Mamy zimę dziesięciolecia. Tak ostrej walki ze śnieżnymi zaspami służby drogowe i samorządy nie toczyły już dawno.
W mieście Bielsk Podlaski już skończyły się pieniądze na odśnieżanie i trzeba było w budżecie zabezpieczyć dodatkową kwotę. Podobnie w gminie Bielsk.
- Pieniądze na to muszą się znaleźć - mówiła nam Raisa Rajecka, wójt gminy Bielsk Podlaski.
Podobnie jest w innych gminach. Choć różne samorządy różnie rozwiązują kwestie odśnieżania.
Rozmawialiśmy z kilkoma włodarzami. Wszyscy przyznawali, że z pewnością na odśnieżanie wydadzą więcej niż w poprzednich latach, ale często jeszcze sami nie wiedzieli ile. Mniejsze gminy często odśnieżają własnymi siłami, ewentualnie przy wsparciu lokalnych rolników.
- Mamy jeden gminny ciągnik, który obsługiwany jest przez naszego pracownika - tłumaczy Dorota Kędra-Ptaszyńska, wójt gminy Boćki. - Dodatkowo wynajmujemy usługi odśnieżania u rolników. To dodatkowe cztery ciągniki. Rolnikom płacimy w zależności od typu ciągnika 150 lub 180 zł od godziny. Bywały dni, kiedy wszyscy oni pracowali po 10 godzin dziennie i tak dzień po dniu. Jeszcze nie otrzymałam od nich faktury za styczeń, ale już wiem, że będzie dużo drożej niż zakładaliśmy. A to jeszcze nie koniec. Opady są dużo mniejsze, ale zawiewa drogi, wiec ciągle trzeba je odśnieżać.
Wójt dodaje, że sporo dróg na terenie gminy to trasy powiatowe, wojewódzkie, krajowe. W ich przypadku gmina może jedynie dzwonić i ponaglać zarządców, by wysłali na miejsce pługi lub piaskarki.
Gminy Orla, Wyszki, czy Rudka także starają się zapewnić odśnieżanie swoimi siłami, czyli sprzętem i pracownikami komunalnymi.
- U nas kosztem jest tylko paliwo -- mówi Mariusz Korzeniewski, wójt gminy Wyszki. - Robimy wszystko swoim sprzętem. Mamy dwa ciągniki, samochód ciężarowy marki Man z pługiem, równiarkę i jak trzeba to jeszcze koparko-ładowarka Cat. Pracowników mamy swoich. Nie jest lekko, ale dajemy radę. Nie liczyłem jeszcze, ile wydaliśmy na paliwo, ale z pewnością dużo więcej niż rok temu.
Tak wygląda odśnieżanie w gminie Wyszki:
Orla też niedawno zakupiła ciągnik, który wykorzystywany jest do odśnieżania.
- Mamy nawet mniejszy ciągnik, którym nie tylko odśnieżamy drogi, ale także chodniki - mówił nam Leon Pawluczuk, wójt gminy Orla. - Nasi mieszkańcy to starsi ludzie i nie są w stanie sami oczyścić chodnika przed swoim podwórkiem, a nie zawsze też mogą liczyć na wsparcie sąsiadów.
Oczywiście niezależnie od gminy cudów nie ma. Przy dużych opadach śniegu i mrozie nie ma co liczyć na czarny asfalt, a czasem nawet na szybko odśnieżony przejazd. Gminy sprzętu mają, ile mają, wszystkiego na raz nie udrożnią.
- Sama kilka razy miałam problem z dojechaniem do domu, bo droga była zaśnieżona. Poradziłam sobie, bo mam samochód terenowy - mówi wójt Bociek. - Ale akurat jechałam drogą powiatową, a nie gminną. Zresztą na prośbę mieszkańców wielokrotnie dzwoniłam do zarządów dróg powiatowych, wojewódzkich czy krajowych.
(bisu)