Sytuacja w białostockim pogotowiu nie jest dobra. Ramach protestu z pracy w tej jednostce odeszła spora część pracowników, w tym także ratowników medycznych. A obsługuje ono także Bielsk Podlaski i okolicę.
Jak jednak zapewnił nas Bogdan Kalicki, dyrektor Pogotowia w Białymstoku, w Bielsku sytuacja jest na tyle stabilna, że karetki są w stanie obsłużyć wszystkie wezwania.
Jak wyjaśnił, w bielskim pogotowiu funkcjonują obsady dwóch karetek: specjalistycznej i podstawowej. Tak już jest od dłuższego czasu. Obecnie skład bielskiej załogi pogotowia pozwala, by karetka specjalistyczna działała na dwie zmiany przez całą dobę, karetka podstawowej opieki tylko przez 12 godzin na dobę.
- Zespół specjalistyczny jest pełny, dzięki temu może on funkcjonować całą dobę bez przerwy - tłumaczy Bogdan Kalicki. - Mamy jednak połowę zespołu z karetki opieki podstawowej, dlatego ta działa tylko od godz. 7 do 19. W nocy od godz. 19 do 7 rano jest przerwa. W Bielsku zapotrzebowanie na karetki nie jest duże, średnio są 2-3 wyjazdy na dobę, więc taki skład jest w stanie je obsłużyć. W nocy wezwania zdarzają się rzadziej, więc wystarcza karetka specjalistyczna.
Słowa te potwierdza dyrektor szpitala w Bielsku.
- Wiedząc o problemach w pogotowiu, byliśmy przygotowani na większe obłożenie w naszym SOR i ambulatorium - mówi Mirosław Reczko, dyrektor, bielskiego szpitala. - Nie zaobserwowaliśmy jednak takiego zjawiska. Karetki pogotowia, tak jak do tej pory, przywożą do nas pacjentów, a chorych zgłaszających się z pominięciem pogotowia nie jest więcej.
Docierały do nas informacje, jakoby w zespole karetek byli sami kierowcy, tzn. po dwóch kierowców. Dyrektor pogotowia dementuje jednak takie pogłoski.
- Na wezwania wyjeżdżają pełne zespoły ratownicze. Oczywiście w ich składzie mogą być ratownicy z uprawnieniami kierowcy karetki - zapewnia.
Dyrektor podkreśla, że pogotowie działa nijako w stanie wyjątkowym, który jest tymczasowy. Ciągle ogłaszane są nowe nabory, w nadziei, że uda się pozyskać nowych pracowników.
- Jutro mija termin składania ofert w najnowszym naborze - mówi. - Mieliśmy sporo zapytań, więc zakładam, że pojawią się oferty i nawiążemy współpracę z nowymi ratownikami medycznymi i pielęgniarkami, bo takiego personelu potrzebujemy. Awaryjnie prowadzimy także negocjacje z firmą zewnętrzną, która w razie potrzeby przejmie od nas część zadań.
Ratownicy medyczni z pogotowia protestowali i odeszli z pracy, bo bezskutecznie domagali się podwyższenia wynagrodzeń. Z podlaskiego pogotowia miało odejść nawet 100 pracowników.
(bisu)