Po kilku pochmurnych dniach nad Bielskiem pojawiło się słoneczko. Nic dziwnego, że i na bielskim rynku znów zrobiło się gwarno, jak w każdy porządny czwartek. Nie brakowało kupujących oraz wystawców.
Czasem człowiek odnosi wrażenie wracając czy to z rynku, czy to ze sklepu, że nie do końca rozumie, po co daną rzecz kupił. Zadziałał impuls, chyba nie do końca racjonalny, albo umiejętności marketingowe sprzedawcy. Tak jest również na rynku.
Dla przykładu - słoneczniki. Sprzedaje się je zapewne po to, aby łuskać pestki i zaśmiecać okolicę. Dzisiaj słonecznik można było kupić mniejszy za 5 zł, a większy za 10 zł. Trudno powiedzieć, czy się to kalkuluje. W sklepach torebki z nasionami słonecznika chyba nie są droższe.
Podobnie z orzechami włoskimi, jedni je lubią, a inni nie bardzo. W Bielsku na rynku plastikowy pojemnik orzechów sprzedawano dziś po 5 zł.
Po kilku deszczowych dniach pojawiły się grzyby. Już można dostać nie tylko kurki, ale też prawdziwki. Te ostatnie na razie są jeszcze drogie. Kobieta je sprzedająca chciała 25 zł.
Pomidory, jak się poszuka, można dostać za 3 zł i to całkiem dobre, ale przeważnie ceny oscylują około 4 zł. Duże pomidory super malinowe zaś chodziły po 5,80 zł.
(ms)
Dzisiaj na rynku: