Na temat wycinki drzew nad Nurcem w Brańsku dyskutowali dziś na sesji radni miejscy.
Alejki przebiegające wzdłuż rzeki Nurzec, gdzie trwa budowa zbiornika retencyjnego oraz znajduje się grodzisko, zwane przez mieszkańców zamczyskiem, zostały pozbawione swojego stałego elementu, czyli około stu drzew. Przeciwnicy takiego rozwiązania twierdzili, że decyzję podjęto zbyt pochopnie i bez należytych konsultacji społecznych. Z kolei burmistrz Brańska Eugeniusz Koczewski tłumaczył się względami bezpieczeństwa. Mówił również o legalności wycinki każdego brańskiego drzewa.
W imieniu przeciwników pomysłu głos zabrała Lucyna Oleksiewicz, kandydatka na urząd burmistrza miasta Brańsk w zeszłorocznych wyborach samorządowych.
- Uważam, że podjęta decyzja nie została należycie przemyślana i przedyskutowana. Hasło wycinki drzew z racji na rzekome zagrożenie bezpieczeństwa spacerujących pobliską alejką matek z dziećmi tylko pozornie brzmi przekonująco i troskliwie. W rzeczywistości można było uniknąć aż tak skrajnego rozwiązania, zwyczajnie dokonując regularnego przycinania gałęzi i porządkowania terenu. Nie usunięto tylko 46 drzew, które podobno stanowiły niebezpieczeństwo, ale zrobiono tak łącznie w aż 95 przypadkach, ponieważ wycinka objęła też obszar tzw. zamczyska. Mieszkańcy w jej trakcie prosili o przerwanie takiego działania, ale ich odezwy nie spotkały się z aprobatą pana burmistrza i ostatecznie ścięto dokładnie wszystkie planowane drzewa. Ów teren jest zabytkowy i objęty ochroną. Zdecydowanie zabrakło opinii rzeczoznawcy, specjalisty od drzew (dendrologa) oraz opisu gatunków fauny i flory zamieszkującej wspomniany obszar. Z tego, co mi wiadomo, wycinka odbyła się w czasie trwania okresu lęgowego ptaków i innych stworzeń. Zabrakło też przede wszystkim planu zagospodarowania, czyli co będzie dalej z miejscem pozostawionym po wykarczowanych drzewach, które przez lata służyło mieszkańcom miasta i okolicznych miejscowości do świętowania tam Brańskich Dni Kultury oraz innych imprez masowych. Stosowne pisma zostały wystosowane do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Liczymy na przyznanie nam słusznej racji. Dotychczasowy odzew Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków to dziwne, wymijające odpowiedzi. Nie wszystkie drzewa jeszcze wykarczowano. Walczymy o to, by nie można było w całości pozbawić nas zielonego ekranu, dającego tlen i cień, jakim są topole i inne drzewa rosnące na wysokości ulic Senatorskiej i Rynek w Brańsku - mówiła Lucyna Oleksiewicz.
Krytykom wyczerpująco odpowiedział burmistrz miasta Brańsk, Eugeniusz Koczewski.
- Mieszkańcy miasta mają oczywiście prawo do wyrażania swojej odmiennej opinii, jednak w tym przypadku chciałbym wysunąć istotne i uzasadnione powody, dla których podjąłem taką, a nie inną decyzję przy zdecydowanym poparciu brańskich radnych. Już poprzedni burmistrz, pan Czesław Sokołowski, miał w planach wycinkę na tym obszarze, jednak nie zrealizował tego zamierzenia z powodu trudności, jakie mogłyby się pojawić w trakcie transportu wykarczowanego drzewa. Mostek na rzece nie był wówczas na tyle pewny, stabilny, by na spokojnie przeprowadzić taką wywózkę. Sam mam na uwadze niebezpieczeństwo, jakie mógł nieść za sobą każdy spadający element drzewa. Gałąź, która nie daj Boże, trafiłaby przypadkowego przechodnia w głowę, mogłaby doprowadzić do tragedii, za którą odpowiedzialność ponosiłbym ja, jako miejscowy gospodarz. Stare drzewa, głównie topole, to gatunki kruche, płytko ukorzenione, które na dodatek w niektórych miejscach wyrastały ponad linię średniego napięcia, znajdującą się na terenie zamczyska. Już niejeden raz takie gałęzie spadały, doprowadzając do awarii. Po zaistnieniu kolejnej takiej przykrej sytuacji, zaniepokojeni mieszkańcy okolicznych ulic zwrócili się z pismem o wycięcie tych drzew, podobnego zdania byli również specjaliści z miejscowego Zakładu Energetycznego. Podszedłem do tej sprawy racjonalnie i nie mogłem sobie pozwolić na przewagę prywatnych sentymentów (naprawdę lubię zieleń i drzewa) nad kwestią zagrożenia bezpieczeństwa mieszkańców, zwłaszcza spacerujących tam regularnie matek z dziećmi. Każde drzewo zostało wycięte zgodnie z prawem, wszelkimi procedurami - na dodatek wcześniej pojedynczo je sfotografowano, aby posiadać dowód konieczności działania. Jeżeli otrzymam pozwolenie organów na posadzenie w tym miejscu nowych, silnych gatunków drzew, to chętnie to zrobię. Kolokwialnie mówiąc, „w papierach jest czysto", podobnie jak czyste jest moje sumienie w tej kwestii. Jeszcze raz powtarzam - po pierwsze bezpieczeństwo, dlatego proszę grupę zaniepokojonych brańszczan o zrozumienie dla mojego kroku. Trzeba zawsze działać odpowiedzialnie - miałem świadomość, że na pewno komuś się narażę, a jednak nie przestraszyłem się i do potrzebnej wycinki wreszcie doszło - stwierdził burmistrz.
Podczas dzisiejszej sesji Eugeniusz Koczewski zadeklarował podtrzymanie swojej decyzji odnośnie wycinki ostatniej alei drzew, która znajduje się za budynkiem Ochotniczej Straży Pożarnej przy ul. Senatorskiej.
Czy burmistrz podjął słuszną decyzję? Mieszkańców miasta zapraszamy do wyrażania swojego zdania w komentarzach.
(kp)
Wycięte drzewa nad Nurcem oraz topole przed ich planowanym usunięciem, znajdujące się za remizą strażacką w Brańsku: