Lekki deszczyk przywitał dzisiaj klientów bielskiego rynku. Mocno może nie padało, ale było na tyle wilgotno, że część sprzedawców starała się przykryć towar, aby nie zamókł.
Tym niemniej klientów było sporo i to tych kupujących, a nie tylko oglądających. Potwierdził to znajomy rolnik spod Denisek sprzedający co czwartek swoje przetwory. Choć dzisiaj ze względu na pogodę będzie na rynku krócej.
Sporym zainteresowaniem cieszyły się krzewy i - co ciekawe - sztuczne kwiaty również. Dzisiaj pojawiło się kilka nowych stoisk z nimi.
Oczywiście jak zwykle na rynku, ktoś dojechał, a kogoś zabrakło. Nie było sprzedawców lokalnego pieczywa, serów korycińskich czy jednego ze stoisk ze swojskimi wędlinami. Pojawił się za to znów starszy pan handlujący starociami. Tym razem obok okazałych samowarów położył ozdobną szpadę górniczą. Wygląda efektownie, ale chyba zbyt wysoko ją wycenił - chciał 300 zł. Natomiast na allegro czy innych forach sprzedaży internetowej można taką znaleźć za 150 zł i nawet doliczając koszty wysyłki wyjdzie o ponad stówkę taniej.
Ogólnie wypada się cieszyć, że rynek funkcjonuje. Jest, jakby to napisać, trochę ostoją normalności w tych zwariowanych czasach.
(ms)