Najbardziej cieszy mnie fakt, że moją książkę przełożono na język esperanto. Mam nadzieję, że dzięki temu przeczyta ją też ktoś, kto nie zna polskiego i mu się spodoba i przyjedzie do nas na Podlasie - powiedział Wojciech Koronkiewicz na autorskim spotkaniu w Miejskiej Bibliotece Publicznej w piątek (8 października) zorganizowanym w ramach Nocy Bibliotek.
Wojciech Koronkiewicz to dziennikarz, swego czasu pracujący w Polskim Radiu i Telewizji Białystok, a także były miejski radny Białegostoku nie skrywający swoich lewicowych poglądów, który w czasie pandemii wsiadł na rower i zjechał Podlasie, przynajmniej jego część, czego efektem była książka zatytułowana „Z Matką Boską na rowerze. Podróż do cudownych obrazów, ikon i świętych źródeł Podlasia”.
Jak na lewicującego aktywistę to dosyć oryginalna tematyka. Napisana reportażowym stylem książka czyta się lekko i chyba nie najgorzej się sprzedaje. Autorowi udało się zbyć wszystkie sztuki, które wyłożył podczas spotkania na stole.
Spotkanie, w którym wzięło udział kilkanaście osób nie rozczarowało. Autor ze swadą opowiadał o swoich wyprawach rowerowych i o tym jak uciekał przed duchem. Zwiedził rowerem na Podlasiu kilkadziesiąt miejsc, w tym wiele w powiecie bielskim, związanych z kultem Matki Boskiej i czyniącymi cuda ikonami. Przy każdej wynotował swoje refleksje. Za przewodnika wybrał nieżyjącego ojca Grzegorza Sosnę, prawosławnego księdza i historyka cerkwi prawosławnej, który opisał wiele miejsc cudami słynących.
Teraz historia zatoczyła koło, Wojciech Koronkiewicz spotkał innego rowerzystę Wacława, który z kolei zwiedzał Podlasie inspirując się jego książką. Sam też przyznał, że raz, mimo że ma światopogląd lewicujący, zdarzyło mu się pomodlić w intencji znalezienia pracy.
- Byłem wtedy bez pracy, a człowiek bez zajęcia czuje się zbędny i niepotrzebny społeczeństwu i nie wie, co ze sobą zrobić - przyznał się Koronkiewicz. Zapytany o przesądy, odpowiedział, że jest pewne tabu, którego stara się nie przekraczać.
Autor opowiedział, że najbardziej lubi być w świątyni, kiedy nikogo w niej niema, sam na sam z obrazami i ikonami. Przyznał tez, że zawsze w duchu się modlił, aby świątynia była otwarta. Przyznał też, że już ma gotowy materiał do kolejnej książki, ale ta będzie poświęcona ludziom, których poznał podczas swoich wędrówek rowerem.
(ms)