanie wymiaru tego podatku.
Najpoważniejszym problemem były jednak oskarżenia o porywanie i mordowanie dzieci chrześcijańskich przez Żydów. Już w latach 1539-1540 rozchodziły się takowe pogłoski w Wielkim Księstwie Litewskim, przy czym Żydzi z Tykocina mieli rzekomo zabić 50 dzieci. W 1564 r. rzucono natomiast oskarżenie na sługi Żyda Izaaka Brodawki, wielkoksiążęcego mytnika, o zabójstwo dziecka chrześcijańskiego w Narwi i Bielsku, jednak Zygmunt August uznał oskarżonego o tę zbrodnię za niewinnego547. W roku 1592 Zygmunt III Waza wystosował list do starosty brańskiego, nakazujący mu bronić Żydów tykocińskich, którzy „wielkie bezprawia i szkody cierpią od ludzi niektórych szlacheckiego stanu”, ci bowiem „nie jedno na jarmarkach, na targach z kramów gwałtem rzeczy przedajne, ale i z domów od rzemieślników robotę ich, z domów szynkownych napój nie zapłaciwszy brali, ale i samych biją, niewolą, drzwi wybijają, gwałty czynią, a potym ujeżdżają, rozmaitej swej wolej nad zawołanie swe szlacheckie używając”.
Z kolei w 1641 r. to Żydzi z Tykocina zostali oskarżeni przez miejscowego księdza o napaść na katolicką procesję religijną, sprawa ta zakończyła się jednak ugodą. Wydaje się, że napięcia w mieście powodował prowokacyjny charakter owej procesji, która przechodziła w Wielki Czwartek przez dzielnicę żydowską i być może łączyła się z pobieraniem „kozubalca” przez uczniów przykościelnej szkoły. Została ona zakazana przez proboszcza około 1664 r., kiedy to ustalono, że Żydzi sami będą płacić temuż ów „podatek”. Skądinąd wiadomo, że kozubalec usiłowali wprowadzić jeszcze w 1615 r. żacy ze szkoły przykościelnej w Bielsku.
W 1649 r. pewien pijany szlachcic spowodował tragiczny w skutkach pożar w tykocińskiej dzielnicy żydowskiej. W tymże roku do mniej poważnych incydentów między chrześcijanami i Żydami doszło także w Brańsku. Rok później zdarzały się przypadki napadów na Żydów na gościńcu, a także oskarżenia o mord rytualny na dwóch dzieciach chrześcijańskich w Brańsku oraz o obrzezanie innego dziecka w Wysokiem, miasteczku w ziemi drohickiej, lecz blisko związanym z ziemią bielską. Rzekomych winnych spalono na stosie. W 1681 r. znów oskarżono Żydów w ziemi bielskiej o mord rytualny, tym razem tych z Tykocina, a kilka lat później, w 1690 r. w Białymstoku miało zostać dokonane zabójstwo chłopca z Zabłudowa, przyszłego Św. Gabriela Zabłudowskiego, czczonego potem jako męczennika przez cerkiew prawosławną.
Co najmniej od drugiej połowy XVI w. Cyganie zwani podówczas Filistynami byli także obecni na Podlasiu. W 1568 r. w Brańsku zjawił się Cygan Wojciech Rozemberg, a w 1571 r. Maciej Ciutka z „roty” Wojciecha Piotrowicza oraz Sebastian Antoniowicz z roty zmarłego Antoniego. Natomiast w 1576 r. w aktach grodzkich mielnickich i brańskich występował szlachetny Łukasz Wojciechowicz, Cygan jm. pana wojewody podlaskiego, Już jednak wówczas przedstawiciele tej społeczności dali się poznać ze złej strony, przyczyniając się do powstania negatywnego stereotypu na swój temat. Oto bowiem w 1572 r. faktor dóbr Sapiehów w Boćkach żądał od szlachty Bolestów wydania przetrzymywanych przez nich Cyganów, którzy mieli dokonać okradzenia domu jednego z poddanych w Starym Siele pod Boćkami w czasie gdy we wsi Cyganie byli prosząc chlieba chodząc po wsi dla Boga na żywność. W latach 1586-1587 w protestacji dotyczącej dokonanego rozboju przeciwko księciu Andrzejowi Sanguszce Cyganie występują już jako „łupieżnicy” na równi z Tatarzynami. Ponad pół wieku później, w innej, zresztą arcyciekawej protestacji mowa jest o zmowie Żydów (jako paserów) z winnymi kradzieży Cyganami, którzy wiedli żywot podług zwyczaju swego na oszukanie ludzkie włócząc się kędy mogą.
Opr. (ms) na podst. E. Kalinowski Szlachta ziemi bielskiej wobec bezkrólewi XVI -XVII w., Warszawa 2018