Jeżeli ktoś mówi, że przyczyniam się do utrwalenia mitu Podlasia, to pewnie coś w tym jest. Zwłaszcza, że mam pewne obrazy z dzieciństwa, które spędziłem na wsi i które próbuję zachować w swojej pamięci - mówił dziś wieczorem fotografik Jerzy Rajecki na spotkaniu w Muzeum w Ratuszu w Bielsku Podlaskim.
Było ono okazją do promocji albumu zdjęć Jerzego Rajeckiego - „Klimaty Podlasia”.
Urodzony w Hajnówce fotografik przyznał też, że jest dość typowym mieszkańcem tego regionu. - Dziadkowie ze strony ojca to Mazowszanie zamieszkali w Surażu, zaś dziadkowie ze strony matki to jak się o nich mówi „Białorusy" spod Michałowa - opowiadał.
Rajecki zjechał Podlasie wzdłuż i wszerz. Jednak - jak mówił - stara się unikać głównych dróg i szlaków. Chętnie wybierał za to drogi poboczne, często szutrowe, których na Podlasiu jest jeszcze wiele choć i one zastępowane są asfaltem.
- Dla dobrego zdjęcia najważniejsze jest odpowiednie światło - mówił Rajecki. - Czasem warto wstać nad ranem, aby zrobić ciekawe ujęcie. Np. porannej mgły nad rzeką, co też jest charakterystyczne dla Podlasia - dodał fotografik.
Jak opowiadał, wcześniej w jego zdjęciach dominowała krajobrazy, dziś są również obecne, ale chętniej robi zdjęcia z ludźmi, bo to nadaje fotografii dynamiki i akcji. Poza tym fotografia z człowiekiem ma niewątpliwie walor dokumentalny. Niektórzy ludzie ze zdjęć dawno już odeszli i jest to po nich często jedyna pamiątka, ponieważ w swoim życiu oprócz zdjęcia do dowodu osobistego, nie mieli żadnego.
Oczywiście album jest pewnym wyborem prac spośród ogromnej jej liczby. Pomoc w ich doborze i edycji albumu dokonała Barbara Goralczuk.
(ms)
W muzeum o „Klimatach Podlasia”: