- Pożar skomplikował i tak trudną sytuację Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek - przyznał Józef Gliński, syndyk masy upadłości mleczarni. - Jak już wspominałem, wkrótce zamierzałem ogłosić pierwszy przetarg na sprzedaż majątku Bielmleku. Teraz to się trochę odłoży w czasie.
Spytaliśmy go o rozmiar szkód, jakie wyrządził pożar.
Potwierdził, że na pewno zniszczeniu uległa nagrzewnica, nadpalone zostały kable instalacji. No i oczywiście dach oraz fragment ściany budynku.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Pożar w Bielmleku. Zobacz, jakie szkody w budynku proszkowni spowodował ogień [FOTO, WIDEO]
- Szczegółowe przyczyny i zakres szkód oceni powołany biegły - zapewnia Gliński. - Z tego co już się dowiedziałem, konstrukcja wieży proszkowni nie została naruszona, prawdopodobnie nie są uszkodzone także pozostałe znajdujące się w niej instalacje — oprócz wspomnianej nagrzewnicy. Czy urządzenia te będą nadawać się do dalszej eksploatacji? To muszą ustalić powołani biegli. A w praktyce przekonamy się o tym, gdy po dokonaniu napraw instalacja zostanie ponownie uruchomiona.
Instalacje i sama wieża są przystosowane do wysokich temperatur i wilgoci. To tu odbywa się suszenie mleka lub serwatki na proszek. Podczas procesu produkcji temperatury przekraczają 200 stopni Celsjusza. możliwe wiec, że ogień czy woda także zbytnio im nie zaszkodziły. Choć w tym momencie pewności takiej mieć nie można.
Należy pamiętać, że budowa całej proszkowni kosztowała około 130 mln zł. Szkody należy więc obliczać w oparciu o tę wartość.
Czy pożar może wpłynąć na wartość majątku i proces upadłości?
- Jeśli chodzi o wycenę majątku, to nie - mówi syndyk. - Zgodnie z umową, dzierżawca musi naprawić wszelkie szkody, do których doszło w czasie dzierżawy i doprowadzić majątek do stanu wyjściowego. Poza tym zakład był ubezpieczony. Ostatecznie pożar nie powinien wpłynąć na zmniejszenie wartości obiektu. Bardziej martwi mnie kwestia wizerunkowa. Informacja o pożarze w proszkowni nie jest najlepszą reklamą przed planowaną sprzedażą majątku.
Tym bardziej syndykowi zależy na jak najszybszym ustaleniu przyczyn pożaru. Nie wyklucza też, iż sprawą zajmie się prokuratura.
Sprawą zajmie się prokuratura?
- Prokuratury jeszcze nie zawiadamiam, czekam na opinię biegłych - mówi syndyk. - Zależy mi jednak na tym, by przyczyny pożaru były szczegółowo wyjaśnione, choćby w postępowaniu pod nadzorem prokuratury. W końcu mamy do czynienia ze zniszczeniem mienia o znacznej wartości.
W rozmowie z nami Tadeusz Romańczuk, prezes SM Bielmlek, mówił, iż informował syndyka, sąd i wierzycieli o tym, że proszkownia używana jest niezgodnie z przeznaczeniem. Według jego wiedzy w wieży miała być suszona najpierw maltodekstryna, jest to proszek, który jest łatwopalny i może grozić wybuchem. Później natomiast suszona była tzw. kwaśna serwatka. Zdaniem prezesa wieża nie jest przystosowana do suszenia obu tych substancji. Romańczuk przestrzegał o tym w piśmie z 22 lipca, kierowanym m.in.do syndyka. Zresztą kilka tygodni temu miało już dojść do awarii i mniejszego pożaru, efektem którego było powstanie skamieliny.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Syndyk przyznaje, że otrzymał taką informację.
- Poprosiłem o odniesienie się do nich przedstawicieli dzierżawcy - mówi Józef Gliński. - Przedstawiono mi zaświadczenie od producenta wieży proszkowni. Wynikało z niego, że owszem jest ona głównie przeznaczona do suszenia zwykłej serwatki i mleka, ale można w niej także suszyć wspomniane produkty, tylko przy nadzorze odpowiednio wykwalifikowanych osób. Uznałem to za wystarczające wyjaśnienie. Poprzednia awaria, o której informuje Pan Prezes, była dużo mniejsza. Rzeczywiście w efekcie wypalenia doszło do powstania skamieliny, którą następnie usunięto. Jednak według mojej wiedzy, takie awarie miały miejsce także wcześniej, gdy produkcję prowadził sam Bielmlek zaraz po oddaniu proszkowni do użytku.
Według zapewnień Laktopolu i syndyka do pożaru doszło, gdy produkcja nie była prowadzona. Ogień pojawił się, gdy po myciu uruchomiono instalację. Jak twierdzi Laktopol w swoim oświadczeniu prawdopodobnie przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej. Miało do niego dojść po uruchomieniu instalacji po zakończeniu procesu jej mycia.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Co dalej?
Produkcja zostala wstrzymana. Teraz przyczyny i skutki pożaru ocenią biegli być może także śledczy. Szkody wyceni też ubezpieczyciel. Syndyk zobowiąże dzierżawcę do usunięcia szkód. W zależności od tego, jak wielkie one są, może to potrwać dłużej lub krócej. W zależności od rozwoju sytuacji syndyk zdecyduje czy z wystawieniem majątku Bielmleku na licytację poczekać do usunięcia zniszczeń, czy ogłosić przetarg z założeniem, iż Laktopol jako dzierżawca, naprawi zniszczenia i doprowadzi majątek do stanu sprzed pożaru.
Przypomnijmy, że Laktopol jako dzierżawca ma prawo pierwokupu, ale po ostatniej wycenie majątku Bielmleku zaskarżył ją, twierdząc, że jest za wysoka. Biegli wycenili Bielmlek na 150 mln zł, zdaniem Laktopolu za drogo. Pożar nic jednak w tej wycenie nie zmienia, bo Laktopol i tak musi naprawić szkody i to niezależnie czy będzie jego nabywcą, czy nie. Prawo pierwokupu daje mu pierwszeństwo do zakupu, o ile inny podmiot nie da wyższej ceny.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Pożar w Bielmleku. Trwa akcja strażaków [FOTO]
Pilne! Pali się SM Bielmlek. Straż pożarna jest już na miejscu [WIDEO]
Sprzedaż Bielmleku już jesienią? Są na to duże szanse
(bisu)