Dyrekcja Muzeum Podlaskiego zdecydowała niedawno o zmianie nazwy swojego oddziału w Bielsku. Wkrótce, po uprawomocnieniu się nowego statutu, nazywać się będzie Muzeum Obojga Narodów. Dokonano także zmiany kierownika oddziału.
Po blisko 30 latach jego szefem placówki przestała być Alina Dębowska, a na tym stanowisku zastąpił ją Henryk Zalewski.
Kim jest nowy kierownik i jaki ma doświadczenie?
Henryk Zalewski swoją pracę w szeroko rozumianej kulturze rozpoczął w Monieckim Ośrodku Kultury. Przez 10 lat pracował tam jako instruktor fotografii i filmu. Później przez kolejne 10 lat prowadził działalność gospodarczą. Od 2006 był dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Turystyki w Wyszkach, a jednocześnie dyrektorem tamtejszej biblioteki publicznej. Z czasem obie te instytucje zostały połączone, a Zalewski pozostał szefem jednostki. Na początku 2020 roku zakończył pracę w gminie Wyszki i znalazł zatrudnienie w Wojewódzkim Ośrodku Animacji Kultury w Białymstoku (WOAK) przemianowanym w lutym br. na Podlaski Instytut Kultury. Był tam kierownikiem Działu Administracji. Nadzorował m.in. kończący się właśnie remont kamienicy przy ul. Kilińskiego. Już tam nie pracuje, ale pewne sprawy czuje się w obowiązku doprowadzić do końca.
- Mam takie szczęście, że ostatnio trafiam na instytucje, w których zachodzą zmiany - mówi z uśmiechem Henryk Zalewski. - Wcześniej Podlaski Instytut Kultury, były WOAK, a teraz Muzeum Obojga Narodów w Bielsku. To daje mi jeszcze większy zapał do działania.
Zapytaliśmy go, co wiąże się ze zmianą nazwy bielskiego muzeum.
- Nie chodzi tylko o zmianę nazwy, ale także profilu działalności - tłumaczy nowy kierownik. - Władze Muzeum Podlaskiego stwierdziły, że należy zmienić charakter działalności oddziału w Bielsku Poszerzyć jego ofertę i uczynić bardziej atrakcyjnym dla turystów i mieszkańców miasta. Od razu chcę uspokoić, nie chodzi tu o robienie jakieś rewolucji. Na pewno trzeba będzie dokonać zmian w dotychczasowym funkcjonowaniu placówki, ale nikt nie chce przekreślić dotychczasowego dorobku oddziału w Bielsku.
Ręczniki ludowe, z których słynie bielskie muzeum, nie wylądują w jakimś „sunduku"?
- Oczywiście, że nie. Jest to wartościowy produkt regionalny - wyjaśnia Henryk Zalewski. - Pani Alinie Dębowskiej (była szefowa plaćówki - red.) bardzo dobrze udało się go wypromować i chwała jej za to. W naszym muzeum na pewno znajdzie się dla niego miejsce. A pani Alina, jeśli tylko zechce, będzie się nim dalej zajmowała. Nadal także będziemy badać kulturę ludową. Ale chcemy zrobić coś więcej - nadać bielskiemu oddziałowi pewien charakterystyczny wizerunek. Oddział w Bielsku ma stać się ważnym ośrodkiem muzealnym, zarówno w regionie, jak i i województwie. Stąd pomysł na Muzeum Obojga Narodów. Muzeum ma się odnosić do czasów, w których nasz kraj był bardzo silny, bo współtworzyły go różne narody, kultury, religie. Bielsk jest na to idealnym miejscem. Po pierwsze ze względów historycznych. Na odbywającym się tu Sejmie Walnym z udziałem króla prowadzono rozmowy dotyczące unii, którą ostatecznie podpisano w Lublinie. Bielsk w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów był ważnym ośrodkiem miejskim. Był to także okres jego świetności. Po drugie ważne są także względy kulturowe. W jakimś sensie Bielsk ciągle podtrzymuje to dziedzictwo Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jest to miasto różnorodne kulturowo, religijnie, społecznie. Obok siebie mieszkają tu wyznawcy katolicyzmu i prawosławia. Liczebnie jest ich mniej więcej pół na pół. Do tego wielu mieszkańców utożsamia się z kulturą i narodowością białoruską, ukraińską, no i oczywiście polską. Wszyscy od pokoleń żyją obok siebie i współtworzą to miasto, pracują na jego rozwój. Gdzie jak nie tu miałoby powstać Muzeum Obojga Narodów?
A jak w praktyce zmieni się funkcjonowanie muzeum?
- Z pewnością będziemy chcieli stworzyć wystawę stałą poświęconą okresowi Rzeczpospolitej Obojga Narodów - tłumaczy kierownik. - Postaramy się zdobyć odpowiednie eksponaty, repliki uzbrojenia czy broni z tamtych czasów, sprzętu, może... - ucina w połowie zdania. - Oczywiście to tylko pomysły i za wcześnie o nich mówić. Na to wszystko będą potrzebne fundusze, które w miarę możliwości będziemy starali się pozyskiwać. Chcemy powołać specjalny zespół, który dokona analizy potrzeb i możliwości. Na jej podstawie będziemy tworzyć nową ofertę muzeum. Tu nie obędzie się bez wspólnej pracy całej kadry muzeum. Cieszę się, że trafiłem tu na bardzo inteligentne i kompetentne osoby. Cenię prace pani Aliny i państwa Sołubów. Widzę chęć działania pomocy muzealnej - pań Danuty i Elżbiety, a także rzemieślników - panów Andrzeja i Wojciecha. Nie miałem jeszcze przyjemności poznania pani Ani, ale już wiem, że też jest bardzo pracowita. Mam nadzieję, że wspólnie zrealizujemy wiele ciekawych projektów. Liczę też na współpracę z lokalnym samorządem i różnego rodzaju organizacjami. Oczywiście na pełną koncepcję i efekty działań trzeba będzie poczekać. O konkretach tak naprawdę będę mógł mówić za około pół roku. Na razie oswajam się z nowym miejscem i zadaniami. Jestem tu dopiero od kilku dni. Ledwie zdążyłem wygospodarować sobie gabinet
Gabinet to za dużo powiedziane. Widzieliśmy to miejsce. Nowy kierownik zajął jedną z sal edukacyjnych na parterze. Po prostu na jednej z ławek rozłożył laptop i potrzebne dokumenty.
- „Gabinet" się wkrótce troszkę zmieni - wyjaśnił z uśmiechem kierownik. - Nie wszystko od razu.
Alina Dębowska nie może mu przekazać swojego gabinetu, bo właściwie sama nigdy takiego nie miała. Pracowała razem z pozostałymi pracownikami naukowymi na piętrze. I nadal zostaje przy swoim biurku.
- Ja jeszcze będę musiał urządzić sobie miejsce pracy - dodaje nowy kierownik. - Na górze pracuje trójka pracowników merytorycznych i nie wyobrażam sobie, żeby tam mogło być jeszcze jedno stanowisko pracy, gdzie i tak jest ciasno. Budynek ratusza jest duży, ładny i klimatyczny, ale nie do końca przystosowany do współczesnych potrzeb. Możliwe, że będziemy musieli zmienić przeznaczenie niektórych pomieszczeń. Niewykluczone, że trzeba będzie poszukać dodatkowego lokalu, choćby na potrzeby magazynowania eksponatów.
Jak dodaje, najbliższy czas chce poświęcić na kwestie organizacyjne.
- Obostrzenia sanitarne związane z pandemią nie pozwalają nam na prowadzenie działalności wystawienniczej, czy zajęć dla dzieci i dorosłych - podkreśla Henryk Zalewski. - Z drugiej strony daje to nam czas i większą swobodę przy wprowadzaniu zmian organizacyjnych, przemyślenie pewnych działań, przeorganizowanie się, opracowanie nowych koncepcji i zwiększenie atrakcyjności naszego muzeum.
Na koniec dodaje, że zależy mu na dobrej współpracy ze wszystkimi.
- Jestem otwarty na współpracę z każdym, jestem otwarty na wszelkie ciekawe propozycje, by stworzyć coś dobrego dla naszej społeczności - podkreśla.
(bisu)