Popadało, popadało i przestało. Ale śnieg pozostał, wprawdzie częściowo zgarnięty na hałdy, ale i to nie wszystkich cieszy.
Przynajmniej część sprzedawców narzeka, bo akurat w tym miejscu, gdzie została zgarnięta hałda mieli swoje stoiska i teraz albo się przenieść z towarem, albo odgarniać śnieg samemu. Niektórzy kierowcy, chcąc wjechać albo wyjechać próbowali też driftu.
A wśród oferowanych dziś na rynku towarów akurat łopat nie było. Były za to miotły za 10 zł.
Dziś można też było dostać świece, takie gromniczne, w cenie od 6 do 10 zł. Trwa czas kolęd w niektórych parafiach i te na pewno się przydadzą.
Wśród dosyć dużego asortymentu owoców można było dostrzec okazałe pamelo. Pochodzi ono z Azji południowo-wschodniej, a rośnie dziko na Fidżi, skąd trafiła na rynki azjatyckie, a później do Europy i obu Ameryk. W krajach zachodnich pomelo jest głównie znane jako przodek grejpfruta, który był krzyżówką pomelo z pomarańczą chińską. Pamelo jest za to zdecydowanie słodsze.
Mimo wszystko rynek ożywa. Świadczy m.in. o tym powrót zawodowych żebrzących.
(ms)