Najpierw kilka przedstawień dla dzieci, później pod wieczór, tak mniej więcej przedstawia się program XIII Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Wertep. Dariusz Skibiński, dyrektor festiwalu „przywiózł” w sobotę do Bielska dziewięć przedstawień teatralnych. W sumie w różnych miejscowościach Podlasie zaprezentowane zostały bądź zostaną 24 spektakle.
Przedstawienia rozpoczęły się zgodnie z planem około godz. 14.00 w Parku Królowej Heleny obok Amfiteatru miejskiego , po trzecim, czy czwartym spektaklu zerwał się wiatr, ale na szczęście na nim się skończyło, choć organizatorzy przygotowali sporej wielkości namiot, gdzie widzowie mogliby się schować. Na szczęście nie było to konieczne i przedstawienia mogły odbywać się dalej.
- Nie chcemy umieszczać teatru w dużej aglomeracji miejskiej, gdzie nie mamy wpływu na przepływ publiczności. Wybieramy mniejsze ośrodki, ale to nie tak, że przywozimy teatr. W mniejszym miejscowościach kiedyś też odbywały się przedstawienia np. w remizach strażackich, tylko wiatr historii je zmiótł. Tradycja teatru wędrownego - Wertepu, była znana od Rumunii, Ukrainy, w państwach nadbałtyckich i Rzeczpospolitej. W tym roku nie udało się zaprosić większej teatrów zagranicznych z prozaicznego powodu. Artyści z Francji, Włoch czy Niemiec otrzymują od swoich rządów dotacje za to , żeby nie grały, jeżeli zagrają to stracą dotację, ale udało się nam namówić grupę z Norwegii. W ubiegłym roku pandemicznym też było dużo widzów i teraz sami chcielibyśmy sprawdzić, jak cała ta sytuacja pandemiczna odbije się na frekwencji - tłumaczył Dariusz Skibiński.
Wystąpili więc głównie aktorzy polscy, co też nie powinno przeszkadzać w odbiorze.
- Na Wertepie spotykają się się całe rodziny. To też jest dla nas istotne, niektórzy nawet rezerwują hotele, aby tu przyjechać - dodaje dyrektor festiwalu.
(ms)