Czytelnicy skarżą się na stan rozkopanych dróg w mieście i to, że przez tyle czasu nikt nic z nimi nie robi.
Największy problem jest po opadach deszczu. Głębokie dziury są jeszcze większe, a wsypywany do nich raz na jakiś czas piach się wypłukuje. Bielszczanie skarżą się zarówno do nas, jak i urzędu miasta.
- Raz na jakiś czas zlecamy firmie odpowiedzialnej sprawdzanie stanu i łatanie dziur - mówi Jarosław Borowski, burmistrz Bielska Podlaskiego. - Chcemy zacząć prace od Jagiellońskiej, później Asnyka. Ale projektowanie cały czas trwa i nie mamy pozwolenia na budowę, aby te prace zacząć.
Jutro burmistrz spotyka się z wykonawcą.
- Może będę wiedział, kiedy w końcu prace się rozpoczną - mówi. - Dałem nawet pełnomocnictwo, aby wszystkie sprawy kierowane były do projektanta. To skraca czas obiegu dokumentów.
A mieszkańcy jak mieli problem, tak mają.
- Co chwila coś się dzieje z samochodem, jeżdżę naokoło do własnego domu, żeby ominąć Jagiellońską - powiedział nam Czytelnik.
I dodaje, że zgłaszał do urzędu uszkodzenie auta. Jednak cała procedura go zniechęciła. Niby jest prosta, ale na odszkodowanie raczej nie ma co liczyć.
- Uszkodzenie trzeba zgłosić do swojego ubezpieczyciela i on kontaktuje się z nami. Mamy ubezpieczone drogi - tłumaczy Jarosław Borowski. - Szanse są nieduże na wygranie, bo trzeba udowodnić, że to właśnie w danym miejscu doszło do uszkodzenia pojazdu.
I to zazwyczaj jest problemem w uzyskaniu odszkodowania.
(mb)