Kilka dni temu do naszej redakcji zgłosił się zbulwersowany czytelnik, który natrafił na dzikie wysypisko. Ktoś wyrzucił śmieci w zagajniku leśnym pod Miękiszami w gminie Bielsk Podlaski.
- Nie wiem, kto robi takie rzeczy, ale jest to przykre. Wieś wygląda na zadbaną, niedaleko uporządkowano lokalne miejsce kultu, tzw. Krynoczkę, a tu taka niespodzianka - żalił się Czytelnik.
Podzielił się też z redakcją zdjęciami. Widok istotnie porażający: stare kanapy, opony, nawet strój roboczy jednej z dużych bielskich firm, czy kanistry po olejach.
- Tu nawet nie chodzi o zwykłą świadomość ekologiczną. To głupota i zbrodnia na przyrodzie. Przecież właściciele gospodarstw i mieszkańcy miast są zobowiązani do podpisywania umów na odbiór śmieci. A mając umowę, można zbędne rzeczy wywieźć na Studziwodzką do Przedsiębiorstwa Komunalnego i je przyjmą. Wiem, bo sam tak zrobiłem - dodał Czytelnik.
Na pobliskim słupie umieszczono starą, ale wyraźną tabliczkę z zakazem śmiecenia. Widocznie dla niektórych to za mało.
(ms)
Dzikie wysypisko w Miękiszach (zdjęcia udostępnione przez Czytelnika):