Przez ostatnie kilka dni strażacy najczęściej zajmowali się usuwaniem zagrożeń powodowanych przez drzewa.
Dziś było spokojnie. Do godz. 18.30 bielscy strażacy nie mieli żadnych wezwań. Wczoraj mieli ich cztery. Jedno dotyczyło niewielkiego pożaru, a dokładniej płonącego ziela na polu znajdującym się w granicach Bielska. Trzy wyjazdy były do powalonych drzew lub konarów. Jedno spadło na drogę w Dubiażynie, drugie na chodnik przy ul. Kazanowskiego, trzecie znów na drogę w Szczytach- Dzięciołowie.
Kilka dni wcześniej pod koniec września, jeszcze zanim zaczęło mocno wiać, strażacy podcinali drzewa znajdujące się przy ul. Zamkowej w okolicach Łysej Górki. Konary zagrażały pobliskim domom. W czasie prac przejazd ulicą był zablokowany.
Nieszczęśliwy traf chciał, że na Zamkową wrócili jeszcze 2 października. Wówczas otrzymali wezwanie do stłuczki. Okazało się jednak, że nie było to poważniejsze zdarzenie. Nikt w nim nie ucierpiał. Oprócz aut.
(bisu)
Jeszce przed największymi wichurami strażaący obcinali zagrażające budynkom konary drzew (Jan Koczewski):