Po naprawdę mroźnej nocy, dziś rano przy gruncie było - 15 stopni, poranek również do ciepłych nie należał. Pojawiło się za to słońce, co poprawiło, że na rynku pojawiło się sporo nastrój sprzedających, jak i klientów.
Słońce jest potrzebne, może nie w nadmiernych ilościach latem, ale zimą jak najbardziej. Poprawia nastrój i ludzie mimo swoich problemów, których nikomu nie brakuje, starają się w bardziej optymistyczny sposób ogarnąć rzeczywistość. Tacy Szwedzi to nawet dostają specjalne urlopy, aby móc wyjechać na południe i się doświetlić.
O poprawie nastroju świadczą też dobre rady rynkowych sprzedawców i klientów. Np. taka dla narzekających na brak siłowni - można przecież chwycić za łopatę i co nieco odśnieżyć, albo łomem porozbijać lód, choćby na rynku. Zabawa gwarantowana, a pożytek dla społeczności lokalnej też duży.
- Nie ma co narzekać, są dni gorsze, są dni lepsze. Nie zawsze będzie źle - stwierdził sprzedawca miodu, którego praktycznie we czwartek żadne warunki atmosferyczne nie odstraszyły od handlu na bielskim bazarze. Faktem jest, że jeszcze nie wszyscy handlujący otwierają swoje stoiska. Jest wiele wolnej przestrzeni, ale sprzedawcy i z tym sobie radzą. Nie rozstawiają się już na całej długości od Mickiewicza do Poświętnej, tylko bliżej siebie. Wiadomo - w kupie raźniej i klient musi się mniej nachodzić.
Jabłka można dziś było dostać na rynku po 3 zł za kilogram. Natomiast 250 gramowe opakowanie kawy Tchibo Family (tej żółtej) za 5 zł. To naprawdę konkurencyjna cena. W podobnej można było kiedyś kupić 500-gramowe opakowanie w pobliskiej Stokrotce, ale chyba to była promocja, ba tam tej kawy w takiej cenie już nie ma.
(ms)