O całym zdarzeniu opowiedział nam Czytelnik. Wszystko działo się przy ul. Batorego niedaleko mostu.
- Mężczyzna poruszający się na wózku próbował wyminąć stojący na środku chodnika słup - opowiada. - Między słupem a końcem chodnika jest dość wąsko, za krawężnikiem jest dość spory uskok zarośnięty trawą, a w dodatku chodnik jest tu krzywy. Wózek zakołysał się, mężczyzna z niego wypadł i stoczył się po skarpie prosto w pokrzywy. Podbiegłem, żeby mu pomóc. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Ale po skarpie z powrotem na chodnik nie udało mi się go wciągnąć. Próbowałem dzwonić na 112, by przysłali straż lub pogotowie, ale skoro życie i zdrowie nie było zagrożone, dyżurna z centrali jakoś nie kwapiła się z wysłaniem pomocy. Jakoś nie przyszło mi do głowy powiedzieć jej, że straż pożarna jest po sąsiedzku i strażacy piechotą w minutę by tu przyszli. (centrum zarządzania obsługujące numer 112 jest w Białymstoku, dyspozytorzy nie znają topografii wszystkich miast - wyjjaśnia redakcja)
Nasz rozmówca nie wiedział co zrobić. Sam leżącemu mężczyźnie nie był w stanie pomóc. Zostawić go też nie chciał. Ostatecznie zatrzymał się samochód przejeżdżający obok.
- Wysiadło z niego kilka osób i wspólnie posadziliśmy tego pana na wózek i pojechał dalej - opowiada nasz rozmówca. - Po wszystkim oddzwoniła do mnie pani ze 112, ale wyjaśniłem, że już pomoc nie jest potrzebna.
Czytelnik zwraca jednak uwagę, że to jest dość niebezpieczne miejsce. Jeżdżą tędy rowerzyści, często dzieci na rowerach lub hulajnogach, przechodzą rodzice z wózkami dziecięcymi. Chodnik jest tam pokrzywiony, płytki się porozchodziły i bardzo łatwo się wywrócić.
- Jeśli koło wjedzie w szczelinę między płytkami chodnikowymi, to wywrotka gwarantowana. Zresztą nawet idąc na piechotę, można się potknąć i upaść. A jak już ktoś pada, to parę metrów po skarpie prosto w pokrzywy. Dobrze jak po drodze o jakieś pobite butelki nie zaczepi - opowiada Czytelnik.
Chodnik ten rozjechał się po wykopach, które robiono niedawno w ramach budowy sieci gazowej. Wówczas został on częściowo rozbierany. Robotnicy ułożyli go co prawda na nowo, ale widać nie wykonali tego solidnie.
O całym zdarzeniu poinformowaliśmy burmistrza miasta. Ten obiecał sprawą się zająć i ustalić, kto za naprawę chodnika ma odpowiadać miasto czy spółka gazowa i wykonawca, który pod chodnikiem układał sieć gazową.
W każdym razie chodnik powinien zostać naprawiony...
Do sprawy wrócimy.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Rozkopią ulice w mieście. Jak nie budowa sieci wodociągowej lub kanalizacyjnej, to gazowej
(bisu)