Prawo i Sprawiedliwość złożyło wniosek o odwołanie Stanisława Derehajły ze stanowiska wicemarszałka województwa podlaskiego.
Jutro (15 października) będzie on rozpatrywany przez radnych sejmiku województwa. Jeśli Derehajło straci stanowisko, powiat bielski straci jednego z dwóch reprezentantów w zarządzie województwa, drugim jest Marek Malinowski z PiS.
Podczas rozmowy z nami Stanisław Derehajło nie wydawał się wnioskiem o odwołanie zasmucony, a tym bardziej zaskoczony. I nie ma co się temu dziwić. Przykład idzie z góry.
Derehajło jest wiceprzewodniczącym Porozumienia Jarosława Gowina, marszałek i większość w sejmiku to członkowie PiS lub ugrupowań silnie z nim związanych.
Widząc, że we władzach parlamentarnych koalicja partii dwóch Jarosławów - Gowina i Kaczyńskiego się rozchodzi, za kwestię czasu można było uznać to, iż koalicja tych dwóch ugrupowań rozejdzie się także we władzach województwa podlaskiego.
Gdyby Derehajło, podobnie jak niektórzy parlamentarzyści z Porozumienia, zdecydował się zasilić szeregi Prawa i Sprawiedliwości, to pewnie utrzymałby stanowisko. Jak jednak wielokrotnie podkreślał, barw partyjnych zmieniać nie chce i pozostaje wiernym przyjacielem Jarosława Gowina.
Co zresztą widać po złożonym wniosku.
- Co będzie dalej? To przecież nie koniec świata - mówi wicemarszałek. - Ciągle mam dobre zdrowie, mam dobrze prosperujące gospodarstwo, nie mam powodów do większych zmartwień. Jeśli zostanę odwołany, to i tak pozostaję radnym sejmiku i dalej będę działał na rzecz rozwoju regionu i samorządów, a zwłaszcza tych z terenu powiatu bielskiego, które nie zawsze mogły liczyć na odpowiedni udział w podziale środków i wsparcie inwestycji.
Zapytaliśmy o to, czy to „jeśli" ma znaczenie...
- Wniosek wpłynął, a jak zostanie przyjęty przez radnych sejmiku? Trudno przewidzieć. Nie wiem jak zachowają się radni opozycji, a także poszczególni przedstawiciele PiS. Pożyjemy, zobaczymy - mówi Stanisław Derehajło z nieustającym optymizmem. - Zresztą niewiele to zmienia, nawet jeśli mnie nie odwołają, to mogą przecież ograniczyć mi kompetencje. Moim zdaniem obecnie są ważniejsze sprawy niż polityczne wojenki. Mamy trudną sytuację na granicy, kolejną falę pandemii. Zawsze starałem się dbać o to, żeby nasz region jak najlepiej się rozwijał. Wspierałem samorządy i ich inwestycje. Niedawno brałem udział w negocjacjach dotyczących dodatkowego wsparcia dla terenów objętych stanem wyjątkowym. Udało się nam pozyskać spore fundusze. I na tym wolę się skupiać, a nie na partyjnych przepychankach. Jeśli zostanę odwołany ze swojego stanowiska, to odejdę ze świadomością, że starałem się jak najlepiej służyć regionowi. I nadal będę mu służył, najwyżej już tylko jako radny sejmiku.
„Zgodnie z wnioskiem grupy ośmiu radnych województwa podlaskiego zwołuję nadzwyczajną sesję” – czytamy na stronie wrotapodlasia.pl. Sesję zwołał przewodniczący sejmiku - Bogusław Dębski. Pod wnioskiem podpisali się: Artur Kosicki (marszałek województwa), Wiesława Burnos (członek zarządu województwa), Paweł Wnukowski, Marek Olbryś (wicemarszałek), Łukasz Siekierko, Marek Malinowski, Wanda Mieczkowska, i Jadwiga Zabielska.
Miejsce Stanisława Derehajły w zarządzie województwa miałby zająć radny Sebastian Łukaszewicz z Solidarnej Polski.
(or, azda)