Jadąc drogą S19 w stronę Siemiatycz, niedaleko za Bielskiem, widać po prawej stronie szosy drewnianą kaplicę przed wsią Knorydy, która stoi na łące. Jest to miejsce, z którego wypływa cudowne źródełko nazywane „krynicą”.
Według podań ludowych dawno temu przechodził tędy ojciec z niewidomym synem. „Kiedy zatrzymali się na podmokłej łące, ukazała się im Matka Boska. Stała na dużym kamieniu. Niewidomy chciał dotknąć jej świecących szat. Wtedy postać zniknęła. Na kamieniu pozostał ślad jej bosej stopy, a tuż obok wytrysnęło źródełko. Po umyciu twarzy niewidomy odzyskał wzrok. Na tym miejscu pobudowano małą kapliczkę, a obok do dnia dzisiejszego leży kamień z odciśniętą stopą Matki Bożej".
Od tego czasu wierni zaczęli czcić kamień i wybudowali w tym miejscu kapliczkę. Dzisiaj kamień jest wyeksponowany na betonowym podwyższeniu wykonanym przez mieszkańców wsi. Każdego roku to miejsce kultu odwiedzało tysiące wiernych, zarówno prawosławnych, jak i katolików. Mieszkańcy okolicy wierzą też, że kapliczka uchroniła ich od zniszczeń podczas dwóch wojen światowych i wojny polsko-bolszewickiej. Przez dziesięciolecia zebrano tam wiele cennych ikon i wotów dziękczynnych.
W nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 2016 roku mieszkańcy Knoryd zauważyli pożar. Niestety, kapliczka wraz z wyposażeniem doszczętnie spłonęła. Początkowo podejrzewano, że pożar wybuchł od pozostawionej w jej wnętrzu świeczki. Biegli dowiedli jednak, że było to podpalenie. Straty zostały wycenione na 100 tysięcy złotych.
Przez wiele miesięcy śledztwo nie przynosiło rezultatów. W końcu po półtora roku policja wpadła na ślad podpalaczy. W grudniu do policyjnego aresztu trafili 18-letni mieszkaniec Bociek i 20-letni mieszkaniec powiatu siemiatyckiego. Młodszy z nich przyznał się do podpalenia, starszy twierdził, że jest niewinny.
Według ustaleń śledczych, w dniu pożaru obaj mężczyźni byli pijani. Szukali pieniędzy na alkohol i postanowili okraść skarbonkę ustawioną przy kapliczce. Ich łupem miało paść nie więcej niż 20 zł. Zabrali też ozdobny krzyż. Kapliczkę podpalili po to, aby zatrzeć ślady.
Wobec 18-letniego mieszkańca Bociek zastosowano dozór policji. Drugi z zatrzymanych, 20-letni mieszkaniec powiatu siemiatyckiego, został decyzją sądu tymczasowo aresztowany.
Obaj podpalacze usłyszeli prawomocny wyrok w maju 2019 roku. Młodszy z nich, Sylwester A. otrzymał po odwołaniu karę „w zawiasach" - roku pozbawienia wolności. W procesie odpowiadał z wolnej stopy. Przyznał się do winy i współpracował z organami ścigania. W sądzie drugiej instancji wnosił o złagodzenie kary lub warunkowe zawieszenie. Uzasadniał to zmianą swojej sytuacji życiowej. Znalazł pracę, urodziło mu się dziecko, planuje ślub. Nie wchodzi już w konflikty z prawem. Natomiast wobec starszego, Jakuba B. - Sąd Okręgowy utrzymał wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności. Jakub B. już przebywał w zakładzie karnym, gdzie odsiadywał zaległe wyroki m.in. za kradzieże. W przeszłości karany był dziewięciokrotnie.
Odbudowa kaplicy trwała niespełna rok. 23 czerwca 2017 r. nowa świątynia została oddana do użytku. Kaplica pw. Ikony Matki Bożej „Wszystkich Strapionych Radość” należy do prawosławnej parafii Zaśnięcia Matki Bożej w Boćkach.
opr. (ms)