Bielszczanka zgłosiła na numer alarmowy, że została pobita. Kiedy na miejsce przyjechali policjanci okazało się, że kobiecie nic nie dolega. 61-latka powiedziała mundurowym, że zgłoszenie było żartem i chciała jedynie sprawdzić.
Wczoraj przed południem dyżurny bielskiej Policji otrzymał zgłoszenie o pobiciu kobiety. Informacja wpłynęła z numeru 112. Pod podany adres natychmiast pojechali mundurowi z patrolówki. Kiedy policjanci przybyli na miejsce, zastali zgłaszającą i dwóch mężczyzn.
- Wszyscy byli nietrzeźwi. Okazało się, że nikt nie potrzebował pomocy. Kobieta powiedziała funkcjonariuszom, że zgłoszenie o pobiciu było żartem i chciała tylko sprawdzić, jak szybko przyjadą policjanci - czytamy na stronie internetowej bielskiej policji (bielsk.podlaski.policja.gov.pl).
W związku z bezpodstawnym wezwaniem mundurowych na interwencję, kobieta została ukarana mandatem w wysokości 500 złotych.
Bezpodstawne wezwanie Policji, pogotowia czy innych służb jest wykroczeniem. Zgodnie z kodeksem wykroczeń, za taki „dowcip” przewidziana jest kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Sąd może również orzec wobec sprawcy nawiązkę do wysokości 1 000 złotych.
- Pamiętajmy również, że blokując telefon alarmowy uniemożliwiamy połączenie osobie, która naprawdę może tej pomocy potrzebować. Zaangażowanie służb do fikcyjnego zgłoszenia powoduje, że w tym czasie nie mogą być w miejscu, gdzie pomoc jest konieczna - przypominają funkcjonariusze.
opr. (mb)