Przedszkola już szykują się na przyjęcie dzieci, choć jeszcze nie do końca wiadomo, ile z nich będzie uczęszczać na zajęcia. Tylko jedna placówka zostanie otwarta dopiero w czerwcu.
- Od 25 maja wszystkie publiczne przedszkola w Bielsku poza przedszkolem numer 9 będą gotowe na przyjęcie dzieci - informuje Jarosław Borowski, burmistrz miasta. - W „Dziewiątce" trwa remont i na obecną chwilę ta placówka nie jest w stanie zapewnić wszystkich wymogów sanitarnych związanych z opieką nad dziećmi. Dlatego otwarcie tego przedszkola przesunęliśmy na 1 czerwca.
To, czy wszystkie placówki będą otwarte, zależy jednak od woli rodziców.
- Dyrektorzy przedszkoli właśnie kontaktują się z rodzicami i pytają ich, czy chcą oni posłać swoje pociechy na zajęcia - wyjaśnia burmistrz. - Gdy pytali o to prawie dwa tygodnie temu, tylko nieliczni rodzice deklarowali taki zamiar. Jeśli teraz też okaże się, że do przedszkola ma chodzić tylko 4-5 dzieci, to zastanowimy się, czy je otwierać. Zakładam jednak, że chętnych będzie już więcej.
Zgodnie z wymogami określonymi przez ministerstwo, liczba dzieci w jednym oddziale, czyli grupie przedszkolnej nie może przekroczyć 14 uczniów. Wskazówki mówią o grupach 12-osobowych, które mogą być powiększone maksymalnie o dwoje dzieci.
A co jeśli chętnych będzie więcej? W przedszkolach grupy czy też oddziały liczą ponad 20, a najczęściej 25 maluchów. Zgodnie z wytycznymi, pierwszeństwo będą miały dzieci pracowników służby zdrowia, mundurowych oraz te, których oboje rodzice pracują.
- Jutro będę miał pełne dane od dyrektorów przedszkoli i będę wiedział, jakie jest zainteresowanie rodziców. Wówczas będę też mógł powiedzieć, jakie przedszkola i w jakim zakresie będą funkcjonowały - zapewnia Borowski. - Przyjęcie dzieci wiąże się też z uruchomieniem kuchni oraz organizacją zajęć ze specjalistami.
Do rozpoczęcia nauki w klasach 1- 3 szykują się także dyrektorzy szkół. Oni również zbierają informacje, którzy rodzice zechcą posłać swoje pociechy do placówek oświatowych. Zajęcia dla tych uczniów z założenia mają mieć bardziej charakter opiekuńczy niż dydaktyczny. Tu także obowiązują ograniczenia liczebne, takie same jak w przedszkolach.
- Jako rodzic ucznia drugiej klasy mam świadomość, że to pewien kłopot - mówi Borowski. - Rozmawiałem z innymi rodzicami i zgodnie stwierdziliśmy, że chętnie byśmy posłali swoje dzieci do szkoły, ale w sytuacji, gdy zajęcia miałaby cała klasa. Trudno bowiem ją dzielić, bo wówczas część dzieci z tej samej klasy będzie miała zajęcia w szkole, a część w domu przez internet. Z zasady w szkole uczniowie mają być otaczani opieką, ale domyślam się, że nauczyciele będą z nimi prowadzili przynajmniej część zajęć dydaktycznych, które do tej pory przeprowadzali zdalnie. Będzie to dodatkowe obciążenie dla nauczyciela, bo po lekcjach w szkole, będzie musiał jeszcze to samo zrobić z pozostałymi dziećmi zdalnie. Uczniowie, którzy będą pracować w domach, też będą poszkodowani, bo to jednak nie zajęcia w szkole. Z kolei podzielenie klasy na dwie grupy i dla obu zorganizowanie zajęć w szkole jest niemożliwe, bo nie mamy tylu nauczycieli. A jeden wychowawca nie może pracować z dwiema grupami jednocześnie. To są jednak problemy, nad którymi trzeba się pochylić. Czekam na informacje od dyrektorów odnośnie liczby uczniów, których rodzice chcą wysłać do szkoły.
Jak dodaje burmistrz, przedszkola i szkoły będą przygotowane do przyjęcia dzieci. Już otrzymały płyny dezynfekujące i wszystko, co jest potrzebne do prowadzenia zajęć.
- Chciałem też poddać pracowników tych placówek badaniom pod kątem zakażenia koronawirusem, ale okazało się, że nie ma ku temu podstawy prawnej i nie mogę tego zrobić - dodał.
W Bielsku od paru tygodni działa już katolickie przedszkole na Hołowiesku. Niedawno otworzyło się także przedszkole prawosławne i Karmelki. Dzieci uczęszczają też do prywatnych klubów malucha. Tam grupy też są mniejsze.
(bisu)