Prokuratura ponownie zajmuje się sprawa śmierci 10-letniej Martyny, która była odsyłana przez lekarzy. Śledczy ustalają, czy nie doszło tu do zaniedbań ze strony medyków, u których pomocy kilka dni przed śmiercią szukała dziewczynka i jej rodzice.
Dziewczyna po wizycie na basenie źle się poczuła. Miała problemy z oddychaniem, później doszły wymioty. Rodzice kilkakrotnie wozili ją do lekarzy. Wizyty ograniczały się do pobieżnych badań, przypisania środków przeciwbólowych i elektrolitów. Dopiero po kilku dniach skierowano ją do szpitala, ale było już za późno. Zmarła na oddziale dziecięcym.
O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy kilkakrotnie.
Okoliczności jej śmierci badała prokuratura w Białymstoku. Trwało to ponad 2 lata. W sprawie wypowiadali się różni biegli. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci była przepuklina, będąca prawdopodobnie wynikiem niewykrytej wcześniej wady wrodzonej.
Eksperci oceniali także, czy lekarze powinni skierować dziecko na dodatkowe badania. Jak się dowiedzieliśmy, według opinii jednego z nich, przepuklinę mogło wykryć zwykłe USG, a odpowiednio wcześnie postawiona diagnoza mogła uratować jej życie.
Prokuratura po dwóch latach postępowania umorzyła sprawę. Decyzję tę zaskarżyli rodzice dziewczynki. Sąd po rozpatrzeniu ich skargi, nakazał śledczym ponowne przyjrzenie się okolicznościom zdarzenia.
Niedawno białostocka prokuratura wszczęła nowe postępowanie w tej sprawie. Niestety ono także może potrwać.
Zgodnie z normą art. 330 k.p.k. sąd uchylając postanowienie o umorzeniu śledztwa, wskazuje powody takiego rozstrzygnięcia, a w miarę potrzeby okoliczności, jakie należy wyjaśnić, lub czynności, które należy przeprowadzić. Wskazania takie są dla prokuratora wiążące. Śledztwo w sprawie prowadzone jest w dalszym ciągu, jednakże pod nową sygnaturą - informuje prokurator Paweł Sawoń, rzecznik Prokuratury regionalnej w Białymstoku.
Czytaj także:
Lekarze kilkakrotnie odsyłali 10-latkę do domu. W końcu zmarła. Prokuratura umorzyła postępowanie