Jeden z rolników podzielił się z naszą redakcją swoimi wątpliwościami po otrzymaniu wezwania do uzupełniania udziałów w Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek, które wysłał mu syndyk.
Podobne wezwania trafiły bądź trafią do 900 byłych członków mleczarni. Wcześniej syndyk mówi o około 770. Jednak jego pracownicy doliczyli się większej liczny osób. Jak zapewnił, kryteria ich wskazywania się nie zmieniły.
Oto treść maila, który otrzymaliśmy od rolnika a właściwie jego syna:
- Jestem synem udziałowca Bielmleku, dzisiaj doręczono dla mojego taty wezwanie do zapłaty, w tym wezwaniu pan syndyk nagina prawo spółdzielcze pod swoje potrzeby, świadomie wycinając jakże ważne słowa ''zadeklarowanych", macie państwo skan pisma do wglądu i odniesienie w nim do artykułu 19 paragraf 2, który jako jedyny nie jest przytoczony w pełni tak jak jest zapisany w ustawie, pan syndyk świadomie wyciął z niego słowo zadeklarowanych. Oświadczył, że członek spółdzielni uczestniczy w pokrywaniu strat do wysokości udziałów, celowe niedopowiedzenie, znowu.
Oto on:
Art.19.§1. Członek spółdzielni obowiązany jest do wniesienia wpisowego oraz zadeklarowanych udziałów stosownie do postanowień statutu.
§2. Członek spółdzielni uczestniczy w pokrywaniu jej strat do wysokości zadeklarowanych udziałów
§3. Członek spółdzielni nie odpowiada wobec wierzycieli spółdzielni za jej zobowiązania.
Pytanie dlaczego? Może dlatego, że żaden rolnik nie deklarował udziałów ani do 25 ani do 50 ani do 100 tysięcy.
Teraz co do deklaracji udziałów następne artykuły:
Art.16.§1. Warunkiem przyjęcia na członka jest złożenie deklaracji. Deklaracja powinna być złożona pod nieważnością w formie pisemnej. Podpisana przez przystępującego do spółdzielni deklaracja powinna zawierać jego imię i nazwisko oraz miejsce zamieszkania, a jeżeli przystępujący jest osobą prawną – jej nazwę i siedzibę, ilość zadeklarowanych udziałów, dane dotyczące wkładów, jeżeli statut ich wnoszenie przewiduje, a także inne dane przewidziane w statucie
§2. W formie pisemnej deklaruje się także dalsze udziały, jak i wszelkie zmiany danych zawartych w deklaracji.
Czy ktoś podpisywał się pod dalszymi udziałami? Powiecie , że przecież udziały były zapisane w statucie spółdzielni, a tu coś takiego:
Art.12a.§1. Zmiana statutu spółdzielni wymaga uchwały walnego zgromadzenia podjętej większością 2/3głosów.
Walne zgromadzenie? Kiedy ono było? Kto na nim był? Z rolników osobiście nikt. żadnych podpisów, żadnych deklaracji, żadnych zgód na podniesienie udziałów. Mój ojciec deklarował kwotę pięciu tysięcy, tę kwotę wpłacił, niech pan syndyk udowodni, że deklarował do 50 tysięcy, żadnego podpisu nie znajdzie".
Czy te uwago są słuszne i na ich podstawie były członek spółdzielni może nie płacić brakujących udziałów?
Podobne, a nawet więcej argumentów wymienił inny spółdzielca w otwartym liście do syndyka.
Jego treść opublikowaliśmy w artykule: Drugi list otwarty do syndyka Józefa Glińskiego
Czy podnoszone przez spółdzielców kwestie świadczą o złej woli syndyka?
Nie. Jak wielokrotnie podkreśla Józef Gliński, syndyk masy upadłości Bielmleku, jego działania podyktowane są prawem. On sam przyznaje, że wiele kwestii związanych z odpowiedzialnością rolników i członków spółdzielni jest niejasnych. Statut spółdzielni i prawo spółdzielcze są na tyle niekonkretne, że pewnych niuansów nie opisują na tyle dokładnie, by móc stwierdzić jednoznacznie, czy rolnicy powinni płacić lub nie powinni.
Zgodnie z procedurą syndyk ma obowiązek działać na korzyść wierzycieli, więc prawo interpretuje na ich korzyść. Rolnicy mogą je interpretować na swój sposób. Jeśli nie będą płacić, sprawa ostatecznie wyląduje w sądzie. Wówczas po przeciwnych stronach sali usiądą rolnicy i syndyk. Nie ma co oczekiwać, że syndyk będzie działał na korzyść rolników. Jego zadanie jest inne. On ma zebrać jak najwięcej majątku spółdzielni i spieniężyć go za jak największą kwotę. Brakujące udziały rolników traktuje jako część majątku, która trzeba spieniężyć. Nie można od niego wymagać, by z góry przyjmował, iż rolnicy będący członkami spółdzielni nie powinni wyrównywać udziałów, bo to tak jakby oczekiwać od prokuratora obrony oskarżonego, a od jego obrońcy przedstawiania dowodów na winę klienta.
Oczywiście rolnicy nie są w tej sytuacji niczemu winni, ale zadaniem syndyka, jest pozyskanie od nich brakujących udziałów.
Sam jednak wielokrotnie podkreślał, że rolnicy mają pełne prawo podważać zasadność jego wezwań. I mogą przy tym przytaczać mnóstwo argumentów. O tym, że nigdy nie podpisywali deklaracji zostania członkiem spółdzielni, o tym, że nie było ich zgody na podnoszenie kwoty udziałów, a przysługujące im prawo do udziału w walnych zgromadzeniach było ignorowane. A także to, że, nawet gdyby uznać, iż byli członkami spółdzielni, to przestali nimi być z dniem rezygnacji (część rezygnacje składała jeszcze w 2019 roku), że wcale nie powinna obowiązywać ich zasada zachowania terminu na odwołanie 30 dni i rok od przestania bycia członkiem. Takich argumentów prawnicy lub sami rolnicy mogą znaleźć mnóstwo i w przypadku większości, będą one się powtarzały.
Wśród rolników krążą już propozycje, by wspólnie złożyć się na wynajęcie jednego prawnika, który reprezentowałby interesy wszystkich lub znacznej części osób, które otrzymały bądź otrzymają wezwanie do wyrównania udziałów. Byłoby to bardziej opłacalne niż zgłaszanie się rolników pojedynczo. Już teraz za napisanie odmowy na wezwanie syndyka rolnicy płaca prawnikom po od 50 do nawet kilkuset złotych. Gdyby kilkudziesięciu lub stu rolników złożyło się po sto złotych, mogliby wynająć adwokata, który reprezentowałby ich interesy w pełni, nawet przed sądem, a nie tylko tworząc jedno pismo i niezbyt wnikając w sprawę. No i oczywiście dużo bardziej opłacalne niż wpłacanie żądanej przez syndyka kwoty. Na to zawsze będzie czas.
A na razie cała upadłość i wysyłanie wezwań do wyrównania udziałów jest pod znakiem zapytania. Zarząd spółdzielni z prezesem Tadeuszem Romańczukiem zapowiedzieli syndykowi złożenie odwołania od ogłoszenia upadłości SM Bielmlek. Jeśli ich odwołanie zostanie pozytywnie rozpatrzone przez sąd, to nie będzie ani upadłości, ani syndyka, ani wezwań do wyrównania udziałów. Ciągle jednak zostają długi Bielmleku. Od interpretacji prawnej zależy jednak, czy za te długi ciągle prawnie odpowiadają rolnicy. Z listy spółdzielców zostali skreśleni 8 lutego ubiegłego roku, to już ponad rok i miesiąc nie są członkami spółdzielni, więc teoretycznie po umorzeniu procesu upadłości nie powinni już odpowiadać za jej długi. To jednak wymaga konsultacji prawnej... A prawdopodobnie i tę kwestię ostatecznie rozstrzygnie sąd.
CZYTAJ TEŻ:
Do tematu wrócimy.
(bisu)