Została przedstawiona informacja na temat zagrożeń pochodzących bezpośrednio z Białorusi, ale również dotyczących ogólnej sytuacji geopolitycznej, m.in. narzędzi, strategii działań, które mogą być przeprowadzane ze strony Federacji Rosyjskiej - powiedział dziś wieczorem rzecznik rządu Piotr Müller po ponad trzygodzinnym spotkaniu, które odbyło się w kancelarii premiera. Tymczasem białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan napisał na Twitterze, że „kończy się turystyczne przedsięwzięcie Łukaszenki”.
- Dziś odbyło się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych dotyczyło trudnej sytuacji geopolitycznej; odbywało się w atmosferze dużego zrozumienia powagi sytuacji - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller. Wśród tych zagrożeń wskazano m.in. na kwestie manipulowania dostawami energii i cenami gazu na terenie Europy, ale również „manipulowania dostawami na teren Ukrainy w celu m.in. destabilizacji tego kraju i potencjalnych innych działań, które mogłyby się odbywać na terenie Ukrainy".
Rzecznik podkreślił, że zaprezentowano też m.in. informacje przedstawione przez NATO.
- W zasadniczej części zgadzamy się co do tych realnych ryzyk, które pochodzą ze strony wschodniej, zarówno jeśli chodzi o kwestie związane z energetyką, kwestie organizowania ruchów migracyjnych, działania cybernetyczne, działania dezinformacyjne, destabilizujące sytuację polityczną w UE - wyliczał rzecznik rządu.
Jak podkreślił, „te wszystkie puzzle niestety składają się w taki obraz, który pokazuje poważne ryzyko mogące urzeczywistnić się w najbliższych miesiącach, bo mamy zbliżający się okres zimowy".
Rzecznik rządu mówił też o tym, że identyfikowane jest ryzyko zwiększenia migracji z terytorium Afganistanu za pośrednictwem kanału białoruskiego i rosyjskiego i że Alaksandr Łukaszenka „w jakimś sensie sygnalizuje Europie, że jest gotów na uruchomienie takiego kanału migracyjnego".
Müller podkreślił, że Mateusz Morawiecki ostrzegał przed takim scenariuszem premierów i prezydentów innych krajów podczas ostatnich wizyt zagranicznych. - Niestety ten scenariusz (migracji z Afganistanu) wydaje się być prawdopodobny, co może w najbliższym czasie również oznaczać kolejne ruchy na polsko-białoruskiej granicy UE - powiedział.
Rzecznik rządu stwierdził, że generalnie propozycje opozycji wpisują się w podejmowane przez rząd działania. Dodał, że chodzi o m.in. umiędzynarodowienie tematu sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
Müller był pytany, czy premier Morawiecki uważa, że rzeczywiście realny jest atak ze strony Rosji na Ukrainę na początku grudnia, o czym mówił w ubiegłym tygodniu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
- Powiem w ten sposób, że wszystkie informacje wywiadowcze, te informacje, które do nas spływają, powodują, że należy w sposób poważny brać pod uwagę możliwości agresji ze strony Rosji - powiedział rzecznik rządu. Zaznaczył, że jeśli chodzi o termin tej potencjalnej agresji, to nie on jest jednoznaczny, a sam atak ostatecznie nie musi się odbyć. - Właśnie dlatego podejmujemy te działania na poziomie dyplomatycznym, na poziomie przygotowań (...), żeby do takiej sytuacji nie doszło - powiedział Müller. Zastrzegł jednak, że „praktycznie wszyscy" partnerzy w Sojuszu Północnoatlantyckim i w Unii Europejskiej podzielają obawy, że takie ryzyko istnieje.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił w ubiegłym tygodniu, że Ukraina od ośmiu lat jest w stanie wojny. - Jeśli chodzi o wtargnięcie na szeroką skalę bądź kontynuację eskalacji ze strony Rosji czy wspieranych przez nią bojowników, to uważam, że taka możliwość może być każdego dnia - powiedział. - Jesteśmy gotowi na wszelką eskalację - mówił również Zełenski, pytany o możliwość pełnowymiarowej wojny z Rosją. Zaznaczył też, że posiada informacje o tym, że przygotowywany jest zamach stanu, zaplanowany na początek grudnia.
Tymczasem dziennikarz Tadeusz Giczan opublikował na Twitterze kilka wpisów poświęconych „turystycznemu przedsięwzięciu Łukaszenki". Poinformował, że do Iraku powróciło już około 2 tys. imigrantów, a kolejni wylecą z Mińska jutro. Powołując się na dziennikarzy stwierdził, że pozostał tam około 1-2 tysiące cudzoziemców z krajów Bliskiego Wschodu. Napływ nowych migrantów ustał po tym jak Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie wstrzymały przyjmowanie na pokłady samolotów lecących do Mińska mieszkańców Iraku i Syrii. „Nie ma wątpliwości, że małe grupy będą wciąż docierać na Białoruś tak długo jak Łukaszenko pozostanie u władzy" - dodał Giczan. Przypomniał też swój wpis z połowy czerwca z informacją o początku kryzysu na granicy białorusko-litewskiej.
There are still 1-2 thousand migrants in Belarus, but the inflow of new ones has almost stopped after Turkey and the UAE banned citizens of some Middle Eastern countries from boarding planes to Belarus (yeah, it was that simple). So the EU can declare a small victory 2/3
— Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) November 29, 2021
And that’s how it started if you’re curious:https://t.co/IR7fFCHi9n
— Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) November 29, 2021
(PAP), Autor: Daria Kania
(pb)