Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest cały czas napięta. Po jednej i drugiej stronie jest mnóstwo migrantów.
Według szacunków służb w Białorusi przebywa około 10 tys. migrantów, którzy zamierzają przejść na teren Polski. Nieustalona liczba już jest po polskiej stronie. Część odbierana jest przez przemytników. Inni koczują i błąkają się po lasach i polach.
Straż graniczna informuje o kolejnej już próbie sforsowania granicy. Tym razem przez około 70 migrantów, którzy na terenie działania oddziału straży granicznej w Mielniku próbowali przerwać ogrodzenie z drutu kolczastego.
70-osobowa grupa cudzoziemców próbowała wczoraj tj.15.10 forsować granicę polsko🇵🇱-białoruską🇧🇾 na odcinku ochranianym przez Placówkę Straży Granicznej w Mielniku. Granicy broniliśmy wspólnie z żołnierzami #WojskoPolskie #NaStrażyBezpieczeństwa pic.twitter.com/O1oDsDeEBg
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) October 16, 2021
Migranci to jednak nie tylko problem samej granicy. Wielu z nich udaje się przejść.
Około dwóch tygodni temu policja i straż graniczna zatrzymały przemytników, którzy busami przewozili nielegalnych migrantów. Kierowca jednego z busów był dodatkowo pod wpływem środków odurzających. Służby zatrzymały go w okolicach Siemiatycz, gdy zjechał w pole kukurydzy i próbował dalszej ucieczki.
Jakiś tydzień temu służby próbowały złapać grupę migrantów, którzy pojawili się w Hajnówce. Nasi czytelnicy donosili o kilkudziesięciu radiowozach stojących na sygnałach niedaleko komendy policji, a także jeżdżących po ulicach miasta.
Gdy próbowaliśmy ustalić, co się dzieje, zespoły prasowe policji i straży granicznej nie udzielały na ten temat żadnych informacji.
Niedługo później mnóstwo radiowozów widzianych było także w okolicach Bielska. Prawdopodobnie to również miało związek z sytuacją przy granicy i migrantami.
Bielski sąd rozstrzyga też w sprawach dotyczących dzieci migrantów. Oczywiście jest jednym z sądów, które zajmują się tymi sprawami, bo jest ich dużo.
Do hajnowskiego szpitala trafiają także migranci, którzy znajdywani są po polskiej stronie granicy i ich stan zdrowia wymaga interwencji medycznej. Zazwyczaj są to osoby dotknięte hipotermią, wyziębione, odwodnione, niedożywione osłabione innymi chorobami. Niedawno do szpitala trafiło dwuletnie dziecko ze starszą kobietą i mężczyzną. Z całej trójki dziecko było w najlepszym stanie zdrowia. Pozostali byli wyziębieni i osłabieni. Mężczyzna uciekł, bo nikt go w szpitalu nie pilnował. Kobieta była w tak złym stanie, że nie było możliwości ustalenia jej personaliów i pokrewieństwa z dzieckiem. Dopiero później okazało się, że jest babcią dziecka. A do szpitala zgłosiła się ich dalsza rodzina, która na stałe przebywa po tej stronie granicy.
Pomoc migrantom przebywającym w polskich lasach
W lasach przebywa jednak więcej osób, mężczyzn, kobiet, dzieci, których zdrowie, a nawet życie przy obecnej pogodzie i temperaturach jest zagrożone. Osoby te cały czas przebywają w wilgoci i chłodzie. Temperatury w nocy spadają poniżej zera. Już kilka osób zmarło. Przynajmniej o kilku wiadomo.
Wiele organizacji pomocowych, mieszkańców regionu, a nawet instytucji publicznych organizuje pomoc dla migrantów koczujących w lasach. Zbierane są ciepłe i odporne na wilgoć ubrania, koce termiczne, słodycze, środki higieny osobistej oraz żywność. Środki te przekazywane są do placówek, w których znajdują się osoby znalezione przez służby pilnujące granicy. Wiele osób przebywających w tych placówkach w tym kobiet i dzieci, znów trafia do lasu.
Akcje pomocy prowadzi m.in. gmina Michałowo, która nawet zaoferowała budynek, który mógłby zostać zaadoptowany na potrzeby zakwaterowania migrantów. Tamtejsze koło gospodyń wiejskich przygotowuje natomiast ciepłe posiłki.
Zbiórkę rzeczy potrzebnych dla migrantów prowadzą gminne ośrodki kultury w Narewce i Czeremsze.
Zorganizowano nawet zespół medyczny, który służy pomocą dla osób przebywających przy granicy.
Przypomnijmy, że tereny przygraniczne objęte są stanem wyjątkowym.
Końca kryzysu nie widać
Mimo zbliżającej się zimy nie zapowiada się, by sytuacja przy granicy uległa w najbliższej przyszłości zmianie.
Sprawę kryzysu migracyjnego sprowokowanego przez Rosję i Białoruś omówił dziś w tekście „Fala agresji ze Wschodu” Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych. Materiał zamieszczony został w portalu tvp.info.
„W tej chwili na Białorusi przebywa ponad 10 tysięcy migrantów, kontrolowanych przez reżim Łukaszenki. Cały szlak jest zarządzany przez Mińsk. Potencjał ataków na Polskę jest ogromny. Jako państwo liczymy się z tym, że agresywne działania Białorusi potrwają wiele tygodni, a może nawet miesięcy. (...) Należy liczyć się z tym, że podejmowane przez Polskę kroki będą torpedowane przez Białoruś. Nie ulega wątpliwości, że nadal będziemy świadkami agresywnych, choć w istocie bardzo prymitywnych działań propagandowych strony białoruskiej, które można zawrzeć w dotychczas stosowanym schemacie: migranci – prowokacja graniczna – próba propagandowego zdyskontowania – wywołanie fermentu społecznego” - napisał rzecznik.
Tymczasem wczoraj podziękowanie skierowane do polskiej Straży Granicznej i apel do dziennikarzy, by nie powielali narracji reżimu Łukaszenki zamieścili białoruscy opozycjoniści przebywający w Polsce.
Młodzi Białorusini, ryzykując bezpieczeństwem własnym i swoich bliskich, wyrażają sprzeciw wobec polityki władz Białorusi i poparcie dla polskiej Straży Granicznej.
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) October 15, 2021
Дзякуй сябры. Жыве Беларусь.#TrzymamyStraż #RazemPoradzimy #ЖывеБеларусь pic.twitter.com/oz5DJr4N0E
Do pilnowania polskiej granicy skierowano około 3 tys. żołnierzy do tego policjantów i pograniczników.
(azda)