Poranna mgła zapowiadała ochłodzenie. Nad ranem było -jak to nazywamy - rześko i rynek zapełnił się kupującymi. Co poniekąd zrozumiałe. Taka pogoda zdecydowanie bardziej sprzyja spacerom i zakupom, niż skwierczący upał.
Nie dość, że na rynku ludzi sporo, to kierowców też nie brakuje. Nikt chyba na tym nie jest w stanie zapanować, aby powstrzymać samochodziarzy przed jeżdżeniem w tłumie kupujących, bo akurat mają potrzebę podjechać swoimi wózkami pod same stoisko.
Cena pomidorów ogółem na rynku stabilna. Oscyluje w granicach 5 zł za kilogram, ale można też dostać pomidory za 3,5 a nawet 3 złotych i to wcale nie przejrzałe - to już mocna konkurencja wobec cen sklepowych. Cebula w granicach 4-5 zł za kilogram, ogórki tańsze, można je dostać nawet za 2,5 złotego.
Jest promocja na klapki po 10 zł za parę - więc można się zastanowić. Z innych ciekawych rzeczy na rynku, to można było kupić prawdziwą kosę ręczną, taką jaką nasi rodzice i dziadkowie się posługiwali mniej więcej w czasie żniw, czy koszenia trawy - kosztuje 50 zł. Na rynku jest też szare mydło, a właściwie brązowe z Białorusi. Sprzedawca mówi, że ma aż 72 procent mydła w mydle, czyli chyba dużo, bowiem współczesne mydła to głównie jakaś chemia, niekoniecznie z Niemiec. Zainteresowani kupujący twierdzą nawet, że pachnie tak jak za PRL-u, czyli komuną.
(ms)