Gdy przeczytałem na waszym portalu tłumaczenia prezesa MPEC, to aż mi ręce opadły - mówi Piotr Wawulski. - Przez złe decyzje, ja, wy i wszyscy mieszkańcy Bielska korzystający z sieci ciepłowniczej zapłacimy więcej. Dużo więcej.
Za naszym pośrednictwem toczy się dyskusja między Jerzym Krassowskim, prezesem MPEC, a bielskim radnym. Temat sporu jest poważny, bo chodzi o wzrost kosztów ogrzewania, za które płacą wszyscy podłączeni do miejskiej sieci ciepłowniczej.
W rozmowie z nami prezes MPEC przyznał, że zamierza podnieść taryfy o 18 procent. Tłumaczył to niestabilnym rynkiem paliw, drożejącym węglem i uprawnieniami do emisji CO2, za które MPEC musi płacić od każdej tony spalonego węgla. A jak na miejską elektrociepłownię przystało, tego węgla spala tysiące ton. Prezes podkreśla, że wszystkie elektrociepłownie płacą więcej.
CZYTAJ WIĘCEJ:
MPEC Bielsk Podlaski zapowiada podwyżki opłat za ogrzewanie
- Takimi tłumaczeniami nie przykryje rażących błędów - podkreśla Piotr Wawulski. - Wystarczą proste wyliczenia, by to zobaczyć. Sprawdziłem wyniki przetargów na zakup w przedsiębiorstwach energetyki cieplnej w okolicznych miejscowościach. To dane, które są publiczne. Widać w nich różnice w cenach, jakie były w maju, a są teraz. Hajnowski MPEC w maju za miał węglowy zapłacił niespełna 230 zł za Mg (jednostka określająca wartość energetyczną tony węgla), Zakład Energetyki Cieplnej w Nowym Dworze Mazowieckim - 237 zł w marcu, Mońki - 248 zł za tonę. W przetargu w Ostródzie najtańszą ofertę przedstawił bielski KREX. Wynosiła ona 238 zł. Wszystko z dostawą. Ale te ceny były w marcu, kwietniu, maju. W przetargu ogłoszonym w sierpniu przez nasz MPEC bielskie Energo przedstawiło ofertę na 418 zł, gdzie koszty dostawy są dużo niższe niż do Ostródy. A najtańsza oferta nie spadła poniżej 328 zł. MPEC w przetargu zamierzał kupić 7,4 tony. Mnożąc to w zaokrągleniu przez 100 zł różnicy w cenie, wychodzi 740 000 zł. O tyle więcej MPEC zapłaci za węgiel w porównaniu z innymi, którzy kupowali go wiosną. Podobnie jest w przypadku uprawnień do emisji CO2.
Uprawnienia te muszą zakupić wszystkie elektrociepłownie i inne podmioty odpowiedzialne za emisję CO2. Stawki za te uprawnienia liczone są w euro od każdej tony spalonego węgla. Według prognoz MPEC do końca listopada spali ponad 4,5 tysiąca ton, na resztę zimy zamówił 7,4 tysiąca ton.
- Stawki tych uprawnień, systematycznie rosną od kilku lat - podkreśla Wawulski. - Tanio to było pięć lat temu.
W rozmowie z nami przyznawał to także prezes MPEC. W 2017 roku uprawnienia kosztowały 5 - 6 euro, ale stopniowo rosły. Szybki wzrost zaczął się w ubiegłym roku. Jesienią kosztowały one 23 euro za tonę. W styczniu bieżącego roku wzrosły już do ponad 30 euro, a obecnie sięgają powyżej 63 euro za tonę.
- Od czasu sesji, na której poruszyłem ten temat, cena wzrosła o kolejnych kilka punktów procentowych - podkreśla Wawulski. - Licząc, że MPEC potrzebuje uprawnień na spalenie 5 tys. ton węgla, to różnica między stawką 30 a 60 euro za tonę, przekłada się na wzrost kosztów o 150 tys. zł. O tyle więcej MPEC musi zapłacić, a zapłaci z naszej kieszeni. Tymczasem uprawnień tych prezes ciągle nie wykupił, więc koszty te mogą jeszcze bardziej wzrosnąć.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jak wyjaśniał nam prezes MPEC, cały czas liczył on na spadek cen uprawnień. Dodawał też, że dostawcy, którzy podpisali z elektrociepłowniami umowy na dostawę węgla, i tak będą je renegocjować lub zrywać. Umowy bowiem są podpisywane na dostawy węgla w czasie sezonu grzewczego. Żaden MPEC nie przywozi zapasu kupionego wiosną węgla od razu na swój plac.
- To śmieszne tłumaczenie. Przetarg jest przetargiem. Nawet jeśli dojdzie do renegocjacji umowy, to ceny nie wzrosną do takiego poziomu, jaki osiągnęły w przetargu bielskiego MPEC-u. Każdy wie, że węgiel najtańszy jest wiosną, a drożeje pod koniec wakacji i jesienią. Nie trzeba być geniuszem, by zauważyć, że od lat rosną też koszty uprawnień do emisji CO2. A chodzi o tysiące ton węgla i wzrost kosztów rzędu setek tysięcy, jeśli nie miliona złotych - komentuje Wawulski.
Ceny uprawnień obecnie sięgają szczytu. Bielski MPEC musi się z nich rozliczyć do kwietnia przyszłego roku. Oznacza to, że musi je wykupić przed tym terminem. Jeśli trend wzrostu cen zostanie utrzymany, zapłaci jeszcze więcej niż wychodzi z powyższych wyliczeń. Oczywiście można mieć nadzieję, ze trend ten się załamie i ceny spadną. Wawulski w to wątpi...
- Nawet jeśli spadną, to przecież nie o połowę, tylko o jeden, dwa euro - wytyka. - A 50 euro, to i tak drożej niż w styczniu.
Radny wystąpił do burmistrza i prezesa MPEC z prośbą o szczegółowe wyjaśnienie tej sytuacji. Domaga się przedstawienia poziomu zapasów uprawnień na emisje CO2 i węgla, jakie posiada MPEC oraz wykazania różnic w cenach, jakie obowiązywały i obowiązują na rynkach, a także rozliczeń dokonywanych zakupów sprzed kilku lat, roku i teraz.
Na część tych pytań mamy odpowiedz. Zapasy sięgają 4700 ton i wystarczą do końca listopada. W przetargu MPEC kupował kolejne 7400 ton miału węglowego i 1000 ton groszku. W ubiegłym roku MPEC wstrzelił się w niskie ceny uprawnień na emisję CO2 i nabył je za 18-19 euro. W ubiegłym roku średnia cena przekraczała 20 euro, obecnie wynosi ok. 63, w styczniu było to 30 euro. Ceny węgla radny sam podał.
(bisu)