30-latek z województwa lubuskiego pracował w zakładzie koło Narewki. Pewnego dnia zniknął. Zniknęła też pilarka warta 2 tys. zł. I jeden i drugie znaleźli się na dworcu w Białymstoku. Mężczyzna z ukradzionym sprzętem czekał na transport do domu.
Zgłoszenie o kradzieży sprzętu należącego do jednego z przedsiębiorstw z gminy Narewka hajnowscy policjanci otrzymali w poniedziałek.
"Mundurowi ustalili, że poprzedniego dnia pracownik wyniósł z terenu zakładu pilarkę o wartości około 2000 złotych - czytamy w relacji hajnowskiej policji. - Zdarzenie to zostało zarejestrowane przez zamontowane na miejscu kamery monitoringu. Następnie, po upływie kilkudziesięciu minut zabrał również wszystkie należące do siebie rzeczy i nie informując właścicielki opuścił miejsce zakwaterowania, które znajdowało się obok przedsiębiorstwa. Poszkodowana poinformowała, że zatrudniony u niej mężczyzna posiadał także użyczony mu służbowy telefon komórkowy oraz wiertarkę. Wartość tego sprzętu właścicielka oszacowała na 1200 złotych. 30-letni mieszkaniec województwa lubuskiego nie odbierał telefonów od pracodawcy, wcześniej nie informował również o chęci zakończenia współpracy. Hajnowskim kryminalnym szybko udało się ustalić miejsce przebywania mężczyzny. 30-latek jeszcze tego samego dnia został zatrzymany przez białostockich policjantów na dworcu kolejowym w Białymstoku, skąd planował powrót w rodzinne strony.
Dzięki sprawnej akcji policji skradziony sprzęt wrócił do właściciela. A mieszkaniec województwa lubuskiego wkrótce zjawi się w sadzie. Usłyszał zarzuty kradzieży oraz przywłaszczenia powierzonych mu rzeczy. Za te przestępstwa grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
(azda)
Zdjęcia z zatrzymania złodzieja (KPP Hajnówka)