W najbliższych tygodniach rozstrzygnie się przyszłość Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek, a przełomowy moment mamy właśnie teraz.
Oficjalne informacje o tym co się dzieje są bardzo okrojone.
Mamy jednak źródła nieoficjalne. A z nich wynika, że na posiedzeniu rady wierzycieli syndyk przedstawił swoje propozycje sprzedaży majątku bielskiej mleczarni. Gdy zadzwoniliśmy do niego, nie chciał mówić o szczegółach i odesłał nas do przewodniczącego rady wierzycieli, czyli Banku Ochrony Środowiska. Tam nawet pytań nie kierowaliśmy, bo znając życie, na odpowiedź czekalibyśmy kilka dni, a za kilka dni wszystko będzie już jasne.
Nasze nieoficjalne informacje potwierdzają dotychczasowe przypuszczenia. Syndyk zaproponował cenę wywoławczą na poziomie 140 mln zł. Jest to kwota równa wycenie dokonanej podczas procesu restrukturyzacji i o 10 mln zł niższa niż wycena biegłych powołanych przez syndyka. Na obniżenie ceny niemały wpływ miał ostatni pożar na dachu wieży proszkowni.
W każdym razie rada wierzycieli przyjęła wniosek syndyka, choć niejednogłośnie. Decyzja rady musi się jeszcze uprawomocnić, nie wiadomo, czy nie wpłyną odwołania, a na koniec musi ją jeszcze zatwierdzić sąd. Dopiero wówczas syndyk będzie mógł przystąpić do sprzedaży majątku. Wszystko to rozstrzygnie się w ciągu najbliższych tygodni.
Dziwne zamieszanie robi się też wokół dzierżawy majątku Bielmleku przez spółkę Laktopol. Ze strony firmy płyną sprzeczne informacje. Niedawno pisaliśmy o tym, że Laktopol z odszkodowania chce naprawić szkody wyrządzone przez pożar, jak najszybciej kupić bielską mleczarnię i wznowić produkcję. A przy okazji zapewnić zajęcie już zatrudnionym pracownikom i przyjąć kolejnych. Dotarliśmy także do pism, które Laktopol jako dzierżawca wysyłał syndykowi. W jednym z nich firma przedstawiła ofertę kupna Bielmleku za zaskakująco niską kwotę 85 mln zł i to jeszcze pomniejszoną o koszty inwestycji i napraw oraz rozbitą na raty. W innym piśmie prosiła wierzycieli o współfinansowanie napraw uszkodzonej wieży proszkowni.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Laktopol przedstawił ofertę kupna Bielmleku. Cena jest zaskakująca
Laktopol chwali się swoimi działaniami w mleczarni Bielmleku. Opisuje też skutki pożaru
W Bielmleku coraz ciekawiej. Laktopol prosi wierzycieli o pieniądze na naprawę proszkowni po pożarze
Teraz dowiedzieliśmy się, że Laktopol wysłał syndykowi maila z pismem, w którym rezygnuje z dzierżawy.
Jest to jednak niezgodne z procedurami. Z tego powodu ofert i propozycji ani syndyk, ani wierzyciele nawet nie rozpatrywali. Trzeba zresztą przyznać, że były też mało interesujące w odniesieniu do oczekiwań.
Zerwania umowy dzierżawy również nie uznano za formalne pismo i syndyk czeka na potwierdzenie.
Sam syndyk, czyli Józef Gliński, nie chciał z nami na ten temat rozmawiać. Przyznał jednak, że rzeczywiście odbyło się spotkanie rady wierzycieli. Nie powiedział o jakichkolwiek decyzjach na nim podjętych. Pytany o relacje z dzierżawcą stwierdził, że otrzymuje od niego ostatnio dużo pism, których treść jest niespójna i trudno wywnioskować, jakie jest stanowisko firmy.
Na razie załoga Bielmleku/Laktopolu ma wolne do poniedziałku. Pracowników nikt nie informował o zamiarach pracodawcy w sprawie dzierżawy.
Laktopol jako dzierżawca (jest nim dopóki formalnie nie zrezygnuje z umowy) ma prawo pierwokupu.
Jeśli syndyk ogłosi przetarg, to każdy zainteresowany może do jego przystąpić. Ceną wywoławczą jest 140 mln zł i przetarg odbywa się na zasadzie „kto da więcej". Zanim jednak syndyk sprzeda Bielmlek oferentowi proponującemu największą kwotę, spyta Laktopol, czy ten nie chce skorzystać z prawa pierwokupu i dokonać zakupu za równowartość zaproponowanej ceny. Takie pytanie do dzierżawcy syndyk będzie kierował każdorazowo przed zakończeniem przetargu.
Prawo pierwokupu nie daje Laktopolowi gwarancji rozpatrzenia jego oferty bez zapoznania się z innymi propozycjami, a właściwie bez próby sprzedania majątku spółdzielni za oczekiwaną przez syndyka i wierzycieli kwotę.
(azda)